Hurricane to nowy silnik Stellantis. Ma sześć cylindrów i dwie turbiny. Hurra!
To jest dobra wiadomość przy piątku. Nowy silnik Stellantisu, Hurricane, co prawda zastępuje jednostki V8, ale nie powinna nikogo zawieść parametrami.
Co prawda w koncernie postępuje elektryfikacja, nie znaczy to jednak, że koncern-gigant zaprzestał produkcji nowych silników spalinowych. Jednym z nich jest Hurricane, oferowany od razu w dwóch wersjach. Rzędowa "szóstka" pojawiała się w przeciekach od dawna, ale w końcu firma ujawniła parametry jednostek.
Hurricane będzie miał minimum 400 KM
Nie ma miękkiej gry. Dokładniej rzecz biorąc 406 KM i 610 Nm, dostępne z trzech litrów, sześciu cylindrów i dwóch turbosprężarek. Osiągi mają być lepsze niż w przypadku silnika V8, przy jednocześnie o około 15% niższym zużyciu paliwa.
To nie koniec. Od razu Stellantis zaprezentował drugą odmianę, Hurricane HO (High Output). To ten wzmocniony. Na razie bez pełnej podanej mocy, ale ma mieć "ponad 500 hp" (czyli ponad 507 KM) i 645 Nm. I ma być zoptymalizowany pod kątem osiągów.
Producent podkreśla konstrukcję z aluminiowym blokiem i kutymi stalowymi korbami. To sugeruje spory potencjał tuningowy mocniejszej odmiany. Kute będą też tłoki. Silnik ma też obniżoną kompresję, za to wystrojony jest pod "lepsze" paliwo. Wersja standardowa ma niższe ciśnienie doładowania, wyższą kompresję i można zalewać ją zwykłą "95-ką". Za to ma aluminiowe tłoki.
Stellantis deklaruje, że obie odmiany Hurricane będą mogły dysponować 90% momentu od 2 350 obr/min aż do czerwonego pola. Choć dokładne wartości będą zależeć od samochodu, w którym znajdzie się sześciocylindrówka.
Jednostka, która budowana będzie w nowej fabryce Stellantisu: Saltillo w Meksyku, będzie pasowała do wszystkich samochodów na platformach STLA Large i STLA Frame. To płyta, którą koncern opracował specjalnie pod samochody elektryczne. Jest więc więcej niż pewne, że znajdziemy ten trzylitrowy motor w nadchodzących dużych hybrydach koncernu. Możliwe, że zastąpi on część (albo niestety wszystkie) silniki V8 w nowej generacji Chargera i Challengera.
Póki co jednak pewne jest, że trafi do Jeepów. Przez moment nawet w konfiguratorze Grand Wagoneera była opcja dużego silnika do wyboru, za dopłatą 2000 USD. Ale już znikła. Pewnie niedługo wróci już oficjalnie. Po Grand Wagoneerze pewnie przyjdzie czas na Grand Cherokee i może Wranglera.