Idealny Rolls-Royce istnieje i ma 44 lata. Na wakacje i do Biedronki

Idealny Rolls-Royce istnieje - nazywa się Corniche, ma ogromny bagażnik i wygląda fenomenalnie. O ile sam samochód ma 44 lata, o tyle ta wersja powstała w tym roku.

Nazwa Niels van Roij Design jest doskonale znana w świecie motoryzacji. To holenderskie studio stworzyło wiele wyjątkowych projektów, zarówno na bazie Ferrari, jak i Rolls-Royce'a. Tym razem jednak sięgnęło po model z przeszłości - i to naprawdę wyjątkowy. Tę manufakturę opuścił 44-letni Rolls-Royce Corniche, który z klasycznego coupe stał się eleganckim samochodem typu shooting brake.

Rolls-Royce dla prawdziwych maniaków (także rowerów)

Nie oszukujmy się. Nadwozia Shooting Brake są niezmiernie popularne głównie "wśród nas" - maniaków motoryzacji i stylowych aut. Nie da się zawrzeć praktycznego nadwozia w ładniejsze wcielenie niż właśnie to sportowe, dwudrzwiowe kombi.

A to, które zbudowali Holendrzy, jest wyjątkowe. I bardzo... holenderskie.

Czego bowiem potrzebuje Holender do szczęścia, poza Stroopwaflem na deser?

Wiadomo, że roweru.

A ten kabriolet ma uchwyt na rowery. Tak, bo Corniche przecież jest wersją Rolls-Royce'a z otwartym dachem. Co ciekawe, 44-letnie auto w jednej rodzinie było przez 40 lat. Przy czym ostatnie 2,5 roku spędziło w Niels van Roij Design, gdzie przebudowano je na samochód, który widzicie na zdjęciach.

Rolls-Royce

 

Dach przedłużono o... trzy metry. W środku zaprojektowano tego Rollsa tak, aby miał jak najwięcej i najwygodniejszego miejsca na bagaż.

Właściciel jest kierowcą rajdowym, a zarówno on, jak i jego żona, są też triathlonistami, którzy startują na całym świecie. I jak widać, zamierzają na zawody jeździć z dużą dozą stylu. Założeniem pomysłodawcy było stworzenie czteromiejscowego samochodu, ale z taką konfiguracją bagażnika, aby tylne siedzenia kładły się zupełnie na płasko, bez konieczności dokładania żadnych elementów poprawiających praktyczność.

Znając Holendrów, pewnie będą też spać w tym samochodzie.

Wymagało to sporo pracy, bo w aucie standardowym jest zbiornik paliwa za kanapą, w bagażniku. Finalnie okazało się, że trzeba przebudować całą ramę pomocniczą, by Henry II (tak nazywa się ten projekt) miał jakikolwiek sens i proporcje.

I do tego ten bagażnik na rowery! Pamiętacie ten patent w Oplu? Bagażnik wysuwający się z tylnego zderzaka wtedy, kiedy go potrzebujecie? To genialne rozwiązanie (które się nie przyjęło) zastosowano i tutaj. Na co dzień, stylowy shooting brake. W razie czego? Camper i auto do przewozu rowerów.

Nie wątpię, że projekt kosztował więcej niż ze trzy Corniche w dobrym stanie. Ale warto było.