Nie jeździłem jeszcze złym Hyundaiem i30, a najnowszy Fastback N Line i tak mnie zaskoczył – TEST, OPINIA
Zastanawiacie się pewnie, co takiego zrobił Hyundai, że i30 znów wywarło na mnie tak pozytywne wrażenie. Odpowiedź na to pytanie jest dość złożona.
Zacznijmy jednak od poruszenia tytułowej kwestii. Owszem, każdy Hyundai i30 obecnej generacji, jakim jeździłem, był świetny. Zaczynając od 140-konnego hatchbacka N Line, a kończąc na limitowanym N Project C, każdy w swojej kategorii zasłużył u mnie na mocne 5, czasem nawet z plusem.Hyundai i30 Fastback.
Przyznaję, jakoś tak się złożyło, że nigdy nie jeździłem i30 w „zwykłych”, czy bardziej komfortowo nastawionych wersjach. Ani razu nie uświadczyłem w nim „klekotu” i automatycznej skrzyni biegów, nie wsiadałem też za stery bardziej rodzinnego i30 Wagon. Z drugiej strony, konkurencja w „usportowionych” wersjach też trafiała w moje ręce, a jednak w Hyundaiu zawsze znajdowałem najwięcej odpowiadających mi cech.
Hyundai i30 po faceliftingu wygląda bardzo świeżo
Zacznijmy od tego, że Hyundai w bardzo prosty, ale skuteczny sposób odświeżył wygląd kompaktowego modelu. Najwięcej zmian dostał przód, który zyskał charakterystyczne, ułożone w literę V oświetlenie LED. Poza tym, cały zderzak skrojono znacznie agresywniej, a we wlotach zagościły kraty o nowym kroju.
Dzięki tym wszystkim zmianom Hyundai i30 może godnie reprezentować gamę hatchbacków obok świeżych jeszcze modeli i20 oraz i10. Daleko mu do odważnej stylistyki rodem z nowego Tucsona, ale dobrze „trzyma formę”. Dodam tylko, że samo zestawienie ciemnoczerwonego lakieru z czarnymi i grafitowymi detalami wygląda świetnie.
Nowocześniej w środku
Istotne zmiany zaszły także we wnętrzu. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się konsola środkowa z dużym ekranem, kryjącym w sobie bardzo udany system multimedialny. Dobry jakościowo, prosty w obsłudze, szybki w działaniu i, co ważne, wciąż pozostawiający najważniejsze funkcje „pod sobą”, w formie tradycyjnych przycisków.
Poza tym, bardzo podoba mi się nowa stylistyka dyszy nawiewów na desce rozdzielczej, które odświeżyły wnętrze. Szkoda, że Hyundai i30 nie dostał przy okazji faceliftingu nieco lepszych materiałów. Mnie tworzywa wykańczające kabinę koreańskiego auta niespecjalnie przeszkadzają, ale wiele osób uważa, że jest jednak zbyt „plastikowo”. Owszem, nieco lepiej pod tym względem wypada choćby zmodernizowane Renault Megane, które zanotowało poprawę.
Hyundai i30 N Line to szereg „sportowych” udogodnień oraz kilka wad
Koreańczycy mocno skupiają się na odróżnieniu odmiany N Line od pozostałych wersji wyposażenia. Podobnie jak przed faceliftingiem, możemy więc liczyć na świetnie trzymające, sportowo wyprofilowane (i dość wygodne) fotele. W nasze ręce trafia przyjemna w trzymaniu kierownica, którą obszyto perforowaną skórą. Jest też świetny, krótki i wygodny lewarek „manuala”, czy… wciąż całkowicie plastikowy uchwyt hamulca ręcznego.
Hyundai i30 otrzymał również nową tablicę zegarów, w której środkowy obszar zajmuje sporej wielkości ekran. W mojej opinii całość nie jest jednak zbyt ładna, a przy tym ma zauważalną wadę. Najczęściej używana część obrotomierza mieści się gdzieś daleko w lewym dolnym rogu, co może być nieco denerwujące na co dzień. Poza tym – plus za pozostawienie analogowych wskaźników poziomu paliwa i temperatury płynu chłodzącego.
Hyundai i30 Fastback N Line dostał całkiem udany nowy silnik
Benzynowa jednostka 1.5 T-GDI o mocy 160 KM jest nową konstrukcją i od razu otrzymała układ miękkiej hybrydy 48V. Hyundai mówi o dodatkowych 60 Nm (przy wysokim poziomie naładowania akumulatorów) wspomagających silnik spalinowy dzięki magazynowaniu energii odzyskiwanej z hamowania. Chwali się także nową manualną skrzynią biegów, która w specyficznych sytuacjach „odłącza się” od silnika, wprowadzając auto w tryb żeglowania.
Szczerze mówiąc, nie odczułem żadnej z tych cech. Silnik nie był jakoś nadzwyczaj zrywny w zestawieniu ze „starym” 1.4 T-GDI, a skrzynia chyba mnie nie lubiła, bo jakoś niechętnie korzystała ze swojej flagowej funkcji. Prawda jest taka, że dzięki naprawdę świetnemu manualowi i pewnemu miłemu udogodnieniu (o którym za chwilę), praktycznie przy każdym zwalnianiu i hamowaniu redukowałem biegi aż do zatrzymania, nie dając jej pola do popisu. Mimo wszystko, zanotowałem spadek zużycia paliwa o 0,2-0,5 l/100 km w stosunku do lżejszego hatchbacka przed faceliftingiem, który też pozytywnie zaskakiwał ekonomią.
Zużycie paliwa: | Hyundai i30 Fastback 1.5 T-GDI N Line |
przy 100 km/h | 5,1 l/100 km |
przy 120 km/h | 6,1 l/100 km |
przy 140 km/h | 6,9 l/100 km |
w mieście | 7,6 l/100 km |
Wzorowy „manual” z przyjemnym dodatkiem
Hyundai nie tylko znów umieścił w i30 N Line świetną ręczną przekładnię, ale dorzucił do niej coś ekstra. Jeśli przed faceliftingiem była taka funkcja, a ja zdążyłem już o niej zapomnieć – biję się w pierś. W każdym razie, testowane auto zaskoczyło mnie automatycznymi międzygazami, które, podobnie jak w i30 N, w każdej chwili można wyłączyć.
W połączeniu ze świetnie działającą skrzynią biegów o krótkich i wyraźnych drogach prowadzenia, zapewnia to sporo zabawy, jak i wygody na co dzień. Bez potrzeby „upalania” auta, czy niepotrzebnego wprowadzania agresywnego stylu jazdy. Sama przekładnia działa bardzo sportowo, a przy tym jest przystępna w operowaniu przy codziennej jeździe.
Więcej mocy, ale znów delikatny niedosyt
160 KM to o 20 KM więcej niż w silniku 1.4 T-GDI dostępnym przed faceliftingiem. Dodatkowo system miękkiej hybrydy i nieco większa pojemność, które powinny dać nieco „kopa” kompaktowemu Hyundaiowi. I generalnie miałbym mu nic do zarzucenia pod względem osiągów, gdyby nie fakt... że chciałbym mieć pod nogą jeszcze więcej mocy.
Zawieszenie daje po prostu na tyle duże możliwości, że aż prosi się o zastrzyk kolejnych 20-40 koni mechanicznych. Dokładnie pomiędzy i30 N a i30 N Line plasuje się inne auto w koreańskim koncernie i nazywa się Kia Ceed GT. Być może Hyundai nie chciał psuć sprzedaży Ceeda, który w usportowionej wersji również występuje w dwóch rodzajach nadwozia. Zostawmy jednak wewnętrzny pojedynek i skupmy się na i30.
Hyundai i30 Fastback N Line jest bardziej „ułożony” od hatchbacka
Wszystko wskazuje na to, że Fastback w wersji N Line, podobnie jak jego 275-konny odpowiednik, jest zestrojony nieco łagodniej od hatchbacka. To oznacza przeciwny zabieg niż w przypadku standardowych odmian, w których to właśnie Fastback wyróżniał się bardziej sportową charakterystyką podwozia.
Warto więc zanotować, że w przypadku wersji N i N Line, rolę „miejskich łobuzów” przejmują hatchbacki. Nie oznacza to jednak, że testowany Hyundai i30 Fastback N Line ma typowo komfortowy charakter pozbawiony jakichkolwiek emocji w zakrętach. Tu również zawieszenie zostało zmodyfikowane i auto jest sztywne w zakrętach, daje dobre czucie na kierownicy i pozwala cieszyć się z pokonywanych zakrętów.
Różnica tkwi tam, gdzie hatchback gotów był na szybkie zmiany kierunku jazdy z oderwaniem tylnej osi. Fastback pozostaje stabilny i spokojny nawet wtedy, gdy chcemy go mocniej sprowokować. I ma to duży sens, bowiem części kierowców dodatkowe „emocje” nie są potrzebne. Mnie bardziej do gustu przypadła charakterystyka hatchbacka.
Hyundai i30 Fastback N Line wciąż jest wygodny na co dzień
Fastback powinien być nieco wygodniejszy na co dzień, choć hatchback również wypada pod tym względem zadowalająco. Oba auta moim zdaniem zestrojono idealnie do codziennej jazdy po różnego rodzaju drogach, dla kierowcy o sportowym zacięciu. Poza tym, to wciąż zwrotne auta kompaktowe nadające się do miasta.
Hyundai i30 jest autem raczej standardowych rozmiarów i oferuje równie standardową przestrzeń dla pasażerów. Ma dość pojemny bagażnik, który w przypadku Fastbacka pomieści 405 litrów (o 48 l więcej niż w hatchbacku), a po złożeniu tylnych oparć 1306 litrów bagażu. Ma przy tym wystarczająco duży otwór, choć i dość wysoki próg załadunkowy.
Hyundai i30 Fastback, podobnie jak wielu konkurentów, przestał być tanim autem
Testowany egzemplarz po dorzuceniu dwóch pakietów kosztuje dokładnie 117 400 złotych. Wersja z dwusprzęgłowym automatem wymaga dopłaty kolejnych 6000 złotych, jeśli mówimy o kompletnym wyposażeniu i porównaniu choćby z testowanym Renault Megane R.S. Line, które dostępne było wyłącznie z automatem.
Cennik samego modelu i30 zaczyna się jednak od 81 400 złotych, a wersja N Line z silnikiem 1.5 T-GDI startuje od 103 900 złotych. Niestety, tradycyjnie dla Hyundaia, nie dorzucimy poszczególnych opcji osobno. I tak na przykład, jeśli chcemy mieć na pokładzie duży system multimedialny, musimy go wziąć w pakiecie z nawigacją, czy średnio udanymi cyfrowymi zegarami.
Podsumowanie
Tak, czy inaczej, Hyundai i30 Fastback w odmianie N Line to kawał solidnie dostrojonego kompaktowego auta. Koreańczycy nie tylko odświeżyli stylistykę i poprawili wnętrze, ale i dorzucili co nieco tych rzeczy, których nie widać gołym okiem. Nowa jednostka napędowa jest udana, choć przy świetnym układzie jezdnym znów prosi się o większy zastrzyk mocy. To jednak nie przeszkadza, by uznać koreańskie auto za jedno z najlepszych w swojej klasie i z czystym sumieniem je polecić.
SILNIK | t. benz, R4, 16 zaw. z układem Mild Hybrid |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
POJEMNOŚĆ | 1482 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 118 kW (160 KM) przy 5500 obr/min |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 253 Nm przy 1500 - 3500 obr/min |
SKRZYNIA BIEGÓW | manualna, sześciobiegowa |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe |
OPONY | 225/40 R18 |
BAGAŻNIK | 405/1306 l |
ZBIORNIK PALIWA | 50 l |
TYP NADWOZIA | liftback |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4455/1795/1425 mm |
ROZSTAW OSI | 2650 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1270/570 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 600/1200 kg |
ZUŻYCIE PALIWA | 5,6 - 6,5 l/100 km |
EMISJA CO2 | 126 - 148 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 8,6 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 210 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 5 lat |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 1.0 T-GDI Classic Plus: 81 400 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 103 900 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 117 400 zł |