Chevrolet Cheetah wyglądał jak stworzony przez Hot Wheels. I miał polować na Kobry

Chevrolet Cheetach wygląda, jakby ktoś bardzo pokochał jeden z kultowych modeli marki Hot Wheels. Powstał jednak w zupełnie innym celu, dużo poważniejszym.

  • Projekt Cheetah to robota Billa Thomasa, ale ze wsparciem Chevroleta
  • Samochód był półoficjalnym autem wyścigowym marki, zanim wróciła do wyścigów
  • Celem było przełamanie monopolu na zwycięstwa Carrolla Shelby'ego

Lata 50. i początek 60. w wyścigach w USA to czas "domowej roboty". Amerykańscy producenci uznali, że nie będą wystawiać samochodów w wyścigach, przynajmniej jeśli chodzi o fabryczne zespoły. Dlatego na amerykańskich torach dominowały przebudowane w domowym zaciszu Corvette. Tak było do momentu, kiedy Carroll Shelby nie pokazał modelu Cobra, z potężnym silnikiem Forda (i delikatnym wsparciem ze strony koncernu). Tak być nie mogło. W ten sposób powstał Chevrolet Cheetah. A w zasadzie Bill Thomas Cheetah.

Chevrolet Cheetah wygląda jak Hot Wheels, ale to poważna maszyna

Na Billa Thomasa mówiono w tamtym okresie Mr Corvette. Był inżynierem i konstruktorem, specjalizującym się w wyścigowych modyfikacjach jednego z najbardziej kultowych aut Ameryki. Gdy pojawiła się Cobra, poszedł do Chevroleta z prostym pytaniem:

"A może zbudowałbym Wam samochód zdolny do pokonania Shelby'ego?"

No kto by nie chciał. Problem polegał na tym, że samochód nie mógł być stricte wyścigowy. Aby mógł startować w wydarzeniach organizowanych przez SCCA, musiał mieć wyprodukowane 100 sztuk egzemplarzy drogowych.

To jednak nie powinno być problemem w tamtym czasie, więc zabrano się do dzieła.

Chevrolet Cheetah

Chevrolet Cheetah został stworzony na ramie przestrzennej, którą Bill Thomas podpatrzył w europejskich autach wyścigowych. Jak na standardy amerykańskie, była to konstrukcja bardzo nowoczesna. Silnik to Small Block, klasyczne V8 z Corvette, które zostało rozwiercone do ponad 6 litrów. Do tego dołożono wtrysk paliwa Rochester, przebudowany przez Thomasa. Auto dysponowało, w zależności od wersji i specyfikacji, od 470 do ponad 500 KM, co nawet dziś byłoby wartością monstrualną, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego rozmiary.

Chevrolet Cheetah miał też świetny rozkład mas, z 48% z przodu i 52% na tylnej osi. Wszystko zapowiadało wręcz sukces.

Szybko okazało się, że projekt jest najlepszy, póki jest projektem. Pierwsze egzemplarze zbudowano z aluminium, następne już z włókna szklanego. Te powinny mieć już poprawiony odpływ ciepłego powietrza z komory silnika, bo Cheetah bardzo szybko się przegrzewał.

Niestety, był też drugi problem. Zaawansowana rama przestrzenna i zawieszenie były świetnym projektem, ale nie udało się, mimo wsparcia dużego koncernu, dopracować konstrukcji tak, aby sztywność była wystarczająca. W związku z tym samochód zwyczajnie, podczas wyścigu, potrafił "zmienić geometrię". Przy tej mocy, ten Hot Wheels stawał się naprawdę trudną do opanowania bestią.

A było to szybkie auto. Na prostych mało który konkurent był w stanie dotrzymać mu kroku. To coupe rozpędzało się do 320 km/h.

Koniec smutny, ale do przewidzenia

Niestety, w 1964 roku SCCA podniosła limit aut homologacyjnych do 1000 sztuk. To spowodowało, że Chevrolet wycofał się ze wspierania projektu. Do tego nawet Shelby Daytona, z którym miał konkurować, szybko stał się przestarzały, a poważne auta wyścigowe dostały silniki umieszczone centralnie.

Brak możliwości rozwijania konstrukcji spowodował, że powstały tylko 23 Cheetahy. Do tego nie mogły one konkurować z Cobrami, bo nie spełniono warunku 100 sztuk. Dlatego jeździły w klasach z autami prototypowymi, przygotowanymi wyłącznie do wyciskania z nich siódmych potów na czole.

Warto jednak pamiętać o tym modelu, bo to kawał amerykańskiej historii wyścigów. I naprawdę szalony projekt, zbudowany niemal od zera.