Pieniądze na elektromobilność sfinansują magiczne litery TSI. Mowa o miliardach euro
Na elektromobilność przeznaczono 180 miliardów euro. Finalnie jednak tylko 2/3 tej kwoty trafi do aut na prąd. Resztę przekierowano na... silniki spalinowe. Tak, mowa o grupie Volkswagena. W obliczu zmian na rynku konieczna była rewizja planów. Co to oznacza w perspektywie najbliższych lat?
- 60 ze 180 miliardów trafi na rozwój silników spalinowych
- Zmiana wynika z trudnej sytuacji elektryków na rynku
- Volkswagen dołącza do listy koncernów, które zmieniły strategię na najbliższe lata
Miała być "elektryfikacja, albo przegrana". Teraz okazuje się, że strategia, którą zapoczątkował Herbert Diess, zderzyła się z rzeczywistością. Elektromobilność rozwija się wolniej, niż zakładano. Do tego najbliższe lata mogą przynieść wiele zmian - zwłaszcza w perspektywie regulacji unijnych i przepisów. Po weekendowych wyborach do parlamentu UE może tutaj zajść sporo zmian.
Największe grupy motoryzacyjne widzą te zmiany - i odpowiadają w adekwatny sposób. Volkswagen przekierował 60 ze 180 miliardów euro na rozwój silników spalinowych. Wszystko to po, aby auta z jednostkami benzynowymi i hybrydowymi były konkurencyjne w najbliższych latach.
Elektromobilność zwolniła, konieczna jest odpowiedź
Arno Antlitz, CFO i COO grupy Volkswagena, potwierdził podczas konferencji Reutersa w Monachium, że koncern z Wolfsburga aktualizuje swoją strategię na najbliższe lata. 60 miliardów euro pozwoli na zachowanie wysokiej konkurencyjności samochodów spalinowych w najbliższych latach.
Czy to oznacza całkowicie nowe konstrukcje? Raczej nie. Spodziewajcie się raczej solidnych zmian w jednostkach, które dopasują je do nowych norm. Co więcej, Volkswagen może też postawić na hybrydy plug-in. Nie wykluczone jest więc to, że ich gama poszerzy się o kilka nowych wariantów.
A to mógłby być strzał w dziesiątkę. Wszystko wskazuje na to, że napędy hybrydowe mogą być dokładnie tym, czego potrzebuje rynek. To idealny "punkt pośredni" pomiędzy dotychczasową spalinowa motoryzacją, a pełną elektryfikacją. Nowe baterie, mniejsze, lżejsze i wydajniejsze, zapewniają duży zasięg na jednym ładowaniu.
Tym samym dostajemy samochody, które po mieście jeżdżą na prądzie, a w trasie mogą wspomagać się jednostką spalinową. Takie rozwiązanie rozładowuje też problemy z kwestią ładowania i budowania hubów z mocnymi ładowarkami.
Czy taki ruch pokazuje, że producenci przestają wierzyć w zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku?
Wszystko na to wskazuje. Mówimy o 11 latach do tej daty. Teoretycznie nie jest to odległa rzecz, ale w praktyce może oznaczać ogromną rewolucję w międzyczasie. Miliardowe inwestycje w silniki spalinowe sugerują, że najwięksi gracze szykują "plan B" na kryzysową sytuację.