Nowy Dodge Charger waży 2645 kg i jest dłuży od BMW X7. Czego nie rozumiecie?

Nowy amerykański samochód sportowy waży tyle, co wielki SUV. Ba, ma wymiary wielkiego SUV-a. To nie jest drobny zawodnik wagi piórkowej. Dodge Charger Daytona, zwłaszcza w wersji elektrycznej, może mocno zaskoczyć wiele osób.

  • Dodge Challenger Daytona jest wielki i ciężki, jakby przez rok jadł tylko BigMaki i popijał to Colą
  • Nieco lżejszą alternatywą będzie wariant spalinowy, ale Dodge nie chwali się tutaj jeszcze pełną specyfikacją

Umarł Challenger, niech żyje Dodge Charger Daytona. Tak przynajmniej twierdzi ta amerykańska marka, chwaląc się swoim nowym produktem. Choć w stylistyce zachowano ducha amerykańskiego modelu, to pod nadwoziem kryje się już bardzo nowoczesna konstrukcja. Być może nawet o krok wyprzedzająca obecne oczekiwania rynku.

Postawiono tutaj na pełną elektryfikację. Choć w ofercie będzie wersja spalinowa, potencjalnie bardziej interesująca dla wielu osób, to informacje o niej poznamy dopiero za jakiś czas. Póki co pierwszeństwo miał elektryk, który może i jest szybki, ale ma jedną pewną dużą wadę.

Dodge Charger Daytona ma problem z otyłością. Waży 2645 kilogramów

Nie jest to jednak żadną niespodzianką. Już spalinowy poprzednik, czyli Challenger i Charger, ważyły blisko 2 tony - choć tam mieliśmy V8 pod maską. Tymczasem nowy Charger dogonił między innymi wielką Kię EV9 i Mercedesa EQS.

Jest to o tyle ciekawe, że nie mamy tutaj do czynienia z tak ogromnym pod kątem wysokości samochodem. Niespodzianką jest za to długość, która sięga 5,24 metra. Tak, Charger bije na głowę nawet limuzyny klasy wyższej, a nawet Klasę S, liczącą blisko 5,18 metra długości. Ociera się za to o BMW i7, które jest może nieco dłuższe od Dodge'a, ale za to waży dokładnie tyle samo.

Oczywiście jest to w dużej mierze zasługa ogromnego akumulatora, który w Chargerze Daytona ma 100,5 kWh pojemności. Dodając do tego klasyczną stalową konstrukcję otrzymujemy naprawdę ciężki samochód. Teraz więc ogromną zagadką pozostaje to, jak nowy Dodge będzie jeździć. To może być osobliwe przeżycie.

Dużo zainteresowania budzi za to wariant z silnikiem R6 pod maską

Mowa tutaj o jednostce z rodziny Hurricane, która odda w ręce kierowcy od 426 do 558 KM. To brzmi już całkiem nieźle, a wszystko wskazuje na to, że Dodge będzie miał jeszcze asa w rękawie. Brzmienia V8 to oczywiście nie zastąpi, bo Challenger z Hellcatem pod maską był "samochodem ostatecznym" i idealnym pod każdym kątem, ale mamy przynajmniej ciekawy substytut.