Koniec dowcipów? Ford Mustang zyska pakiet szkoleń dla swoich właścicieli
Ford Mustang jest bez wątpienia rewelacyjnym samochodem. Ale wiele z nich "ma problemy" z utrzymaniem toru jazdy. Ford postanowił temu zaradzić.
Odpalając w internecie kompilację filmików z kultowym amerykańskim pony carem, możemy zapewnić sobie rozrywkę na całą noc oglądania, jak Ford Mustang wpada w tłum, traci przyczepność, uderza w słupek, murek, krzaki, albo robi kolejną dziwną rzecz zakończoną w najlepszym przypadku utraconą godnością właściciela. Czy to wina auta? Nie do końca. Jak zwykle, najbardziej awaryjny jest tutaj łącznik między pedałami, a kierownicą.
I właśnie na to stawia Ford. Wszechstronne szkolenia i wydarzenia dla kierowców Mustangów. Póki co tylko w USA.
Ford Mustang dostanie szkolenia "ze wszystkiego
Każdy właściciel nowego Mustanga dostanie dostęp do platformy ze szkoleniami. Obejmą one track daye, treningi driftu, czy autocross (czyli coś między KJS-em, a Gymkhaną, podstawowa forma aktywności motorsportowej w USA), a także inne wydarzenia.
Założeniem marki, poza oczywiście wyszkoleniem kierowców, jest stworzenie "sieci społecznościowej" właścicieli Mustangów, gdzie będą mogli się dzielić doświadczeniami, wrażeniami i wynikami z prób zorganizowanych przez markę.
Najważniejszą z imprez będzie Dark Horse Track Attack, wyłącznie dla właścicieli Mustangów Dark Horse. Impreza będzie odbywać się na Charlotte Motor Speedway. Co prawda właściciele nie będą mieli sfinansowanego przejazdu, czy noclegu w okolicach toru, ale samo szkolenie już tak. Cały dzień nauki jazdy i "wyciskania" z Dark Horse'a wszystkich możliwości? Brzmi dobrze.
Właściciele słabszych wersji na Charlotte Motor Speedway też będą mogli skorzystać ze szkoleń, ale nieco innych. Kierowcy Ecoboostów i GT dostaną lekcje palenia gumy (przy użyciu line-lock), czy driftu.
Brzmi to trochę jak: "skoro już musicie upalać na zlotach to chociaż nauczcie się to robić dobrze".
I świetnie. Zresztą, bardzo cenię to, że na temat nowego programu wypowiedział się Matt Simpson, dyrektor działu "Enthusiast Vehicles". Mam wrażenie, że coraz mniej firm ma w swoich strukturach sekcję, która odpowiada za fanów, entuzjastów i generalnie to, że ktoś może kupić samochód jako coś więcej niż sprzęt do transportu.
Dlatego brawa dla Forda. Czekamy na wprowadzenie programu również w innych krajach. Choć jeśli odniesie sukces, to z czego będziemy się śmiali w internetowych filmikach motoryzacyjnych?