Futurystyczny Hyundai Stargazer to nowe spojrzenie na wymarły gatunek

Wymarły oczywiście w Europie. W Indonezji, gdzie będzie oferowany Hyundai Stargazer, takie minivany to najpopularniejszy segment na rynku.

Na drogach Indonezji, poza malutkimi autami, rządzą lekko podniesione (ze względu na jakość dróg) minivany, zdolne pomieścić siedem lub osiem osób lub spory bagaż. Mitsubishi Xpander, Toyota Avanza, Suzuki Ertiga to "wielka trójca" azjatyckiego rynku. Kawałek tego tortu zamierza przejść Hyundai Stargazer. I wchodzi "z drzwiami" - przynajmniej stylistycznie.

Można ten design lubić lub nie, ale Hyundai Stargazer, czerpiący garściami z estetyki fantastycznego (moim zdaniem) modelu Staria wygląda po prostu bardzo dobrze. Zwłaszcza z przodu, gdzie dominuje pas świateł LED nieco podniesiony względem linii atrapy. Trójkątne wloty mogą kojarzyć się nieco z modelem Bayon, a nawet nową Kią Sportage. Z tyłu również dostaniemy duże, trójkątne światła, dodatkowo połączone blendą. Wygląda to ciekawie. Najmniej fascynująco prezentuje się linia boczna - Hyundai Stargazer wygląda jak przewrócone na bok jajko.

Hyundai Stargazer

Hyundai Stargazer - siedem osób, sporo bagażu

Podstawowym założeniem takiego auta jest jego praktyczność. Wiem, ile rzeczy jest w stanie przyjąć na pokład stara Avanza. Dlatego zupełnie nie dziwi mnie popularność tego segmentu. Rodzinny minivan w koreańsko-indonezyjskim wydaniu może przyjąć na pokład do siedmiu osób i całkiem sporą liczbę walizek.

Samochód możemy zamówić w specyfikacji sześcio- lub siedmioosobowej (układy 2+2+2 lub 2+3+2). Za trzecim rzędem zmieścimy 200 litrów lub 585 litrów przy pięciu miejscach. Naprawdę dobre wyniki jak na auto, które ma niecałe 4,5 metra. Za to rozstaw osi wynosi 2 780 mm, czyli znacznie bliżej aut klasy średniej - blisko mu do Kii Carens. To wydłużona płyta podłogowa z modelu Creta/Kia Seltos.

Deska rozdzielcza niewiele różni się od tych, które znamy z europejskich modeli. Ma więcej fizycznych przycisków (trochę jak w Toyocie do niedawna), ale wcale nie wygląda na bardzo ubogą. Przynajmniej dopóki nie doczekamy się zdjęć podstawowej wersji.

W Indonezji potrzebny jest samochód z prostym silnikiem. Niestety nie mamy tutaj za dużego wyboru. Klienci pewnie i tak będą zadowoleni z jednostki 1.5. Jest wolnossąca, osiąga 115 KM i 144 Nm. Moc idzie wyłącznie na przednie koła przez sześciobiegową skrzynię manualną, albo bezstopniowy "automat" CVT.

Samochód ma być dość przystępną cenowo propozycją. Na miejscu kosztuje od 243 300 000 do 307 100 000 Rupii Indonezyjskich. To mniej więcej między 77 a 97 tys. zł.