155 KM i automat to zgrany duet. Ford Puma idealnie sprawdza się z takim napędem - TEST, OPINIA
ST jest zbyt "wyczynowe", a słabsze warianty oferują zbyt mało mocy? Ford Puma dostał 155-konny silnik, który spięto z 7-biegowym automatem i miękką hybrydą. Jak sprawdza się taki zestaw i czy warto go wziąć pod uwagę przy wyborze tego samochodu?
Po pierwszym spotkaniu z tym samochodem w 2020 roku wiedziałem, że wiele osób chętnie wybierze Pumę. Nie spodziewałem się jednak, że stanie się ona aż takim przebojem. Mały Ford szybko wspiął się na szczyt tabelek sprzedaży, stając się jednocześnie jednym z najpopularniejszych modeli marki. Teraz wreszcie miałem okazję spędzić z nim znacznie więcej czasu - i już wiem czemu Ford Puma to bestseller.
Ford Puma to po prostu solidne auto z nietypową stylistyką
Najwięcej kontrowersji budzi niezmiennie front tego samochodu. Wcale mnie to nie dziwi, gdyż "żabie oczy" prezentują się dość specyficznie. Jednocześnie jednak bardzo pasują do wizerunku tego samochodu i nadają mu unikalnego wyglądu. Jak widać zostały też ciepło przyjęte przez rynek. O ile w Polsce Puma może nie jest tak częstym widokiem, o tyle w wielu krajach na zachodzie, a szczególnie we Włoszech i we Francji jest naprawdę częstym widokiem na drogach.
Zapytacie się więc "dlaczego?". Odpowiedź jest krótka i prosta - Ford w tym małym nadwoziu zawarł wszystko, co najlepsze. Wykończenie kabiny miło zaskakuje, a sam design kokpitu jest przyjemny dla oka. Ergonomia? Każdy, kto miał kontakt z nowym Fordem odnajdzie się tutaj w kilka chwil. Prosty panel klimatyzacji, multimedia SYNC3 i cyfrowe wskaźniki tworzą zgrane trio. Szkoda tylko, że indywidualizacja danych wyświetlanych na zegarach jest mocno ograniczona.
Ford Puma MHEV
Praktyczność? Niczego tutaj nie brakuje
Puma jak na swoje wymiary jest też zaskakująco przestronna. Kabina spokojnie pomieści cztery osoby, aczkolwiek ilość miejsca na tylnej kanapie jest nieco skromniejsza niż u niektórych konkurentów. Niemniej mając 184 cm wzrostu mieszczę się sam za sobą, choć bardzo długiej podróży nie chciałbym tam spędzać.
Najlepszy jest natomiast bagażnik. Akurat w tym samym czasie testowaliśmy też Nissana Qashqai i przeżyliśmy lekki szok odkrywając, że kufer Pumy jest znacznie pojemniejszy - ma aż 456 litrów. Do tego świetnie rozwiązano tutaj podwójną podłogę - zawiasy trzymające półkę chowają się po wciśnięciu podłogi w najniższą pozycję.
Fenomenalny jest także plastikowy schowek z odpływem w podłodze bagażnika. Niby bajer, a jednak kilku osobom to rozwiązanie bardzo przypadło do gustu. Idealnie sprawdza się w ich opinii podczas przewożenia kwiatów lub brudnych rzeczy.
Ford Puma - 155 KM, automat, miękka hybryda i śmiesznie niskie zużycie paliwa
Mam wrażenie, że Ford "zatkał" czymś swoje silniki 1.0 Ecoboost. I nie chodzi mi tutaj o ospałość (bo z tym nie ma problemu), a o zużycie paliwa. Puma zadowala się naprawdę znikomą ilością benzyny. W mieście w korkach ciężko było mi przekroczyć 8 litrów na setkę, a w trasie przy 140 km/h komputer pokazywał nieco ponad 6 litrów. Realnie więc na 42-litrowym zbiorniku pokonamy nawet ponad 600 kilometrów przy autostradowych prędkościach.
Osiągi także nie zawodzą. Sprint do setki zajmuje tutaj 8,6 sekundy, a prędkość maksymalna przekracza 200 km/h. Wykorzystanie potencjału tych 155 KM wspomaga nowa, 7-biegowa dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna. Muszę przyznać, że Ford dobrze podszedł do tematu, gdyż ta przekładania naprawdę nieźle dogaduje się z litrową jednostką. Owszem, zdarza się jej nieco szarpnąć, aczkolwiek nie jest to cecha obca innym dwusprzęgłówkom na rynku. Tymczasem przy wyższych przełożeniach kolejne zmiany są gładkie i bardzo szybkie.
Zużycie paliwa: | Ford Puma 1.0 155 KM MHEV DCT7 |
przy 100 km/h: | 4,5 l/100 km |
przy 120 km/h: | 5,6 l/100 km |
przy 140 km/h: | 6,7 l/100 km |
w mieście: | 8,1 l/100 km |
Puma także nieźle jeździ
Czy wersja ST-Line ze 155-konnym silnikiem może być takim małym substytutem modelu ST? Bez wątpienia. Układ jezdny tego auta ma duże możliwości pozwala na szybkie i bezpieczne pokonywanie zakrętów. Ba, można mieć z tego sporo frajdy - a to cecha, która jest rzadkością w takich crossoverach.
Zawieszenie w wersji ST-Line ma nieco bardziej sportowe nastawy, ale nie wpływa to na komfort podróżowania. Nierówności wybierane są dobrze, a do kabiny nie docierają zbędne hałasy.
Problemem jest jedynie cena
Ford Puma ze 155-konnym silnikiem i skrzynią DCT7 dostępny jest jedynie w wersji ST-Line X. A to oznacza jedno - jest drogo. Już wyjściowo odmiana ta kosztuje 104 250 zł. Jedno jej trzeba jednak oddać - dostajemy tutaj absolutnie wszystko. Na pokładzie nie brakuje świateł LED, dobrych multimediów, kompletu systemów bezpieczeństwa czy nagłośnienia B&O.
Dodam jednak, że 104 250 zł to nie jest cena bazowego 155-konnego wariantu - ten kosztuje aż 115 750 zł. Do tego doliczcie lakier metaliczny i kilka opcji. Efekt? 128 250 zł, czyli cena z metki tego auta. Sporo, nieprawdaż?
Pojawia się więc proste pytanie - czy takie auto jest warte tak dużej kwoty? Luka do większej Kugi wciąż pozostaje ogromna (blisko 40 000 zł przy identycznych specyfikacjach). Puma może też pełnić rolę auta zbliżonego wymiarowo do segmentu aut kompaktowych. Myślę, że tutaj jednak większą uwagę warto skupić na tańszych wariantach, także niekoniecznie w wydaniu ST-Line. Wygląd wyglądem, ale zwykła Puma też prezentuje się dobrze i jednocześnie będzie nieco tańsza.