Elektryczna Geome-tria w wydaniu Geely. Takie auto kosztuje 10 000 euro
Jeśli myśleliście, że chińskie marki wyczerpały już liczbę modeli, to... jesteście w błędzie. Oto idealny przykład: Geely Geome to tani elektryk do miasta. Cena faktycznie robi wrażenie.
Czy jest kres rozwijaniu oferty przez chińskich producentów? Na tę chwilę nic na to nie wskazuje. Największe koncerny stawiają na marki, submarki i równoległe linie modelowe. Auta mnożą się niczym komary w sezonie, a chętnych na nie nie brakuje. Geely Geome to kolejna nowość w gamie tej marki. Mowa tutaj o bardzo budżetowym miejskim samochodzie. Choć cena w Chinach robi wrażenie, to nie oznacza, że mamy do czynienia ze spartańskim produktem.
Nic bardziej mylnego. Pierwsze wrażenie wizualne jest bardzo dobre. Wnętrze też nie prezentuje się źle. Gdzie jest więc haczyk?
Oczywiście Geely Geome jest tanie, bo marka niespecjalnie przejmuje się marżą
Patrzycie na auto z segmentu B, które ma 4,14 metra długości. Wizualnie wygląda niczym mały żuczek ze światłami przywodzącymi poprzednią Kię Niro (z przodu) i z Alfę Romeo Stelvio (z tyłu). Ten model ma przydomek Xingyuan i jest najmniejszym przedstawicielem rodziny Geome.
Główny rywal? BYD Dolphin, który dotarł do Europy i do Polski. Możecie go już oglądać w salonach, gdzie stoją pierwsze egzemplarze. Ceny startują od 140 000 złotych.
Tymczasem w Chinach Geely Geome kosztuje w przeliczeniu na złotówki... 43 000 złotych. I to nie jest błąd. Tak niską cenę udało się uzyskać stosując prostsze rozwiązania. Nie oznacza to jednak braku multimediów (jest tu nowoczesny system z softem Flyme Auto firmy Meizu), czy spartańskiego wyposażenia.
Cięcia zrobiono na baterii. Najmniejsza ma nieco ponad 30 kWh pojemności, większa 40 kWh. Słabszy silnik oferuje 78 KM, mocniejsza 114 KM. Prędkość maksymalna w przypadku pierwszego wariantu to 125 km/h, ten mocniejszy pojedzie o 10 km/h szybciej.
Chińczycy obiecują od 310 do 410 kilometrów zasięgu (według normy CLTC), ale jak wiemy są to bardzo "optymistyczne" założenia. Niemniej w tak tanim aucie nawet 250 km zasięgu zadowoliłoby wiele osób.
Oczywiście na debiut takiego auta w Europie nie ma co liczyć. Nawet jakby tutaj trafiło, to i tak kosztowałoby znacznie więcej. Marzenia o budżetowym elektryku trzeba póki co włożyć między bajki - nawet patrząc na Dacię Spring, która teraz kosztuje 76 900 zł w bazowej wersji.