Oto Ford Crown Victoria z 27-litrowym silnikiem Rolls-Royce V12 z czołgu. Smacznego!
Ford Crown Victoria ma całkiem sporo miejsca pod maską, jednak ten silnik mieści się tam na styk. To 27-litrowa jednostka V12 z czołgu, którą wrzucono do drogowego auta.
Wrzucanie kolejnego amerykańskiego V8 jest już passé. Ten projekt pokazuje, że limitem często jest wyobraźnia. Oto Ford Crown Victoria, w którym seryjne V8 ustąpiło miejsca "nieco" większej jednostce napędowej. To silnik Rolls-Royce Meteor V12, który ma 27 litrów objętości skokowej i generuje szalone 2500 KM. I tak, wylądował w tym aucie.
Ford Crown Victoria połączony z czołgiem, czyli The Meteor Interceptor
Ten projekt jest absolutnie niezwykły na każdej płaszczyźnie. Silnik Meteor to konstrukcja, która produkowana była w latach 1941-1964. Stworzono ją z myślą o brytyjskich czołgach, takich jak Challenger, Avenger czy Centurion.
Skąd w ogóle pomysł na taki swap? Wszystko jest dziełem przypadku. Właściciel auta, który przedstawia się jako "Daniel ze Szwecji", szukał czegoś głupiego, co mógłby wsadzić do swojego auta. Dość przypadkowo trafił na człowieka w Finlandii, który kupił swego czasu... 50 takich silników Meteor. Nabył je od szwedzkiej armii, gdzie zalegały nieużywane i zostały sprzedane za śmieszne pieniądze - jak na taką konstrukcję.
Aby zrozumieć jak abstrakcyjnym pomysłem jest wrzucenie takiej jednostki do osobowego samochodu, wystarczy spojrzeć na jej specyfikację. Dwa ogromne wtryskiwacze są w stanie dostarczyć 24 litry paliwa na... minutę. Ogromny zbiornik paliwa jest więc niezbędny.
Ford Crown Victoria to niesamowicie wytrzymały pojazd bazujący na ramie Panther, ale i ona nie byłaby w stanie udźwignąć tego silnika. Meteor waży bowiem około 800 kilogramów. Z tego powodu właściciel auta zdecydował się na zbudowanie przedniej ramy na bazie elementów z Chevroleta C10.
Aby zachować też jakikolwiek rozkład mas, jednostka została mocno cofnięta i "wchodzi" do przedziału pasażerskiego. Pozwoliło to także na wygospodarowanie przestrzeni na ogromną chłodnicę.
Największym wyzwaniem jest dopasowanie skrzyni biegów
Potężny moment obrotowy dostępny jest już przy niskich obrotach, tak więc większość przekładni nie jest w stanie znieść takiego obciążenia. Na szczęście na świecie jest już jedna osoba, która... wsadziła ten silnik do auta. Charlie Broomfield z Wielkiej Brytanii uzbroił swojego Rovera SD1 w taki motor.
Dzięki jego pomocy właściciel Crown Vica zyskał cenną wiedzę i uwagi, które pozwalają mu rozwijać projekt. A cel jest niezwykły - auto ma osiągać ponad 340 km/h. Finalna wersja auta ma dostać odpowiednio dopasowaną aerodynamikę i szereg modyfikacji zawieszenia, dzięki którym zachowa bezpieczną stabilność przy tak wysokiej prędkości.
Żeby było ciekawiej, w Szwecji jest też ekipa, która zbudowała wyścigową łódź z dwoma takimi jednostkami. Nazywa się ona Sverige S1 i jest podobno abstrakcyjnie szybka. Oni także wspierają Daniela i jego Forda.
Budowa trwa już 3 lata
Przez ten czas Ford Crown Victoria przeszedł szereg modyfikacji. Do końca projektu jest jednak bardzo długa droga - wszystko za sprawą aktualnej sytuacji na świecie, która spowolniła prace. Właściciel auta w przyszłość patrzy jednak z uśmiechem i dąży do wyznaczonego celu.