Foxconn poluje na Nissana? Japończycy są w trudnej sytuacji
Nie ustaje burza wokół Nissana. Japońska marka jest w bardzo skomplikowanej sytuacji i potrzebuje partnera, by przetrwać. Do gry ponoć wraca Foxconn. To ciekawy ruch, choć bardzo trudny.
Nissan jest w sytuacji bez wyjścia. Choć próba odcięcia się od Renault i przymierza z Hondą miała w sobie dużo logiki i japońskiego ducha, to rozmowy zostały zerwane. Ponoć przez to, że tak naprawdę Honda chciała przejąć Nissana, a nie wejść z nim w fuzję. Teraz trwają poszukiwania nowego partnera. Mówi się o tym, że do gry wróci tajwański Foxconn, który już wcześniej miał chrapkę na słynną japońską markę.
Foxconn to bardzo trudny partner dla Nissana
Nie jest tajemnicą, że Nissanowi bardzo potrzebne jest wsparcie. Firma potrzebuje solidnego zastrzyku gotówki i restrukturyzacji. Do tej pory spore nadzieje pokładano w fuzji z Hondą, która miałaby przynieść obu firmom sporo korzyści. Ta jednak nie dojdzie do skutku.
Tymczasem coraz głośniej wybrzmiewają informacje, że Nissanem zainteresowany jest Foxconn. Tajwański producent elektroniki, gigant odpowiedzialny m.in. za produkcję iPhone'ów od kilku lat wchodzi w branżę motoryzacyjną. Oczywiście zaczął od platformy dla samochodów elektrycznych, oferuje też swoją markę Foxtron.
Już wcześniej mówiło się, że Tajwańczycy są poważnie zainteresowani wejściem do Nissana zamiast Renault.
Jest jeszcze kolejny problem, z którym mierzy się zarówno Nissan, jak i japoński rząd. Foxconn... nie jest japoński.
O ile w przypadku Renault ta koncepcja fuzji była bardzo równomierna i japońska spółka mocno zabezpieczyła sytuację w kraju, to teraz pojawiają się obawy, czy w związku z nożem na gardle Nissana, Foxconn nie zamierza wykorzystać sytuacji i przejąć firmy. A tego by nikt nie chciał, aby jedną z kluczowych japońskich marek oddać w ręce firmy spoza Japonii.
W ogóle Nissan usiłuje jak może zachować swoją niezależność. Stąd zerwanie rozmów z Hondą.
Nie zmienia to faktu, że firma potrzebuje bardzo dużego zastrzyku gotówki. Ostatnio musiała zwolnić blisko 10 tysięcy pracowników i zmniejszyć produkcję aż o 20%. Wsparcie Tajwańczyków może być ostatnią szansą na utrzymanie marki. I zmniejszenie szansy na przejęcie przez chińską firmą.
Zresztą, Foxtronem, czyli motoryzacyjną gałęzią tajwańskiego giganta, zarządza Jun Seki, który był jednym z dyrektorów zarządzających Nissana. I przy okazji od razu jest przymierzany na nowego CEO, jeśliby ta międzynarodowa fuzja doszła do skutku.