Ups, nie pykło. Dyson zamyka projekt elektrycznego samochodu
Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Dyson wziął do ręki kalkulator i wyliczył, że projekt elektrycznego auta zwyczajnie nie ma sensu.
Szybko przyszło, szybko poszło. Były wielkie ochy i achy oraz przechwalanie się nowoczesnymi rozwiązaniami. Dyson zamyka projekt elektrycznego samochodu Powód jest bardzo prosty? Koszty są ogromne, a komercyjny sukces takiego pojazdu to wielka loteria. Szanse na powodzenie są raczej marne, a odzyskanie pieniędzy wręcz niemożliwe. Zresztą Dyson już teraz wydał szalone kwoty, gdyż blisko 2,5 miliarda dolarów. Jedyna zaleta jest taka, że nie poszło to na marne.
Dyson chce robić dla innych
Krótko mówiąc - to, co zaprojektowano, nie przełoży się na wydajniejsze suszarki do rąk, prostownice i inne urządzenia AGD. Dyson ma bowiem nowy cel. Marka ta całe swoje know-how będzie sprzedawała innym, a sama zajmie się rozwojem technologii przydatnych m.in. motoryzacji. Chodzi tutaj o baterie półprzewodnikowe, które mają być potężną rewolucją na tle klasycznych litowo-jonowych konstrukcji. Poza tym Dyson zamierza tworzyć silniki oraz zoptymalizować zużycie energii w różnych konstrukcjach.
Niestety największe straty poniesie zespół inżynierów. Skoro Dyson zamyka projekt elektrycznego samochodu, to i ich robota się skończyła. Brytyjska firma nie chce jednak nikogo zwalniać i poszukuje im zajęcia w dziale suszarek i odkurzaczy. I naprawdę Was nie oszukuje - dokładnie takie słowa padły w oficjalnym komunikacie firmy. Co więcej, pracowników zaangażowanych w samochód było aż 521. Można się więc spodziewać, że najnowsze odkurzacze Dysona będą wyglądały co najmniej jak Aston Martin, a ich prowadzenie rzuci na kolana.