Iowa nie pozwala marudom walczyć o ciszę na torach wyścigowych. Bądźcie jak Iowa
Znacie to dobrze. Ludzie skuszeni niskimi cenami mieszkań wprowadzają się blisko takich obiektów jak tory wyścigowe. A potem narzekają na hałas i zazwyczaj tor przegrywa. Nie w Iowa.
Historia stara jak świat wyścigów samochodowych. I "popularna" na całym świecie, niezależnie od kultury motoryzacyjnej i prawodawstwa. Tory wyścigowe powstają, przyciągają pasjonatów, potem zawody, potem rośnie ekonomia. A potem przychodzą deweloperzy i szeroko pojęci "mieszkańcy", którzy skuszeni niższą ceną gruntu, albo ceną gotowego domu czy mieszkania, wprowadzają się do lokalizacji bliskiej toru. A potem zaczynają narzekać na hałas. Że tor (o którym wiedzieli) jest głośny, odbywają się na nim zawody itd., itp. W krajach takich jak USA dochodzą do tego pozwy przeciwko obiektom sportów motorowych.
I bardzo często motoryzacja przegrywa takie spory. Teraz stan Iowa wprowadził przepisy, z których powinny brać przykład wszystkie kraje.
Tory wyścigowe pod ochroną, jeśli tylko były przed mieszkańcami
Ustawa stanowa HB645 będzie teraz najważniejszym aktem prawnym wielu miłośników motoryzacji. W stanie Iowa, który ją uchwalił, wejdzie w życie 1 lipca 2025 roku.
Stanowi ona, że jeśli obiekt taki, jak np. tory wyścigowe, został zbudowany zgodnie ze wszystkimi normami i standardowymi procedurami dla tego typu budowli, jest chroniony przed "przyszłymi" mieszkańcami. Nikt nie może pozwać właściciela toru za hałas i uciążliwość, jeśli sprowadził się w jego okolice po powstaniu toru.
Co ważne, ochrona ta jest kompleksowa i obejmuje kolejnych właścicieli toru. To znaczy, że upierdliwy sąsiad nie tylko nie może pozwać właściciela A, ale również kolejnego, mimo że ten przejął władanie obiektem już z sąsiadami dookoła. Po prostu tor był pierwszy, więc trzeba dzielnie znieść tego konsekwencje. Nikt nie kazał się tu budować.
Stan Iowa uzasadnił, że tory wyścigowe i inne obiekty tego typu są ważnym elementem stanowej ekonomii. Generują zyski, wspierają lokalne firmy i dają zatrudnienie. Ze swojej strony możemy jeszcze dodać, że pewnie budują turystykę, rozpoznawalność miejsca i integrują lokalne społeczności motoryzacyjne.
Laguna Seca też boryka się z problemem upierdliwych sąsiadów
W zasadzie nie wiemy co jeszcze można by tu napisać. To prawo niestety pewnie pozostanie tylko stanowym "wynalazkiem", a tak naprawdę, jeśli spełnione są wszystkie inne warunki, powinno być czymś naturalnym. Problemy "z sąsiadami" mają i Niemcy, i Amerykanie, takie same zażalenia składają mieszkańcy również u nas w kraju, skutecznie blokując rozwój motorsportu. A wystarczy tylko obejrzeć okolicę przed kupnem działki, czy mieszkania.