Ktoś wypił zbyt dużo Budweisera. Ten Chrysler 300 miesza dwa pakiety
Pomyłki się zdarzają, ale ten Chrysler 300 to ewenement. Jakimś cudem ktoś wsadził do tego dwa wykluczające się pakiety. Efekt? Cóż, zobaczcie sami.
Tak naprawdę trudno jest o większą pomyłkę na linii produkcyjnej samochodu. Wiele procesów jest starannie automatyzowanych, tak aby w konkretnym momencie i miejscu pojawiały się części do danego egzemplarza. Wszystko oczywiście musi być zgodne ze specyfikacją zamawiającego. Tymczasem w USA powstał dość unikalny Chrysler 300, który jakimś cudem przeszedł nawet kontrolę jakości.
Czemu ten Chrysler 300 jest nieudany?
Cóż, spójrzcie na to zdjęcie.
Już niebawem w sklepie z komiksami: "Two-faced Chrysler 300" | fot. Autotrader
Po pierwsze - auto dostało dwie różne przednie lampy. Jedna pochodzi z pakietu Sport Appearance Package, w którym pojawiają się przyciemniane światła. Efekt finalny jest dość egzotyczny.
Ale to nie koniec! Spójrzcie na linię boczną auta. Jakimś cudem pomieszano chromy i czarne listwy, tworząc dość specyficzną kombinację.
Tak powinien wyglądać egzemplarz z pakietem Sport Appearance
Jakimś cudem ten Chrysler 300 ma właściwe felgi i jednolity kolor nadwozia
Nie zdziwiłoby mnie jednak pomieszanie elementów nadwozia - wszak wszystko jest jak widać możliwe.
Samochód w takim stanie nie tylko wyjechał z fabryki, ale i trafił do dealera. Auto odnalazł jeden z użytkowników Reddita, który postanowił powęszyć w temacie. Jak się okazuje wszyscy nabrali wody w usta.
Dealer nie tylko podziękował za rozmowę od razu po jej rozpoczęciu, ale także nie chce podjąć żadnej innej formy dialogu. Dziennikarze z USA wysłali też zapytanie do FCA z prośbą o wyjaśnienie tej dziwnej sytuacji. Takie auto powinno wrócić na linię produkcyjną lub zjechać na specjalne stanowisko, gdzie wprowadzane są poprawki. W każdej fabryce znajdziemy takie miejsce.
Zwróćcie uwagę na przednie drzwi :)
Tymczasem FCA także uznało, że ten Chrysler 300 nie istnieje i nie ma o czym dyskutować. Ciekawe, nieprawdaż?
Wszelkie standardy i normy poszły do śmietnika
Trudno powiedzieć jakim cudem ktoś spojrzał na to auto i "klepnął" raport certyfikujący jakość produkcji. Domyślam się, że rutyna może tutaj zadziałać, ale tak rażące pomyłki są jednak widoczne. Zastanawia mnie też jedna rzecz - po co dealer wystawił ten samochód na sprzedaż? Korekta tych elementów nie byłaby droga, a koszty zapewne pokryłby producent.
Tymczasem taki ulepek dostępny jest na Autotraderze za jedyne 25 648 dolarów.