Ford zakłada, że straci miliardy na elektrykach w tym roku. Zupełnie ich to nie martwi
Elektryfikacja nie jest tania i Ford tego nie ukrywa. Amerykanie stracą na niej ponad 5 miliardów dolarów w tym roku. Paradoksalnie nie jest to dla nich zmartwieniem.
Błękitny owal powoli brnie przez temat elektryfikacji. Ford opracował ciekawego, ale kontrowersyjnego Mustanga Mach-E, cieszącego się sporym uznaniem w USA. Jest to jednak auto, które nieco już odbiega od standardów wyznaczanych przez inne marki. W Europie zaś do akcji wkraczają projekty opracowane z Volkswagenem. Mowa tutaj rzecz jasna o Explorerze i Capri.
Teraz Amerykanie dolewają oliwy do ognia i bez ściemniania podkreślają, że na elektryfikację "przepalą" ponad 5 miliardów dolarów w tym roku. To, że będą na minusie, nie jest jednak problemem.
Ford zmienił strategię i patrzy w przyszłość. Amerykanie chcą dopracować technologię
Jim Farley, szef Forda, lubi w dość bezpośredni sposób opowiadać o planach marki. A te są naprawdę ciekawie. Jednym z nich jest chociażby to, żeby uczynić z "błękitnego owalu" odpowiednika Porsche. Nie miał tutaj jednak na myśli marki jako ogółu. Chodzi o samochody terenowe, które są mocną stroną tego producenta. Te mają wyznaczać standardy w swoich segmentach, tak jak Porsche robi to w zakresie aut sportowych.
A co z elektrykami? Tu Ford jest gotowy na stratę w wysokości 5,1-5,5 miliarda dolarów w tym roku. Pieniądze idą na rozwój nowych modeli, takich jak chociażby mniejszy elektryczny pickup. Amerykanie zainwestowali też w nietypowy zespół, nazywany "skunk works", który ma dużą niezależność i nie jest ściśle nadzorowany.
Inżynierowie dostali za to cel, pieniądze i termin. Ich zadaniem jest opracowanie nowej taniej platformy, która będzie używana zarówno w USA, jak i w Europie. Ma być fundamentem oferty elektryków, a Ford chce dzięki niej zdobyć przewagę w segmencie przyjaznych portfelowi samochodów.
Co więcej, Jim Farley zauważa, że inwestowanie w duże elektryki jest bez sensu
Im większe auto, tym gorsza aerodynamika. Im gorsza aerodynamika, tym większe zużycie energii. A im większe zużycie energii, tym większa bateria musi znaleźć się na pokładzie.
To oczywiście przekłada się na ogromną masę samochodu. Realnie jest to więc ślepa uliczka. Ford chce więc inwestować w mniejsze elektryki, a w dużych samochodach zamierza instalować hybrydy plug-in, które według Farleya są dużo bardziej adekwatnym wyborem do tego auta. Trudno się z nim w tej kwestii nie zgodzić.