Tej siły nic nie zatrzyma. Indyjska terenówka to budżetowa Klasa G

To nie jest UAZ Patriot, ani też zmutowane Suzuki Jimny. Przez Wami Force Gurkha, czyli indyjska terenówka, która od lat z powodzeniem podbija tamtejszy rynek. Właśnie wjechała na rynek w nowym wydaniu, które niezmiennie czerpie inspirację z Klasy G i z Land Rovera Defendera.

W Indiach tego typu samochody cieszą się dużym powodzeniem. Powodów nie trzeba długo szukać. Są proste, tanie w utrzymaniu i dobrze radzą sobie na fatalnych drogach. Do tego tutaj możemy też podpiąć przyczepę, zjechać w teren i spokojnie przedzierać się przez błoto. Force Gurkha od lat jest jednym z ulubieńców mieszkańców Indii, a teraz na rynek wjeżdża nowe wydanie tego samochodu.

"Nowe", tak naprawdę. To oczywiście gruntowny lifting konstrukcji, oferowanej od 2008 roku. W praktyce mówimy tutaj jednak o samochodzie, który na drogi wyjechał w latach dziewięćdziesiątych, jako Bajaj Trax. Nie jest to więc nowoczesne auto, ale to akurat nie gra roli.

Liczy się wytrzymałość i napęd. A pod tym kątem Force Gurkha wypada całkiem nieźle

To prost konstrukcja, która bazuje na ramie drabinowej. Sercem jest 2,6-litrowy, 4-cylindrowy silnik wysokoprężny, generujący 140 KM. To stara konstrukcja Mercedesa, która w Indiach dostała drugie życie. Moc trafia domyślnie na tylne koła, aczkolwiek napęd pozwala też na spięcie obydwu osi. Jedyna dostępna skrzynia to 5-biegowy manual.

Force Gurkha 2024

Wyposażenie przez lata także nieco się zmieniło. Kiedyś Bajaj Trax oferował "kabinę, kierownicę i silnik". Teraz mamy klimatyzację, multimedia, kamerę cofania, dwie poduszki powietrzne i nawet regulowaną kolumnę kierownicy.

Wnętrze zapewnia miejsce dla 7 osób w wersji 5-drzwiowej. To całkiem niezły wynik, biorąc pod uwagę fakt, że Gurkha ma raptem 4,39 metra długości. Duża w tym zaleta pudełkowatego nadwozia. Na rynku jest też krótki wariant 3-drzwiowy, który ma cztery miejsca.

Aby było ciekawiej - Force Gurkha to baza dla czeskiego elektryka z chińskimi bateriami

Mowa tutaj o projekcie MW Motors Spartan, czyli o przedziwnym wynalazku oferowanym w Wielkiej Brytanii. Czeska firma kupuje Gurkhi i wstawia do nich napęd elektryczny. Problemem tego projektu jest wysoka cena, przeciętny zasięg, brak sieci do serwisowania i przede wszystkim niska jakość wykończenia wnętrza. Jak widać na rynku jest jednak miejsce na tak dziwne i nietypowe samochody, dla bardzo wąskiej grupy odbiorców.