Citroen C3 Aircross zmienił się na lepsze. Nie jest jednak bez wad - TEST, OPINIA

Mały crossover Citroena został niedawno odświeżony. Zmiany nie są rewolucyjne, ale z pewnością wiele osób je doceni. Dlaczego?

Citroen C3 Aircross przeszedł niewielki, acz treściwy lifting. Skupiono się na kluczowych elementach, tak aby auto było przyjaźniejsze i bardziej komfortowe w użytkowaniu. Przy okazji naciągnięto też pierwsze zmarszczki - i zrobiono to w bardzo zgrabny sposób.

Nowy Citroen C3 Aircross wyróżnia się zmienionym frontem

Po tym bez wątpienia go rozpoznacie. Duże kwadratowe lampy ustąpiły miejsca wąskim LED-om, które moim zdaniem lepiej komponują się z bryłą samochodu. Dodały one też nieco świeżości, co jest dużym plusem.

Citroen C3 Aircross

Linia boczna i tył pozostały w zasadzie niezmienione. Charakterystyczne "Airbumps" odeszły do lamusa - ewidentnie nie spodobały się one klientom. Tył z kolei wyróżnia jedynie minimalnie zmodyfikowany zderzak. W nadkola wciśnięto też nowe felgi, co widzicie na zdjęciach tego egzemplarza.

W kabinie także nie zaszła rewolucja. Największą nowością jest tutaj duży, 9-calowy ekran systemu multimedialnego. Ma on wysoką rozdzielczość, a operuje nim mocniejszy procesor. Obsługa (także klimatyzacji) została nieco uproszczona, choć wciąż brakuje mi tutaj osobnego panelu do sterowania temperaturą i nawiewem.

Citroen przeorganizował też delikatnie tunel środkowy, dodając inny układ uchwytów na kubki. Nie zabrakło tutaj także schowka i podłokietnika, choć ten ostatni jest bardzo wąski i mało użyteczny, także dla kierowcy.

Citroen C3 Aircross

Wsiadając za kierownicę poczujemy też różnicę w fotelu. Nowe siedziska wykończono specjalną pianką o grubości 15 mm, która ma zapewniać większy komfort. Cóż, jeśli lubicie zapadać się w kanapę, to z pewnością docenicie to rozwiązanie.

Coś więcej?

Niestety nie - i to jest mój największy zarzut wobec tego auta. Choć jest to stosunkowo nowy model, to pomimo liftingu sprawia wrażenie nieco starszego od konkurentów. Do tego pomimo sporego wnętrza wcale nie ma tutaj tak dużo przestrzeni. Niezmiennie krytykować będę tylną kanapę, gdzie wysokie osoby mają naprawdę mało miejsca. Na nogi jeszcze nie jest źle, ale nad głową, zwłaszcza przy szklanym dachu, zdecydowanie go brakuje.

Plusem jest za to praktyczność w kwestii możliwości przewozowych. Bagażnik ma przyzwoite wymiary i jest ustawny, a składana kanapa wraz z kładzionym na płasko prawym przednim fotelem pozwalają na przewożenie naprawdę sporych przedmiotów.

Pod maską mamy starych znajomych

W egzemplarzu testowym znalazł się silnik 1.2 PureTech oferujący 110 KM, spięty z 6-biegowa manualną skrzynią biegów. Osiągi są tutaj przyzwoite, podobnie jak i zużycie paliwa, zwłaszcza przy płynnej jeździe. Szkoda tylko, że lewarek skrzyni wciąż pracuje jak patyk wsadzony w kubek budyniu. Skok jest zbyt długi, a precyzja pozostawia wiele do życzenia.

Wyposażenie jest tutaj kompletne - to wariant Shine Pack, który doposażono wszystkimi możliwymi opcjami. Mamy więc przyzwoite światła LED z przodu, wyświetlacz HUD, system HI-FI (lepsze nagłośnienie) i czujniki z przodu i z tyłu oraz kamerę cofania. Szkoda tylko, że ta ostatnia wciąż oferuje gorszą jakość obrazu niż wiele aut sprzed 10, a nawet 15 lat. Naprawdę, to jeszcze bardziej denerwuje w momencie, w którym wyświetlacz oferuje grafikę w bardzo wysokiej rozdzielczości.

Takie auto kosztuje 107 750 zł

Co patrząc na ceny konkurentów nie jest ofertą z kosmosu. Topowy Citroen C3 Aircross będzie jednak raczej rarytasem, a nie powszechnym widokiem. A za 90 000 zł możemy złożyć naprawdę przyzwoite auto, które docenią fani francuskiej motoryzacji. Charakterystyczne "gumowe" prowadzenie i bardzo miękkie zawieszenie nie zachęcają do szybkiej jazdy, ale podnoszą komfort podróżowania. Poza tym przy wyższych prędkościach Citoren C3 Aircross staje się bardzo podatny na wszelkie boczne podmuchy wiatru.