Jaguar to jedyna marka na świecie, która istnieje i nie produkuje nowych aut. Co tu się dzieje?
Salony tej marki stoją jak stały, są w nich nawet pracownicy, ale żadnego nowego samochodu tam nie kupicie. Jaguar zamierza egzystować w swego rodzaju "limbo" przez ponad rok. Cel jest ambitny, ale mam wiele wątpliwości.
- Jaguar nie sprzedaje już nowych samochodów
- Przez ponad rok w salonach będzie hulać wiatr
- To precedens w historii branży motoryzacyjnej
Szczerze mówiąc podziwiam odwagę tej marki. Nie wiem, czy jakikolwiek inny producent byłby w stanie postawić na tak kontrowersyjną strategię w trudnych czasach. Jaguar twierdzi jednak, że ich plan się uda, a "jeden krok wstecz pozwoli zrobić dwa wielkie kroki naprzód".
O co chodzi? W wielu miastach dalej będziecie podziwiać salony tej marki. Co więcej, będą w nich ludzie, pracownicy, mechanicy. Nie znajdziecie tam jednak rzeczy, która jest typowym elementem każdego showroomu - nowych samochodów.
Nie chodzi tu o to, że ktoś "tnie koszty" i nie chce eksponować samochodów. Po prostu fizycznie ich nie będzie. Jaguar właśnie stał się marką bez oferty. Linie stanęły, a z fabryk nie wyjedzie żaden pojazd z logotypem tej marki.
Jaguar robi reset, aby przygotować się na przyszłość
Dużym plusem dla dealerów tej marki jest więc fakt, że wszyscy sprzedają też Land Rovery. Zresztą to one były koniem pociągowym dla grupy, gdyż cieszą się sporym zainteresowaniem. W części wydzielonej dla Jaguara znajdziecie co najwyżej używane samochody, lub ostatnie sztuki "nówek", dostępne od ręki.
Brytyjczycy chcą zacząć od czystej kartki, ale w zupełnie innym miejscu. W grudniu poznamy prototyp auta, które na drogi wyjedzie w przyszłym roku. To czterodrzwiowe GT, w pełni elektryczne, które ma rywalizować z Bentleyem. Jaguar planuje przeskoczyć z segmentu premium do grupy aut luksusowych, aby mierzyć się z najlepszymi zawodnikami na rynku.
Takie zadanie jest bardzo trudne i wymaga perfekcyjnej realizacji planu. A to mnie właśnie martwi, gdyż tej rzeczy najbardziej brakowało brytyjskiemu producentowi.
Ta marka miała dobre produkty, ale nigdy nie potrafiła dać im "finalnego szlifu"
Cel Brytyjczyków był prosty - stać się realną konkurencją dla Audi, BMW i Mercedesa. Przez lata produkty Jaguara stały gdzieś z boku i trafiały w gusta bardzo specyficznego grona klientów. Dopiero pierwszy XF, nowoczesny i zaskakująco odważny wizualnie, był krokiem w stronę technicznego i agresywnego designu.
Gdy marka trafiła w ręce indyjskiej Taty, pojawił się kapitał na dalsze inwestycje. Koncepcję dalej realizowano, tworząc naprawdę ciekawą gamę modelową. Na drogi wyjechał mały model XE (rywal BMW Serii 3, Audi A4 i Mercedesa Klasy C), XF dostał drugą generację, a ofertę uzupełnił także bardzo udany wizualnie SUV F-Pace. Później dostaliśmy jeszcze mniejszego crossovera, E-Pace'a.
Wydawać by się mogło, że taki zestaw aut powinien był idealnym sposobem na podbicie rynku. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: tu właśnie trafiamy na ten brak konsekwencji i plinowania pewnych standardów.
Po pierwsze - problemem była duża awaryjność
Nikt nie chce samochodu z wyższej półki, który sprawia problemy. A takie były Jaguary - piękne, ale kapryśne. Problemy z elektroniką i mechaniką sprawiały, że niektórzy użytkownicy więcej czasu spędzali w samochodach zastępczych, niż we własnych maszynach. Serwis nie był w stanie naprawić szeregu usterek, co także przynosiło rozczarowanie.
Kłopoty pojawiały się również z silnikami, zarówno dwulitrowymi benzynami, jak i dieslami z rodziny Ingenium. To ciekawe konstrukcje, ale nie pozbawione wad, które potrafiły uderzyć w portfel.
Po drugie - oferta była zbyt wąska
Jaguar chciał być sportowy. W efekcie jedyne kombi, jakie dostaliśmy, pojawiło się w pierwszej i w drugiej generacji XF-a. To było kapitalne auto, które miło wspominam. Niestety, przeszło zupełnie bez echa i nigdy nie stało się konkurentem dla BMW Serii 5, czy dla Mercedesa Klasy E.
W przypadku XE nawet nie pokuszono się o opracowanie praktyczniejszego nadwozia. Teoretycznie taką rolę miał spełniać E-Pace, czyli mniejszy SUV, ale ten z kolei zyskał dość specyficzny design, który nie każdemu przypadł do gustu.
Po trzecie - to wszystko, w połączeniu z wysokimi cenami, nie zachęcało do wizyty w salonie Jaguara
Brytyjczykom nie udało się zbudować zaufania i solidnego wizerunku. Jaguary kupowali dalej Ci, którzy chcieli jeździć "czymś innym" i stawiali na nieco bardziej indywidualny styl. Ja to doskonale rozumiem, gdyż modele XE, XF i F-Pace bardzo mi przypadły do gustu, zarówno pod kątem właściwości jezdnych jak i stylu.
Może i miały początkowo fatalne multimedia, a niektóre detale nie przystawały do klasy pojazdu. Mimo to było w nich "to coś", czego nie dało się znaleźć w Audi, BMW i w Mercedesach.
Ten "reset", choć kontrowersyjny, może więc być strzałem w dziesiątkę
Jaguar ma czas, aby nie tylko dopracować produkt, ale także skupić się na swojej własnej organizacji. A zmian trzeba wprowadzić bardzo dużo. Potrzebne jest lepsze podejście do klienta, dbałość o jakość produktu i przede wszystkim dopasowanie go do potrzeb rynkowych.
Tu największe obawy budzi strategia "electric only". Jaguar postawił wszystko na jedną kartę w momencie, w którym elektromobilność zwalnia. To nie jest tak, że ona umiera - to oczywiście kłamstwo. Sprzedaż elektryków w Unii Europejskiej i na świecie wciąż rośnie, choć dużo wolniej, niż zakładano. Krzywa stała się dużo bardziej płaska, a wielu producentów ma problem ze sprzedażą swoich aut na prąd.
Bentley opóźnił kluczowy projekt elektryka, a Porsche szuka sposobu na dorzucenie aut spalinowych do oferty, bazujących na elektrykach. Jaguar jest więc tutaj w bardzo trudnej sytuacji i musi liczyć na to, że ich produkt sam się obroni, a przeskoczenie do klasy aut luksusowych pozwoli im prowadzić dochodowy biznes przy znacznie mniejszej sprzedaży pojazdów.
Bentley, który jest punktem odniesienia, sprzedaje rocznie około 13-16 tysięcy samochodów. Jeśli więc nowe Jaguary pozwolą na osiągnięcie zbliżonego wyniku, to będzie można świętować sukces.
Swoją drogą, strona marki wygląda teraz przedziwnie i wizyta na niej to zaskakujące doświadczenie. Niby znajdziecie informacje o dotychczasowych modelach, ale strona z autami dostępnymi od ręki nie działa. Jest kilka newsów o teamie Formuły E i zapowiedź nowej przyszłości