Chevrolet Nomad 1999. Koncept był wspaniały, a rzeczywistość w GM do niego nie pasowała

Chevrolet Nomad w wersji z 1999 roku mógłby być genialnym show carem dla marki. Ale niestety, to nie był dobry czas dla ciekawych aut.

Patrzę sobie na gamę Chevroletów pod koniec lat 90-ych i zastanawiam się, jakim cudem udało im się nie zabić wtedy Corvette (na całe szczęście). Poza "zejściowym" Camaro i topowym coupe, w gamie amerykańskiego producenta były samochody, które mieściły się "mentalnie" gdzieś między schyłkowym Daewoo, Skodami, a Toyotą w swoim najnudniejszym okresie. I na to wszystko pojawia się w 1999 prototyp Chevrolet Nomad. Był tak fascynujący, że nie miał prawa się udać.

Chevrolet Nomad łączył w sobie trzy auta - coupe, kombi i pickupa

Bardziej amerykańskim połączeniem mógłby być tylko, gdyby był połączeniem coupe, sedana i pickupa. Tak czy inaczej, nawiązujący do historycznego modelu Chevrolet Nomad w świecie marki lat 90-ych był przybyszem z innej galaktyki.

Miał zdecydowaną stylizację retro, ale bardziej w stylu customowych projektów uznanych firm tuningowych, niż bezpośrednich nawiązań. Młodszy o 5 lat prototyp Nomada nawiązywał wyraźnie do pierwszego modelu z 1954 roku. Ten, był połączeniem auta z lat 50-ych z Nomadem bazującym na Chevelle na przełomie lat 60-ych i 70-ych.

Był trzydrzwiowym Shooting Brake. Ale w zasadzie to nie, bo w prototypie były "połówki" drzwi. Nie otwierały się, tylko odsuwały się do tyłu, ukazując stylizowane na lata 50-e wnętrze.

Chevrolet Nomad

Z tyłu klapa "zabierała" szybę i otwierała się na płasko. Tylna część dachu również była odsuwana, dzięki czemu za przednimi fotelami znalazło się dużo miejsca na przedmioty, które zwykle Amerykanie wożą pickupami.

Tak naprawdę, gdyby tylko nieco poprawić tylne lampy i nieco bardziej zunifikować wnętrze z gamą, to samochód byłby "do puszczenia" na rynek. Nawet jako drogi "pokaz możliwości". W końcu kilka lat później do sprzedaży trafił SSR, auto jeszcze bardziej szalone.

Tutaj była nawet płyta podłogowa i silnik. Choć Chevrolet Nomad był autem koncepcyjnym, korzystał z podzespołów Camaro. A to oznacza tylny napęd oraz silnik LS1 o pojemności 5,7 litra pod maską. 305 KM w takim dynamicznie wystylizowanym kombi byłoby w sam raz.

GM miał jednak już plany ubicia Camaro, co nastąpiło trzy lata później. W związku z tym nie chciano już angażować się w dodatkowy projekt. Dyrekcja zupełnie nie miała pomysłu, jak Nomada "sprzedać" i z czego go zrobić. Ale przy ich ówczesnej gamie, może to i dobrze. Wyszedłby przednionapędowy kapeć, który tylko wygląda. A może bano się, że średnia wieku klientów spadnie poniżej 65 roku życia?