Wydech w De Tomaso P900 to najpiękniejszy "gadżet motoryzacyjny" jakie ostatnio powstał
Mógłby stać w muzeum sztuki nowoczesnej. A tymczasem będzie wydawał z siebie piekielne dźwięki wyścigowego V12 w De Tomaso P900. Jak dla nas? Równie pięknie!
Zmartwychwstanie marki De Tomaso idzie dość powoli, ale za to spektakularnie. W tym roku w końcu zobaczymy na ulicach przepiękny hipersamochód P72, który poznaliśmy już kilka lat temu w wersji prototypowej. Do niego dołączy De Tomaso P900, czyli odmiana wyczynowa, przeznaczona tylko na tor. Na razie nie wiadomo o niej zbyt wiele.
Poza tym, jak będzie wyglądał wydech. A będzie spektakularny.
Układ wydechowy De Tomaso P900 przywodzi na myśl nowoczesną rzeźbę
Na razie pokazano nam czarną plątaninę rur, kończącą się zionącą ogniem rurą. Trochę jak jakaś nawiązująca do natury rzeźba, trochę jak instalacja artystyczna, albo fikuśny detal, którym bogaci przykuwają uwagę gości w swoich nowoczesnych rezydencjach.
Sami byśmy tak zrobili. Choć z drugiej strony. Wolimy, jak taki układ nie tylko wygląda, ale jest przykręcony do jednostki V12, która napędzać będzie De Tomaso P900.
A to nie byle jakie V12. Do włoskiej marki dostarczy je niemiecka firma Capricorn. Jednostka ma mieć 6,2 litra pojemności, być wolnossąca i "kręcić się" do absurdalnych 12 300 obr./min. To o 200 obrotów więcej niż jednostka Gordona Murraya w GMA T.50.
Ma przy tym ważyć zaledwie 220 kilo i wysyłać na tylne koła około 900 KM. Za ten transfer odpowiedzialna będzie przekładnia sekwencyjna Xtrac.
Być może nie jest to najmocniejszy hipersamochód na rynku, ale za to przy masie 900 kg będzie jednym z najszybszych. I ekologicznych, bo jednostka De Tomaso P900 będzie przystosowana do zasilania paliwem syntetycznym.
Póki co jednak możemy popatrzeć na te zdjęcia i pozastanawiać się, jak będzie brzmieć to monstrum.
Niestety, na razie nie wiadomo co stało się z drugim pomysłem De Tomaso. P900 miało bowiem mieć dwa silniki do wyboru. Drugim miała być 10-cylindrowa jednostka, pochodząca z bolidu F1. Dokładniej rzecz biorąc z Benettona B197 z 1997 roku.
Czekamy z niecierpliwością na lato. Wtedy samochód, z metką wypisaną na 3 miliony dolarów, powinien ujrzeć światło dzienne i objawić nam się w całej swojej krasie, również jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową.