Ford Puma to marki duma. Po liftingu wygląda lepiej, ale ma dwa minusy
Co jak co, ale Ford Puma udał się "błękitnemu owalowi". Dobrze wygląda, przyzwoicie jeździ, zużywa mało paliwa i ma teraz nowocześniejsze wnętrze. Do ideału nieco jej brakuje, ale lista minusów należy do bardzo krótkich.
Można spierać się o słuszność wyboru takiej a nie innej nazwy, ale jedno jest tutaj pewne - Ford Puma to strzał w dziesiątkę. Ten model zadebiutował w trudnym momencie, gdyż na rynek trafił tuż przed pandemią. Mimo to szybko wbił się do pierwszej dwudziestki najpopularniejszych modeli w Europie i trzyma się kurczowo swojej pozycji.
Teraz na rynek wkracza wersja po liftingu. Ma delikatnie odświeżony wygląd nadwozia, całkowicie nowe wnętrze i znajome silniki pod maską. Czy wciąż jest samochodem wartym uwagi? Już Wam odpowiadam na to pytanie.
Ford Puma 2024. Co nowego znajdziemy w tym samochodzie?
Jeśli chodzi o zmiany w stylistyce nadwozia, to te ograniczyły się do nowej sygnatury świetlnej przednich lamp, inaczej narysowanego grilla (teraz logo Forda jest na nim) i do przeprojektowanego zderzaka. To by było w zasadzie na tyle - Ford nie kombinował ze stylistyką swojego bestsellera. I bardzo dobrze, gdyż po co psuć coś, co przyjęło się na rynku?
Rewolucja zaszła za to w środku. Zapomnijcie o dotychczasowym kokpicie, który wyglądał prawie tak samo, jak w Fieście. Mamy tutaj całkowicie nową deskę rozdzielczą, z dwoma dużymi ekranami i inaczej zaprojektowanym tunelem środkowym. Zadebiutowała tutaj także nowa dwuramienna kierownica o bardzo "kanciastym" kształcie.
Przyznam szczerze, że wizualnie nowy kokpit przypadł mi do gustu i uważam, że wygląda lepiej od dotychczasowego. Nie oznacza to jednak, że jest idealny. Przyczepię się tutaj do dwóch rzeczy.
Po pierwsze - ekran systemu multimedialnego może i nie jest doklejonym tabletem (na szczęście), ale za to ulokowano go minimalnie zbyt nisko. W czasie jazdy trzeba lekko opuścić wzrok, aby spojrzeć na informacje, chociażby te z nawigacji.
Drugą kwestią jest brak miejsca na smartfona. Ford wygospodarował tutaj przestrzeń na ładowarkę indukcyjną, ale w momencie, w którym korzystamy z połączenia po kablu, nie za bardzo mamy co zrobić z telefonem. W grę wchodzi ulokowanie go w uchwycie na kubek, ale wtedy nie wstawimy tam napojów.
Przyzwyczajenia wymaga też nowa dwuramienna kierownica, która jest bardzo duża. Początkowo sprawia wrażenie wręcz abstrakcyjnie ogromnej, ale w czasie jazdy da się do niej przyzwyczaić.
Moim zdaniem Ford popełnił tutaj jeden mały błąd
Mocno zdziwiłem się w momencie, w którym odnotowałem brak dźwigienki wycieraczek. Teraz obsługuje się je zespolonym przełącznikiem po lewej strony, zintegrowanym z kierunkowskazami. Tylko dlaczego w takim razie nie wykorzystano tej przestrzeni po prawej stronie na wybierak skrzyni biegów? To zapewniłoby dodatkowe miejsce na schowek na konsoli środkowej.
Wróćmy jednak do plusów: tu dopisałbym nowe cyfrowe wskaźniki i multimedia SYNC4
Zegary, korzystające z ekranu o przekątnej 12,3 cala, są bardzo czytelne i estetyczne. Wyświetlacz ma też wysoką rozdzielczość, więc cieszy oko. System SYNC4 działa z kolei sprawnie i ma pełną łączność z Apple CarPlay/Android Auto. Niczego mu więc tutaj nie brakuje.
Ford Puma 2024 ma też niezmiennie przyzwoity bagażnik i świetny Megabox, czyli 80-litrowy "schowek" pod podłogą, który można brudzić i myć nie martwiąc się o wnętrze pojazdu. Specjalny korek w podłodze pozwala na zlanie wody, którą wyczyścimy tą przestrzeń.
Pod maską auta, którym jechałem, był silnik 1.0 EcoBoost 155 KM
Mówimy więc tutaj o prawie najmocniejszej wersji tego modelu. Ford Puma 2024 dostępny jest w kilku wersjach, ale wszystkie opierają się na jednostce 1.0. Nawet wariant ST pozostał jedynie z takim silnikiem - tam generuje 170 KM.
155 KM w tym samochodzie radzi sobie dobrze, ale czuć, że jest to auto raczej na krótsze, niż dłuższe trasy. Za kierownicą Pumy przejechałem 400 kilometrów "na raz" i czułem w kościach przejechaną trasę. Na okazyjne długie wypady, w tym wakacyjne, sprawdzi się dobrze, ale nie traktujcie tego samochodu jako globtrottera do pokonywania ogromnych dystansów.
Dynamika nie rozczarowuje, a zużycie paliwa utrzymuje się na niskim poziomie. Skrzynia Powershift radzi sobie całkiem nieźle i zwiększa komfort podróżowania. Zabrakło mi tu jedynie systemu autohold, który przytrzymywałby samochód "na ręcznym" na światłach.
Ile kosztuje nowy Ford Puma 2024?
Cennik otwiera kwota 99 900 złotych. Za te pieniądze dostaniecie nieźle wyposażoną wersję Titanium z silnikiem 1.0 125 KM i z 6-biegowym manualem. Ceny wariantu, którym jeździłem, startują od 120 660 złotych.
Czy warto? Jeśli lubicie auta z błękitnym owalem na grillu, cenicie sobie dobre właściwości jezdne i chcecie mieć samochód, który wpada w oko, to Puma będzie dobrym wyborem. Tutaj naprawdę ciężko jest znaleźć jakiekolwiek większe wady.