Stodoła pana Kim. Dostawczy Hyundai ST1 jest na prąd i wygląda nieco dziwacznie

Samochody dostawcze nie muszą być piękne, tylko praktyczne. Hyundai ST1 to nowa, elektryczna propozycja dla Korei. Wygląda jak bardzo dobry, ale projekt domowej roboty.

Koreańczycy na razie mają umiarkowane sukcesy w rozbijaniu oligopolu europejskich koncernów w segmentach aut dostawczych. Modele KIA i Hyundai były w Polsce popularne ok. 20 lat temu, gdzie były tanimi i solidnymi wołami roboczymi. Hyundai ST1 dlatego póki co trafi wyłącznie na rynki wewnętrzne. Ale... jest elektryczny. Więc może mógłby konkurować z mocno przeciętnymi projektami Stellantisu i nieco bardziej udanym e-Transitem.

Hyundai ST1 to Staria Van w wydaniu garażowym

Oczywiście, stylistyka samochodu dostawczego nie jest najważniejsza. Ważne są możliwości. Ale muszę przyznać, że nowy koreański dostawczak wygląda w niektórych wersjach, jakby pracował nad nim pan Kim w swojej podseulskiej stodole.

Albo jakby projektowano go w lepszych latach FSO. To jednak jest nieduża różnica.

Tak czy inaczej, choć to pełnoprawny dostawczy van, korzysta ze stylistyki typowej dla modeli osobowych. Kabina jest wyraźnie inspirowana modelem Staria, który należy do naszych ulubionych minivanów. Tu jednak ma czarne zderzaki, stalówki i klamki, które wyglądają, jakby dało się na nich uczepić słonia.

Hyundai ST1

"Magia" dzieje się dalej. Samochód powstał w trzech wersjach: van, chłodnia oraz podwozie do zabudowy. To ostatnie wygląda wyjątkowo "garażowo". Jakby od wspomnianej Starii po prostu odciąć tył i nijak nie zakańczać kabiny.

Wersja dostawcza jest ciekawsza i wygląda mocno oryginalnie. Nawet się to wszystko spina, choć na pewno nie jest to typowy kształt auta dostawczego. Mamy jednak dużego "boxa" na towar i przesuwne drzwi boczne. Dość wąskie, trzeba przyznać. Do tego aerodynamiczny "spoiler" nad dachem. W końcu tutaj zasięg jest najważniejszy.

Brakuje najważniejszego

Niestety, nic nie wiemy o tym, jak samochód będzie się poruszał, ile może "przyjąć" i czy tak naprawdę miałby sens w Europie (to już nasza wewnętrzna chęć poznania). Na pewno sprawdzi się w zatłoczonych koreańskich miastach, choć mam wrażenie, że jego użyteczność, przy raczej dość sporych rozmiarach, nie jest wybitna. 

Małe biznesy, dużo niewielkich pakunków - tu powinien się sprawdzić, jeśli zasięg będzie odpowiedni. U nas pewnie mógłby zainteresować firmy kurierskie. Nic dziwniejszego od Nissanów e-NV200 z naroślą na dachu i tak nie będzie jeździć.