O tym, dlaczego BMW Serii 5 E60 jest jednym z najważniejszych aut w historii marki
A Chris Bangle był najlepszą osobą, która spotkała BMW w ostatnich latach. Naprawdę - gdyby nie ten człowiek, to z pewnością monachijska marka byłaby w zupełnie innym miejscu, pewnie znacznie gorszym.
Wyobraźcie sobie sytuację, w której na początku lat dwutysięcznych BMW nie prezentuje modelu E65 w znanej nam postaci. W zamian otrzymujemy kolejną elegancką, ale i nudną limuzynę, wciąż nawiązującą do starszych modeli. Po E39 nie przychodzi też kolejna przełomowa "piątka", a zwyczajny, aczkolwiek pełen klasy samochód. Marka turla się w swoim tempie, ale zaczyna coraz mocniej przegrywać z konkurentami. Chris Bangle,
E60 zdecydowanie wyróżnia się na tle poprzedników
Na szczęście w BMW pojawił się Chris Bangle
Bangle urodził się w Ravennie, aczkolwiek nie tej włoskiej, a w Ohio w USA. Swoje pierwsze poważne kroki w karierze zawodowej postawił w Oplu, po czym przeniósł się do Fiata. Tam odpowiadał między innymi za projekt Fiata Coupe, kontrowersyjnego, ale i ciekawego sportowego modelu marki.
W połowie lat 90. przeniósł się do Monachium i rozpoczął pracę w BMW. Jego pierwszym projektem było BMW Z9, czyli zapowiedź dużego dwudrzwiowego GT. Kiedy w 1999 roku samochód pokazano we Frankfurcie nikt nie spodziewał się, że Niemcy faktycznie wprowadzą go do produkcji.
Ale tak się stało. Najpierw jednak światło dzienne ujrzał model E65, czyli kolejna generacja Serii 7. Samochód wybitnie kontrowersyjny, który podzielił fanów marki na dwie grupy. Jedni strzelili gigantycznego focha, inni zaś polowali na bilety do Monachium, aby delikatnie mówiąc "pobić" Bangle'a.
Kiedyś kontrowersyjne, dziś wciąż chętnie poszukiwane. BMW E65 zdefiniowało nowy kierunek w stylistyce marki
Dziennikarze nie pozostawiali na nim suchej nitki, krytykując każdy detal w tym modelu. Tymczasem Bangle robił swoje. Chwilę później światło ujrzały dzienne dwa modele - BMW E60 i bazujące na nim E63, czyli Seria 5 i Seria 6. Ten drugi model był stosunkowo wiernym odwzorowaniem koncepcyjnego modelu Z9, do którego wprowadzono jedynie lekkie poprawki.
Seria 5 E60 była jednak czymś zupełnie innym. Lekka bryła, w którą wkomponowano unikalne przednie światła (nazywane "kocimi oczami") skręcała karki każdemu, wszędzie. O ile Seria 7 mogła odpychać swoim "ciężarem", o tyle piątka była jej przeciwieństwiem i zaskakiwała niezwykłą dawką świeżości. Nawet wnętrze, może nieco nijakie, było przyjemnym przełomem w porównaniu do "szaf" ze starszych samochodów BMW.
Od premiery tego auta minęło już 17 lat
A mimo to w oczach wielu osób wciąż jest to jedno z najbardziej udanych wcieleń tego modelu. Ba, wciąż można się za tym autem obrócić - zwłaszcza, gdy trafimy na ciekawą kompletację, w jednym z nieoczywistych kolorów. Zawsze jest też Alpina i bajeczne M5 z silnikiem V10. Choć to bardzo wadliwy samochód (ten silnik chyba każdemu właścicielowi M5 E60 zafundował solidne przejścia), to jednak wciąż ma w sobie coś, co zachęca do podjęcia głupiej decyzji i wydania sporej ilości gotówki na ten pojazd.
E65 także po latach zyskało znacznie lepszą opinię. iDrive dał się polubić (poza tym wszyscy nauczyli się obsługi takich systemów), a stylistyka auta zyskała rzeszę sympatyków. Poza tym samochody te przyniosły jeszcze jedną dla BMW rzecz.
Sylwetka Serii 5 E60 wciąż ma wielu fanów
To dzięki nim marka z Monachium efektownie weszła w XXI wiek. Chris Bangle w doskonały sposób przemycił wszystkie wyróżniki marki, łącząc je z nowoczesnymi elementami. Niemcy nie odcięli się od swojego dorobku, a jednocześnie obrali drogę, która pozwoliła im się rozpychać na rynku. Kolejne auta, w tym z całkowicie nowych dla BMW segmentów, wykorzystywały już dobytek twórczości Bangle'a. Jego podopieczny, Adrian van Hooydonk, bacznie przyglądał się twórczości swojego szefa i później przejął po nim schedę, w 2009 roku obejmując stanowisko szefa stylistów grupy BMW.
I jak sami widzicie nowe pomysły tej marki wcale nie odpychają klientów. Wielkie nerki, specyficzna stylistyka? Wbrew pozorom to właśnie te elementy przyciągają kolejne osoby do salonów BMW. W tym wszystkim jest duża zasługa właśnie Chrisa Bangle, dzięki któremu Niemcy w ogóle zdecydowali się na wdrożenie nowoczesnego stylu do swoich aut.
Zresztą Bangle uznawany jest za jednego z najbardziej kontrowersyjnych stylistów swoich czasów
Wielu innych znanych projektantów ma o nim specyficzną opinię. J Mays, niegdyś szef stylistów Forda twierdzi, że jego auta są brzydkie, choć faktycznie wpłynęły na stylistykę innych marek. Marc Newson (znany projektant elementów wyposażenia domu, odpowiadał także za wnętrza samolotów i strefy wypoczynkowej dla pasażerów najwyższych klas lotniczych) uznał z kolei, że pierwsze BMW Z4 zaprojektowano maczetą - cokolwiek to znaczy.
Ten model naprawdę dobrze się starzeje.
Całkowicie odmiennego zdania jest natomiast Patrick le Quement, który zawsze chwalił projekty amerykańskiego stylisty, podkreślając ich unikalny charakter. Sam był zresztą autorem kontrowersyjnych samochodów, takich jak chociażby Renault Vel Satis czy Megane drugiej generacji (które, jak sam przyznał, było zbyt odważne wizualnie).
Teraz Bangle oddaje się pracy w swoim wlasnym studio
Jego firma, która zlokalizowana jest we Włoszech, projektuje między innymi dla Samsunga i innych dużych producentów elektroniki. Tworzy też mniejsze projekty, projektuje domy i maluje oraz rzeźbi w zaciszu swojego domu nieopodal Turynu.