Ineos Fusilier musi zaczekać na swoją kolej. "Poczekajmy, aż będą go chcieli"

Ineos Fusilier ma być elektrycznym "uzupełnieniem" gamy brytyjskiej manufaktury. Na razie jednak firma wyciągnęła z niego wtyczkę. Powód jest jasny.

Przypomnijmy, Ineos Fusilier to nie jest elektryczna wersja Grenadiera. Zaprezentowany w 2023 pudełkowaty "elektryk" jest uzupełnieniem gamy, trzecim modelem w serii. Bardziej kompaktowy, mniejszy, ale wciąż z potężnymi możliwościami terenowymi. Tutaj sir Jim Radcliffe nie idzie na ustępstwa. Deskorolkowa płyta podłogowa jest dziełem wspólnym z marką Magna-Steyr, a samochód miałby być dostępny w dwóch wersjach.

Klasycznej elektrycznej oraz z "range extenderem", czyli specyficzną hybrydą, która pozwoli zajechać dalej, jeśli prądu zabraknie nam gdzieś na bezdrożach.

Wygląda jednak na to, że na razie Fusiliera nie zobaczymy.

Ineos Fusilier przegrywa z zapotrzebowaniem

Samochód na rynek miał trafić w 2027 roku, ale tak się nie stanie. Póki co prace zostały wstrzymane.

Winni?

Zapotrzebowanie na samochody elektryczne.

W Ineosie uznali, że nie ma sensu wprowadzać modelu, jeśli ludzie nie są na niego gotowi. Nawet "ludzie Ineosa", czyli wąskie grono klientów, które docenia brytyjską markę. Mogą nie docenić jej wersji elektrycznej.

Drugi powód opóźnienia jest bardziej skomplikowany, a jednocześnie bardziej prozaiczny.

Ineos Fusilier

Ineos Fusilier to wspólna konstrukcja Brytyjczyków i Magna-Steyr. Ale jednocześnie nie korzystając z podzespołów innych, znanych marek motoryzacyjnych. A to oznacza konieczność zdobycia napędu, półprzewodników i innych podzespołów. Te produkowane są głównie w Chinach.

A co za tym idzie, objęte dodatkowymi, nowymi cłami. W związku z tym dotknęło by to albo Ineosa bezpośrednio, albo pośrednio (poddostawcy też pewnie z nich korzystają).

Mamy jeszcze trzeci powód, już wyłącznie brytyjski. Partia Pracy, która wygrała wybory powszechne w Wielkiej Brytanii, postuluje przesunięcie zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi już za 6 lat. A to znaczy, że prace nad Fusilierem z napędem hybrydowym nie mają większego sensu.  Samochód na rynku brytyjskim (wciąż czołowym dla Ineosa) nie miałby racji bytu, więc kompletnie by się nie zwrócił.

Co prawda powszechna elektryfikacja idzie znacznie wolniej niż planowano, więc Partia Pracy będzie musiała przemyśleć swoje polityki transportowe, bo jeśli UE zastanawia się nad zmianami, które przesunęły by, i tak późniejszy, zakaz, to przesuwanie go na 2030 tym bardziej może nie mieć sensu.

Tak czy inaczej, elektrycznego Ineosa na razie nie dostaniemy. Firma wystarczająco dobrze radzi sobie póki co z Grenadierem i Quartermasterem.