Cupra Leon VZ Cup - TEST. Jest jak "biały kołnierzyk" z odrobiną charakteru
Ma wygląd, moc, osiągi i prowadzenie - przynajmniej na papierze. Cupra Leon VZ Cup jest naprawdę udanym samochodem, a mimo to czegoś jej brakuje. Po blisko 400 kilometrach za kierownicą tego auta wiem czego tutaj nie znajdziecie.
Ten samochód budzi skrajne emocje. Z jednej strony ma wszystko, czego oczekuje się od nowoczesnego hothatcha, ale z drugiej strony brakuje mu jednej kluczowej cechy. Cupra Leon VZ Cup jest flagową wersją tego modelu, ale na pewno nie dołączy do grona najlepszych przedstawicieli swojej niszy.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od tego czym stała się Cupra. Wydzielenie jej jako osobnej marki niezmiennie uznaję za jeden z największych sukcesów i najlepszych ruchów grupy Volkswagena. Po latach walki z próbą stworzenia odpowiedniego wizerunku Seata przyjęto strategię, która rozwiązała ten problem w zasadzie od ręki.
Resztę tej historii znamy - Seat sprawia wrażenie marki podtrzymywanej przy życiu kroplówką, zaś Cupra kwitnie. Widać to na ulicach, widać to po rosnącej liczbie salonów tej marki i po zachwycie klientów.
Obrano tutaj dość trafną strategię, czyli uderzenia w rynek "z wysokiego C" i stopniowego schodzenia do bardziej przyziemnych klimatów. I tak oto najpierw do salonów wjechała 300-konna Ateca i porównywalny Formentor, a później dołączyły do nich słabsze wersje, włącznie ze 150-konną odmianą 1.5 TSI.
To właśnie one stały się motorem napędowym Cupry. Ludzie widzą, że mogą mieć atrakcyjne auto, które wygląda jak hothatch sąsiada. I to jest duży plus, ale zarazem i minus tej marki - przynajmniej dla części osób.
Cupra Leon VZ Cup jest mocna, dobrze jeździ i ciekawie wygląda. Brakuje jej jednak charakteru i pazura
Nie jest to jednak zarzut wyłącznie do tego modelu, a do podejścia grupy Volkswagena do takich samochodów. Na półkach magazynowych koncernu leży cała masa podzespołów, z których da się zbudować świetnie i angażujące auto.
Większość z nich wylądowała w tym samochodzie. Mamy tutaj 300-konny silnik 2.0 TSI z rodziny EA888. Jest też dobrze zestrojone zawieszenie z aktywnymi amortyzatorami. Nie zabrakło również opcjonalnych hamulców Brembo, szpery, skrzyni DSG i świetnych kubełkowych foteli przygotowanych przez firmę Sabelt.
Po cichu liczyłem więc na to, że dostanę tutaj to, co kiedyś dawał Seat Leon Cupra R
Mowa oczywiście o poprzedniej generacji w jednym z ostatnich wydań. Do dziś uważam, że to niedoceniana i kapitalna maszyna. Jeździła obłędnie, dawała dużo radości z jazdy i jak mało który hothatch prowadziła się "prawą nogą". Potrafiła pokazać pazura i zaskoczyć, przez co wymagała też odrobiny czujności.
Krótko mówiąc - ten samochód był "jakiś" i zapadł mi w pamięć. A niestety tego nie da się powiedzieć o nowym Leonie VZ Cup. Jest dobry i poprawny, ale do bólu syntetyczny. Gdyby ktoś przygotował "prompt" dla AI, który brzmi: "wygeneruj mi sportowego hatchbacka, stosunkowo uniwersalnego i dopracowanego", to efektem byłby właśnie ten model.
Wokół Warszawy ciężko o kręte drogi, ale mam swoje miejsca, w których pojawiają się zakręty i można na nich wcisnąć mocniej pedał gazu. Pomimo zimowych opon przy dodatnich temperaturach trakcja była doskonała, a Cupra szła jak po szynach, wiernie podążając za ruchami kierownicy.
Nie liczcie tutaj jednak na radosną nadsterowność
To było coś, co Seat Leon Cupra R potrafił zrobić jak mało który samochód - zarzucał tyłem z niesamowitą gracją i lekkością. W nowym modelu tego nie uświadczycie, o ile nie przesuniecie granicy bezpieczeństwa daleko poza to, co powinno się robić na drogach publicznych.
Poza tym ta cała "zabawa" odbywa się w akompaniamencie sztucznie brzmiącego wydechu, wzmacnianego dźwiękiem z głośników. I choć w trybie CUPRA pojawiają się dyskretne strzały przy zdjęciu nogi z gazu na wysokich obrotach, to i one sprawiają wrażenie starannie wyliczonych i dopieszczonych.
Podczas szybkiej jazdy jest tu więc "miło i przyjemnie". Dokładnie tak, jak przy zwykłym codziennym pokonywaniu kilometrów
To bez wątpienia będzie mocna strona tego auta, przynajmniej dla niektórych osób. Cupra Leon VZ Cup potrafi pojechać sprawnie i szybko, ale jest też wygodna oraz zaskakująco oszczędna w codziennej eksploatacji.
Oczywiście otwierając przepustnicę do końca poprzez wyprostowanie prawej kończyny szybko osuszycie 50-litrowy zbiornik paliwa. Niemniej przy spokojnej jeździe Leon z silnikiem 2.0 TSI jest zaskakująco powściągliwy w kwestii konsumpcji 98-oktanowej benzyny.
W mieście bez problemu osiągałem wyniki na poziomie 11-12 litrów. W trasie z kolei niecałe 8,3 litra przy autostradowych 140 km/h jest wartością, która wywołuje uśmiech na twarzy.
Cupra Leon VZ Cup 2.0 TSI 300 KM DSG7 - zużycie paliwa
przy 100 km/h: | 5,7 l/100 km |
przy 120 km/h: | 6,9 l/100 km |
przy 140 km/h: | 8,3 l/100 km |
w mieście: | 11,1-12,8 l/100 km |
Do plus, w kwestii uniwersalności, zaliczę też zestrojenie zawieszenia. Nie jest do bólu sztywne i dobrze radzi sobie z nierównościami. Nie wiem tylko czy była to kwestia tego egzemplarza, ale jego praca była okrutnie głośna. Każdy większy wybój kończył się wygenerowaniem "głuchego puknięcia", dobiegającego z okolic przednich i tylnych kół.
Ta marka ma jeszcze kilka kwestii do poprawy. Jedną z nich jest "user experience"
Pod tym kątem ta marka wypada obecnie najgorzej w grupie Volkswagena. Choć od premiery modelu minęły już ponad 3 lata, to Leon wciąż ma potwornie wolne i mało intuicyjne multimedia, które potrafią doprowadzić do furii.
Nikt nie naprawił też głupiej kwestii, czyli zmiany wyglądu zegarów po wyłączeniu asystenta pasa ruchu. Wybór tego menu wywołuje jeden konkretny widok wskaźników (z systemami asystującymi), a powrót do wcześniejszych ustawień wymusza wykonanie kilku kliknięć z poziomu kierownicy.
W Leonie, co zaskakujące, nie przemyślano też uchwytów na kubki - są w mało wygodnym miejscu, a ich głębokość sprawia, że typowy kubek z kawą opiera się na wieczku, co może je poluzować. A nikt nie chciałby oblać siebie i ciekawej niebieskiej skóry czarnym napojem z kofeiną.
Wnętrze, doskonale znane od lat, jest proste wizualnie i wykończone w akceptowalny sposób. To mniej więcej ten sam poziom, co w nowym Golfie. Ilość miejsca też nie rozczarowuje. Kubełkowe fotele firmy Sabelt są wygodne i nie uciskają w długich podróżach. Z tyłu z kolei dwie wyższe osoby usiądą w komfortowy sposób.
Cupra Leon VZ Cup kosztuje wyjściowo 208 300 złotych
Jak na obecne standardy cen hothatchy w tym rozmiarze, to propozycje Cupry nie jest najgorsza. Na przykład Hyundai i30 N ze skrzynią DCT8 będzie wyjściowo tańszy o 6 tysięcy złotych. Jest jednak nieco słabszy od Leona. Focus ST z automatem wypada dużo lepiej (kosztuje nieco ponad 190 000 złotych), ale brakuje mu lepszej szpery i sprawniejszego działania samej skrzyni.
To w zasadzie najbliższe Cuprze auta. Skoda Octavia RS i Golf GTI mają mniej mocy (245 KM), a Golf R oferuje napęd na cztery koła. W kategorii przednionapędowych hothatchy wybór bardzo się skurczył, co daje dużą przewagę hiszpańskiej marce.
Oczywiście ta kwota, 208 300 złotych, to początek zabawy. Ten egzemplarz dostał matowy lakier Petrol Blue Matt, który kosztuje ponad 9 tysięcy złotych. Za hamulce Brembo, dostępne w pakiecie z nagłośnieniem Beats, dopłacicie blisko 14 tysięcy złotych. Łącznie otrzymujemy kwotę 235 969 złotych.
Dużo? Owszem - ale takie są teraz standardy. Wyżej wyceniono tylko jednego hothatcha, potencjalnie najlepszego na rynku - Hondę Civic Type R. Ta kosztuje wyjściowo 261 500 złotych, ale jest już w zasadzie niedostępna w Polsce.
Czy Cupra Leon VZ Cup jest warta uwagi?
Jeśli ma to być auto wielozadaniowe, głównie do codziennej jazdy i do sporadycznych zabaw na krętych drogach lub na torze, to w tej roli sprawdzi się doskonale. To dobre auto dla "białego kołnierzyka", szukającego od czasu do czasu szybkiej odskoczni od codzienności.
Jeśli jednak na pierwszym miejscu stawiacie emocje i radość z jazdy, to szukajcie ich gdzie indziej. Hyundai i30 N pod tym kątem będzie dużo lepszy, choć z Cuprą przegrywa przy zestawieniu innych cech.