Złożyłem Pumę (i nawet jeździ!). Tak wygląda fabryka Forda w Krajowej
Nowy, jeszcze gorący i pachnący samochód zjeżdża z taśmy co 74 sekundy. Jakimś cudem udało mi się przyłożyć do zbudowania jednego egzemplarza Pumy i nie zaburzyć tego wyniku. Poznajcie fabrykę Forda w Krajowej od kuchni.
Siedząc w wielkiej sali konferencyjnej na briefingu z zakresu bezpieczeństwa omal nie zachłysnąłem się kawą. Bardzo sympatyczny jegomość, zajmujący się nadzorem nad wszystkimi procedurami dotyczącymi odpowiedniego poruszania się po zakładzie, powiedział wprost - wystarczy jeden błąd, aby linia produkcyjna stanęła. A nowy Ford Puma zjeżdża tutaj z taśmy co 74 sekundy, tak więc każde opóźnienie oznacza gorszy wynik dla fabryki Forda w Krajowej w Rumunii. A wiecie, w Excelu wszystko musi być na zielono, więc nie chciałem przyczynić się do utraty kilku cennych dolarów przez tę markę.
Po krótkim wprowadzeniu i radośnie wypowiedzianym haśle "chyba sobie poradzicie", wskoczyliśmy w specjalne obuwie robocze i ruszyliśmy na do pierwszej hali produkcyjnej. To właśnie tutaj arkusze metalu po kilku godzinach zamieniają się w kompletne auto, które gna do klientów na całym świecie.
Fabryka Forda w Krajowej ma ciekawą historię i strategiczną lokalizację
Jeśli historia komunistycznej motoryzacji jest Wam znana, to zapewne pamiętacie markę Oltcit. Był to efekt współpracy joint-venture pomiędzy rządem Rumunii a Citroenem. Specjalnie na potrzeby jednego modelu stworzono od podstaw fabrykę w Krajowej, wraz z biurowcem i całym zapleczem logistycznym. Francuskie doświadczenie pozwoliło na stworzenie naprawdę nowoczesnego jak na tamte czasy zakładu.
W 1991 roku, po upadku komunizmu, Citroen wycofał się z biznesu w Rumunii. Już trzy lata później znalazł się jednak nowy inwestor - Daewoo. Wówczas Oltcit został wycofany z rynku, a jego miejsce zajęły takie auta jak Daewoo Cielo (Nexia) czy Espero.
Losy Daewoo doskonale znacie. Fabryka w pewnym momencie została na lodzie, a rząd Rumunii szukał nowego inwestora. I wtedy do akcji wkroczył Ford, który przejął ten zakład w 2008 roku. Od razu poczyniono spore inwestycje w rozwój, a pierwszymi modelami zjeżdżającymi z linii produkcyjnej był ówczesny Transit Connect oraz nieco później świetny B-MAX.
Teraz fabryka Forda w Krajowej produkuje auta na cały świat
Stąd Pumy wędrują nie tylko do wszystkich europejskich krajów, ale też i do Australii, Nowej Zelandii i RPA. Brzmi to jak szaleństwo, ale wbrew pozorom jest to starannie przemyślany proces logistyczny. Krajowa może i nie jest położona obok wielkich węzłów autostradowych, ale za to posiada fantastyczną infrastrukturę kolejową. Transport aut jest więc szybki i ekologiczny.
W ciągu 14 lat z zakładu w Krajowej wyjechało ponad milion samochodów. To jednak nie jest jedyna rzecz produkowana w tym miejscu - w osobnej hali powstają również silniki EcoBoost. Tych złożono aż 1,5 miliona!
No dobrze, mam złożyć samochód - jak to zrobić?
Zacznijmy od tego, że muszę poczekać na dostarczenie gotowego pojazdu z lakierni. A nim tam trafi musi zostać w ogóle uformowany. Historia Pumy zaczyna się od 20-tonowego zwoju stali, z której w tłoczni powstają konkretne elementy nadwozia. W warsztacie blacharskim 300 elementów łączonych jest w jedną całość przez 600 robotów. Wykonują one aż 90 procent pracy, a "ludzki czynnik" ogranicza się do weryfikacji i kontroli jakości.
Po opuszczeniu lakierni dochodzi do ciekawego procesu - otóż drzwi auta są oddzielane i wędrują swoją własną drogą. Z właściwym autem spotkają się one dopiero na jednym z końcowych etapów produkcji. Fascynujące, nieprawdaż?
Na linii produkcyjnej pracuje 1800 osób, a ja na kilka chwil stałem się tym dodatkowym "przeszkadzającym", zaburzającym naturalny rytm pracy. Bardzo trudnej pracy, tak swoją drogą.
Naprawdę podziwiam wszystkich ludzi, którzy spędzają całe zmiany w takich miejscach. Hałas oraz temperatura dają w kość, a po kilku godzinach na nogach można poczuć się na absolutnie wysuszona roślina.
Oczywiście pracownicy mają tutaj wiele rozwiązań, które wspierają ich podczas pracy
Na przykład najcięższe elementy są instalowane dzięki robotom "zero G". Co to oznacza? Wyobraźcie sobie, że drzwi są lekkie niczym długopis. Dzięki specjalnym siłownikom niemal od niechcenia można je przenieść z uchwytów na samochód. Instalacja drzwi jest też jednym z najbardziej precyzyjnych elementów produkcji auta. Jeden błąd może kosztować konieczność zniszczenia całego auta i produkcji kolejnego egzemplarza.
Mnie przypisano więc do mniej wymagających zadań. Na przykład musiałem napełnić odpowiednie zbiorniki płynem chłodniczym i hamulcowym. Konieczne było też wtłoczenie czynnika chłodzącego do klimatyzacji.
Obym niczego nie zepsuł
Jak to działa? Otóż na konkretnym fragmencie linii produkcyjnej spotykamy specjalne uchwyty z pistoletami i długimi wężami. Są one ruchome i mogą podążać za autem. Odpowiednie końcówki nakładamy na właściwe zbiorniki. Zakręcamy, czekamy na potwierdzenie właściwego chwytu za pomocą diody led, po czym uruchamiamy napełnianie. Dzieje się to automatycznie - płyny podążają wężami z ukrytych nieopodal linii zbiorników. Po osiągnięciu właściwego stanu napełnianie się kończy, a rozpoczyna proces odpowietrzania. Kiedy dioda led zapali się na zielono wciskamy przycisk i z lekkim obrotem ściągamy pistolet. Proste?
Niby tak, ale o błąd łatwo. Poza tym końcówki pistoletów wcale nie są lekkie - po całym dniu ręce mogą naprawdę boleć.
(Udaję eksperta, czyli: "Tak, to silnik. To świetne miejsce na silnik. Brawa dla inżynierów Forda!")
Później zostałem skierowany do jeszcze mniej wymagającego zadania, czyli do przyklejenia logotypu. Jak zrobić to we właściwy sposób? Otóż nim na pokrywie bagażnika wyląduje błękitny owal, to w jego miejsce wsuwa się specjalny element, który tworzy formę dla liter. Te są przyklejone do folii transportowej i czekają na podgrzanym do około 30 stopni stole. To kluczowa kwestia - dzięki temu idealnie schodzą z folii, a po dociśnięciu mocno przytwierdzają się do auta.
Kluczem do sukcesu przy budowie samochodu jest też dostarczanie konkretnych elementów we właściwe miejsca w odpowiednim czasie. Zasada "just-in-time" to nic nowego. Jest ona jednak cały czas jest dopracowywana. Na przykład po zakładzie w Krajowej jeżdżą bardzo sympatyczne automatyczne wózki, które dowożą kluczowe komponenty, na przykład kierownice. I tu ciekawostka - aby ludzie pod nie nie wpadali, postanowiono dodać im głośniki. Z nich wybrzmiewają dość zabawne melodie, takie jak chociażby motyw z anime "Dragon Ball".
Spotkanie z produkcją Forda Pumy zakończyłem na ostatnim etapie produkcji
To tutaj, po połączeniu wszystkich elementów i zakodowaniu kluczyków oraz oprogramowania nadchodzi ten kluczowy moment, w którym po raz pierwszy uruchamiane jest auto. Zajmuje to kilka sekund - rozrusznik musi solidnie obrócić silnikiem, aby nastąpił pierwszy zapłon. Stąd auto zjeżdża na finalną inspekcję. Jest to przede wszystkim weryfikacja geometrii, hamownia (symulująca próbę drogową). Wszytko kończy "test szczelności" w specjalnej komorze. Stąd auta trafiają najpierw na plac postojowy, gdzie są zabezpieczane, a dalej wędrują na wagony kolejowe. Resztę historii doskonale znacie.
Fabryka Forda w Krajowej szykuje się na nowe czasy
Obecnie na rozległym terenie trwa budowa całkowicie nowej hali. Niebawem będzie ona domem dla nadchodzącego spalinowego i elektrycznego auta typu LCV marki. Ford mocno inwestuje w elektromobilność i nie zamierza zwalniać tempa - a zakład, z którego kiedyś zjeżdżały nieszczęsne Oltcity stał się jednym z najnowocześniejszych w Europie.