Dodge Charger jest takim "bestsellerem", że Amerykanie rezygnują z bazowej wersji. Nikt go nie kupuje

To jest cios prosto w szczepionkę. Dodge Charger miał być rewolucją, a jest jej dokładnym przeciwieństwem. Amerykanie z trudem sprzedają swojego elektrycznego "muscle cara", a wiele aut zalega u dealerów.

Miał być wielki sukces, jest wielka wpadka. Wiecie ile egzemplarzy tego auta sprzedano w pierwszym kwartale tego roku? Otóż ta liczba ledwo sięga 2000 pojazdów. Co gorsza, około 3500 samochodów stoi u dealerów i są dostępne od ręki. Ceny idą w dół, a chętnych nie ma. Dodge Charger zaliczył dramatycznie słaby start - i nikogo nie powinno to dziwić.

Stellantis wpadło na "świetny" pomysł, aby cenionego muscle cara zastąpić elektrykiem z brzęczącym wydechem. To nie mogło zadziałać i było absolutnym strzałem w stopę. Teraz amerykańska marka odkręca strategię pod nowymi rządami i szykuje się do wprowadzenia dużo lepszych i bardziej adekwatnych wersji napędowych.

Z tego powodu Dodge Charger traci bazową wersję elektryczną R/T. I tak nikt jej nie kupuje

Nie jest to wolne auto, ani tym bardziej słabe. Po prostu nie takich cech oczekuje się od muscle cara, który ma być pojazdem z charakterem i klimatem. Postępowość Stellantisu w tym przypadku była absolutną wpadką, która zaowocowała produktem dalekim od oczekiwań rynku i klientów.

Powiedzmy sobie szczerze - nikt nie kupował Chargera ani Challengera po to, aby jeździć "cicho" i dość ekonomicznie. To były auta z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, odpowiednim stylem i z charakterem. Tego próżno szukać w pojeździe elektrycznym. Chodzi o coś więcej, niż tylko "przyspieszenie". Wibracje silnika, jego gang i charakterystyka są tym, czego oczekuje się od takich samochodów.

Dodge Charger sprzedaż 2025

Dodge szybko nadrabia więc zaległości. Bazowy elektryczny wariant R/T znika, a w drodze jest model Six Pack, czyli wersja z 3-litrową jednostką R6 z rodziny Hurricane. Co więcej, po długich przymiarkach rozpoczęto prace nad wpasowaniem silnika V8 pod maskę tego auta. Jednostka HEMI powróci na rynek w poprawionym wydaniu i ma mruczeć w tym modelu.

A to może sprawić, że sprzedaż drgnie. Cena z pewnością będzie niższa, a zainteresowanie znacznie większe. Szkoda, że nie można tak było zrobić od razu, tylko trzeba było czekać na kryzysową sytuację.