Cztery z plusem to bardzo dobra ocena. Hyundai Kona Electric - TEST

To nie jest "samochód na piątkę", czy też na szóstkę. Ale w swojej kategorii Hyundai Kona Electric wypełnia niemal wszystkie założenia. I tak właśnie powinno być.

Choć Ioniq 5 i 6 robią duże wrażenie, koreańską propozycją "dla mas" jest właśnie Hyundai Kona Electric. Przynajmniej jeśli chodzi o samochody zasilane prądem. Niewielki crossover powinien spełniać rolę auta uniwersalnego, z niezłym zasięgiem i wygodą podróżowania dla niedużej (albo niemającej dużo rzeczy) rodziny. Czyli, taki kompakt, tylko w trzeciej dekadzie XXI wieku. I jak sobie z tym radzi?

Hyundai Kona Electric - TEST. Zwyczajna niezwyczajność

Choć Hyundai Kona ma być tym "zwyczajnym" modelem w gamie, to przy tej estetyce trudno tak go określić. I nie ukrywam, że musi sobie znaleźć grupę docelową, bo nie każdemu będzie ten futuryzm pasował. Ale taka już polityka koreańskiej marki - wszystkie modele będą teraz się wyróżniać. To ryzykowny krok, ale doceniamy.

O wiele bardziej pasuje mi to, co Koreańczycy zrobili we wnętrzu. I nie mam tu na myśli podwójnego ekranu. To może sobie być, najważniejsze że jest czytelne i większość funkcji jest pod ręką (poza wyłączaniem wszelkich elektronicznych "nianiek"). Ale Hyundai Kona ma po prostu bardzo praktyczne i ergonomiczne wnętrze.

Hyundai Kona Electric

Udało się wszystko rozmieścić estetycznie i wygodnie, a wiele funkcji sterowanych jest fizycznymi przyciskami, co bardzo ułatwia życie na co dzień. Podobnie jak duży półko-schowek w konsoli środkowej. Zmieści się w nim sporo dużych przedmiotów, bo sięga aż pod podłokietnik. Wysuwają się w nim też uchwyty na kubki, więc "wszystko jest". Kolejną półeczkę dostaniemy przed pasażerem - to jest naprawdę przemyślane auto.

No i, nie wiem jak Hyundai to robi, ale jest najlepiej wyglądającym samochodem, w którym nie stosuje się miękkich materiałów. Serio, całe wnętrze jest plastikowe, a to zupełnie nie przeszkadza. Do tego, w jasnej konfiguracji, nieźle wygląda. Nic też nie skrzypi.

Hyundai Kona Electric

Zaglądając do bagażnika, z kolei, znajdziemy sporo przestrzeni - 466 litrów. Kufer ma podwójną podłogę, a do tego miejsce pod nią, gdzie możemy schować dodatkowe drobiazgi. Dodatkowe litry znajdziemy we "frunku", pod przednią maską.

Wystarczająco dobrze jeździ

Mimo 218 KM pod maską nikt nie spodziewa się po elektrycznej Konie nadzwyczajnych emocji. Samochód przyspiesza do 100 km/h w nieco ponad 8 sekund i to wystarcza. Jak każdy "elektryk" jest elastyczny i zostawia wystarczający zakres dynamiki dla przyjemnej jazdy. Przyjemnym zaskoczeniem jest to, że samochód "nie puchnie" przy wyższych prędkościach i bardzo sprawnie przyspiesza także na autostradzie.

I do tego, co najważniejsze, jeździ dość wygodnie. Fotele zapewniają odpowiedni komfort, miejsca jest przyzwoita ilość, a i z tyłu można usiąść nie tylko na krótszą trasę. Choć obawiam się, że zbyt miękka kanapa może w pewnym momencie dawać się we znaki.

Podobnie jak zawieszenie. Choć Hyundai Kona Electric jest nieźle wyciszony, to pracę zawieszenia słychać, a przede wszystkim, czuć. Samochód raczej nie należy do twardych, ale na poprzecznych nierównościach, czy dziurach, dość dobitnie za to potrafi dać znać o tym, że te istnieją i właśnie dostały się pod jedno z kół.

Zresztą, może to też wina 19-calowych felg. Mam wrażenie, że są nieco przesadzone dla modelu tej klasy. Mogłyby być częścią pakietu, albo wersji N-Line.

Kona w odmianie elektrycznej, podobnie jak spalinowa, napędzana jest na przednią oś. W nowej wersji zmniejszono moment obrotowy, dzięki czemu samochód przyspiesza płynnie i nie "wyrywa się" kierowcy. Bo układ kierowniczy jest bardzo lekki i trudno jest go na początku wyczuć. Za to bardzo w jeździe pomaga rekuperacja z możliwością regulacji i sprawnie działającym trybem Auto. Używanie hamulców można ograniczyć do minimum.

Najlepiej mu w mieście i niedaleko od niego

Hyundai Kona Electric jest samochodem całkiem zwinnym i łatwym w manewrowaniu. Dlatego spodoba się osobom szukającym auta do miasta. Dodatkowo wspiera nas dobrymi kamerami, czujnikami, a nawet widokiem na "martwe pole" po włączeniu kierunkowskazu. Znany patent z koreańskiego koncernu, ale dobrze, że trafia też do niższych modeli. Narzekać będziemy jedynie na nadmierne i uporczywe zgłaszaniem nam różnych "zagrożeń" przez systemy wsparcia. Celuje w tym układ informowania o przekroczeniu prędkości (a nie działa najlepiej) oraz system monitorowania uwagi kierowcy. Wystarczy odwrócić wzrok na ekran, gdzie mamy nawigację i już na nas piszczy.

Hyundai Kona Electric lubi też miasto z innego powodu. To tu może popisać się niskim zużyciem energii. Przy odrobinie dobrej woli i np. parkowaniu w garażu (dzięki czemu bateria nie "zmarznie"), koreański crossover będzie potrzebował między 10, a 15 kWh/100 km. Przy akumulatorze o pojemności 65,4 kWh to już spory zapas. Średnio jednak w teście zużywał nieco więcej, co i tak dawało zasięg ok. 400 km.

Gdyby nie jazda w trasie. Tutaj Kona zaskakuje negatywnie, potrzebując tyle samo prądu co nieco większe samochody. Na autostradzie to już blisko 30 kWh/100 km.

Zużycie paliwa Hyundai Kona Electric
przy 100 km/h: 19,1 kWh/100 km
przy 120 km/h: 23,2 kWh/100 km
przy 140 km/h: 28,3 kWh/100 km
w mieście: 10,8 - 20,4 kWh/100 km

I tu również mogę "zwalić winę" na duże koła. Zresztą, robi to też producent. Nawet w danych technicznych samochód na "dziewiętnastkach" potrzebuje średnio aż o 2 kWh/100 km niż na felgach o średnicy 17". Zasięg teoretyczny też jest sporo mniejszy, o 60 kilometrów.

Tanio nie jest, ale Hyundai ma argumenty

I nie mówię tu o zniżce 10 tysięcy, choć na pewno wielu ludzi przekona. Ale to teraz. Normalnie Hyundai Kona Electric kosztuje 233 900 zł za wersję Platinum. Testowy egzemplarz jest droższy o 8000 zł. Ma pompę ciepła (2500 zł, opcja w każdej wersji), szklany dach (3000 zł) oraz lakier metaliczny (2500 zł).

A przy tym jest naprawdę bogato wyposażony. W sposób typowy dla marki, najwyższa wersja wyposażeniowa jest "wszystkomająca", jak mówiła kiedyś jedna z reklam. Od wyświetlacza HUD, przez ładowarkę indukcyjną, aż po wentylowane fotele, podgrzewaną kierownicę oraz miejsca w drugim rzędzie siedzeń. Trudno znaleźć element, którego by brakowało. I jak zwykle trudno z czegoś zrezygnować, choć... wspomniane wcześniej zbyt duże koła kuszą, aby na nich oszczędzić. To będzie wymagało kupienia tańszej o 18 tys. zł wersji Executive. Sami musicie sobie odpowiedzieć, czy potrzebujecie większości z tych opcji.

Hyundai Kona Electric - podsumowanie i opinia

Kona Electric to po prostu dobry samochód. Owszem, zaskakuje negatywnie zużyciem paliwa w trasie, ale obiektywnie to samochód, w którym niewiele jest słabych punktów. Jeśli pasuje Wam ta estetyka i szukacie auta w tym segmencie, warto się nad nim zastanowić. Ma jednak mocną konkurencję w segmencie. To... KIA Niro EV. Czyli to samo w nieco innym nadwoziu.

Zalety
  • Dobrze rozplanowane, ergonomiczne wnętrze
  • Dobra dynamika
  • Sprawnie działająca rekuperacja
  • Bogate wyposażenie
  • Łatwość i lekkość jazdy w mieście
Wady
  • Piszczące systemy wsparcia
  • Za duże koła
  • Wysokie zużycie energii w trasie
  • Wysoka cena

DANE TECHNICZNE PRODUCENTA
MOC MAKSYMALNA 160 kW (218 KM)
MAKS. MOMENT OBROTOWY 255 Nm
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe
BAGAŻNIK 488/27 l
BATERIA 65,4 kWh
TYP NADWOZIA crossover
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4355/1825/1580 mm
ROZSTAW OSI 2660 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1685/485 kg
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 300/750 kg
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 8,1 s
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 172 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 5 lat
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER
GWARANCJA NA BATERIĘ / SILNIK 8 lat
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (Smart 48 kWh) 184 900 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ 233 900 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 241 900 zł