Ten piękny Charger z 1968 roku kryje piorunującą niespodziankę pod maską

Przy obecnych cenach paliwa, Muscle Car wydaje się jednym z najbardziej absurdalnych pomysłów. Ten odrestaurowany Charger mówi na to "potrzymaj mi piwo!"

Na bringatrailer.com zawsze można znaleźć jakąś ofertę, która wysadza z butów. Tak jak ten perfekcyjnie odrestaurowany Dodge Charger z 1968. To oryginalny Dodge z numerem VIN XS29L8B446381. Możemy z niego odkodować, że to R/T, z pierwszego roku produkcji tej generacji, powstały w Hamtramck w Michigan. Pod maską miał olbrzymi silnik 440, czyli o V8 o pojemności 7,2 litra. Miał 375 KM i już to powodowało, że dźwiękiem i osiągami powala na kolana.

No właśnie, miał.

Ten Charger jest nie z tego świata

A dokładniej nie ze świata, w którym samochody mają coraz mniejsze silniki, doładowanie, jednostki elektryczne wspomagające. Nie ze świata, gdzie przebudowuje się klasyki na samochody elektryczne.

Jednak o ile elektryczny Rolls-Royce ma w sobie jakiś pierwiastek sensu, to nie widzę klasycznego Muscle Cara, który nie brzmi jak gaźnikowe V8.

Ten Charger przeszedł renowację w 2015 roku. Nie tylko odbudowano go od zera, ale również unowocześniono. Na szczęście tylko mechanicznie. Z zewnątrz to 100% oryginału, z felgami Magnum 500 z epoki. Pod spodem znajdziemy układ z czterema tarczami hamulcowymi i zmodyfikowane zawieszenie zdolne do przeniesienia sporej mocy. Samo przeniesienie napędu "kończy się" mostem Dana 60 z blokadą mechanizmu różnicowego.

To wszystko ze względu na zmiany pod maską

Autor projektu uznał, że jednostka 7,2 litra to nie jest odpowiedni motor do Chargera. Zamiast tego trafiła pod maskę jednostka HEMI o pojemności... 572 cali sześciennych, czyli 9,4 litra. Do tego nowe tłoki, zmieniony dolot, wałki COMP Cams, gaźniki Edelbrocka, zmieniona miska olejowa i jeszcze parę innych elementów. W pełni przebudowany silnik od Indy Cylinder z Ohio.

Charger

Perfekcyjna robota, która w sumie oddaje kierowcy 780 KM. Moc idzie na tylne koła przez trzybiegowy automat TorqueFlite 727, czyli przekładnię z epoki, która świetnie nadaje się do zastosowań wyścigowych. Brutalna maszyna, która da mniej więcej tyle samo uśmiechu co łez pod dystrybutorem.

Mimo tego, ten Charger trafia idealnie w mój gust. Z zewnątrz piękna seria w klasycznej czerni z pomarańczowymi pasami, czerwone, stylowe (jak na USA) wnętrze, klasyczne 15-calowe koła, a pod maską naprawdę rzadko spotykane monstrum.