Citroen e-C4 w pierwszym teście. To jest miejski samochód kompaktowy - TEST
Citroen e-C4 jest ciekawym "miejskim crossoverem". Spora przestrzeń, komfortowe zawieszenie i jednostka, która sprawdzi się w "jeżdżeniu wokół komina".
A w ogóle, to Naczelny się nie zna. Miał na pierwszych jazdach model C4 i wpadło mu w oko, że kubek z kawą słabo mieści się do uchwytu! Zanim więc napiszę Wam, jak jeździ Citroen e-C4, czyli elektryczna wersja kompaktowego Francuza, rozprawię się z kilkoma tezami z pierwszych jazd. Oczywiście, moje również są "na szybko" - więcej przeczytacie, jak samochód (jeden albo drugi) wpadną nam na kilkudniowy test.
Tablety i pokrętła
Zgodzić się muszę z tym, że wnętrze w nowym Citroenie wygląda dobrze. Panoramiczny ekran nie wystaje, małe zegary są małe, ale czytelne (chyba, że w słońcu), plastików sporo, ale przyjemne i sprawiające ciekawe, a nie tandetne wrażenie. Intryguje wysuwany uchwyt na tablet, choć jego przydatność zależy od kierowcy. Mnie by irytował np. migoczący film, widoczny z fotela kierowcy. Ale to kwestia zupełnie personalna.
Citroen e-C4
Natomiast! mimo zachowania starego i wyjątkowo mało przyjaznego systemu multimedialnego (wciąż nie zapamiętuje ostatniego źródła muzyki i wyłącza ją po rozmowie telefonicznej) w PSA wpadli na samodzielny panel klimatyzacji. Super. Praktycznie, wygodnie i łatwo w obsłudze. A, no i jest dwustrefowa. Przypominam, bo w crossoverze premium, czyli DS 3 Crossback, jest jedna strefa.
Nie zgadzam się też z widocznością. Po którymś z kolei rzuceniu okiem w lusterku wsteczne i próbie poprawienia "żeby widzieć więcej" okazuje się, że więcej, to trzeba w innym samochodzie, bo tu widać mało. Szerokie słupki C też nie pomagają.
Trzeba przyznać, że Citroen e-C4 jest przestronny. Bardzo. Bagażnik - 380 litrów w kompakcie to niezły wynik. Miejsca z tyłu i z przodu jest sporo, można wygodnie usiąść. Z tyłu są nawiewy i porty USB, co warto podkreślić.
A, tylko ja bez bólu pleców byłem w stanie przejechać jakieś 15-20 minut. Regulacja lędźwiowa jest symboliczna, a miękki, szeroki i potencjalnie milusi fotel ma dziwnie wyprofilowane siedzisko. I pokrętło do regulacji w takim miejscu, że wymaga drobnej i gibkiej dłoni.
Citroen e-C4 w teście właściwym
Zaskakujące jest to, jak naturalny wydaje się ten Citroen w swojej elektrycznej formie. Ekrany, prostota wnętrza, nieco odjechany wygląd - pasuje mu elektryfikacja. Zwłaszcza, że w porównaniu z Peugeotem e-2008, którym jeździłem jesienią, samochód wydaje się nieco "spokojniejszy". A to ta sama płyta podłogowa i ten sam układ napędowy.
Jednostka elektryczna ma 136 KM i 260 Nm, a zasilana jest z baterii o pojemności 50 kWh brutto. Zapewnia to osiągi nieco słabsze niż we wspomnianym Peugeocie - 9,5 sekundy do 100 km/h. I w zasadzie tyle wystarczy, jeśli chodzi o jazdę. Więcej niż 100 km/h nie za bardzo chciało mi się nim jechać. Dynamika wyraźnie spada i samochód sam z siebie nie za bardzo "chce" jeździć szybko. W mieście jednak wypada bardzo dobrze. Osiągi są odpowiednie, a sposób rozwijania mocy bardzo przyjemny. Nie jest to liniowość na poziomie Mazdy MX-30, ale Citroen e-C4 przyspiesza łagodnie i przyjemnie.
I cicho. Jest jednak pewne "ale". Mam lekkie poczucie, że, niczym w programach telewizyjnych, inżynierowie dostają określoną ilość materiałów, i muszą "coś z tego zrobić". W przypadku wygłuszeń... tym razem nie będziemy narzekać na dźwięki z podwozia, typowe dla PSA. Zresztą, Citroen C4 też zebrał za to "baty". W elektrycznej wersji opony szumią cichutko, przejazdy przez tory tramwajowe nie przeszkadzają. Najwidoczniej przeniesiono wygłuszenie ze słupków A, bo już od 80 km/h szum w tych okolicach jest wyraźnie słyszalny.
Samochód odebrałem z niemal pełną baterią i zasięgiem na poziomie 320 km. Brzmi dobrze. W czasie testu przejechałem nim ok. 100 km, głównie po mieście (z kilkoma odcinkami trasy szybkiego ruchu), w godzinach szczytu, wieczorem i w weekend (temperatury ok 5-10 stopni na plusie). Citroena oddałem z zasięgiem... 102 km. Realnie trzeba go pewnie będzie ładować co około 200 km, jeśli nie będziecie jeździć w optymalnych warunkach. A nie będziecie, bo nie do tego służy samochód, żeby korzystać z niego na konkretnych trasach i w konkretnych godzinach. Takie coś się nazywa autobus.
Dokładniej jednak przyjrzymy się temu w pełnym teście.
Citroen e-C4 - cena
Elektryczny Citroen może przekonać klientów ceną. Oczywiście, "jak na samochód elektryczny", ale jest dość dobrze wyceniony. Podstawowe wersje Live Pack startują od 134 900 zł, a topowa kosztuje 153 900 zł. Po doposażeniu około 160 000 zł i w zasadzie ma już wszystko. Ja wybrałbym odmianę Feel Pack za 146 900 zł i dorzucił kilka opcji. Z tych tańszych, czyli odpuściłbym ładowarkę indukcyjną. W Feel Pack kosztuje 2600 zł. Bardziej opłaca się kupić drugi, całkiem niezły smartfon i mieć go naładowanego w schowku.
Podsumowanie
Citroen e-C4 sprawia wrażenie, jakby od samego początku był zaprojektowany jako samochód elektryczny. Ten napęd do niego pasuje, choć nie jest bez wad. Jak zwykle szwankuje tutaj zasięg, a w zasadzie zużycie energii na pierwszych kilometrach. Na plus - niezła, jak na samochód elektryczny, cena, przestronne wnętrze, bardzo komfortowe zawieszenie i przyjemne materiały wykończeniowe. Patrząc też na ceny cennikowe, Citroen e-C4 ma argumenty, żeby zagrozić Nissanowi Leaf (temu z mniejszą baterią).