Jeep Avenger 4xe - test samochodu. Ma przedziwną konstrukcję i sporo wad. Ale jeździ się nim fajnie
Nie spodziewałem się takiego samochodu. Przy tej konstrukcji i pochodzeniu, Jeep Avenger 4xe miał sporo szans na to, żeby być wtopą. Ale zdecydowanie nie jest. A dodatkowego charakteru nadaje mu wersja The North Face.
Podzielmy ten materiał na dwie części, bo tego wymaga. Jeep Avenger 4xe sam w sobie jest warty omówienia, pomijając przy tym współpracę ze słynną marką outdoorową The North Face. Zwłaszcza, że to w sumie jeden z ciekawszych samochodów, którymi ostatnio jeździłem. Mimo, że lista minusów nie jest mała, a auto bywa irytujące.
Niemniej, ma w sobie coś, czego się nie spodziewałem. Charakter.
Jeep Avenger 4xe - TEST. Jest zbudowany z różnych klocków. Ale to wciąż Jeep
Tylko nieduży. To auto, które nie ukrywa, że jego elementy pochodzą z półek Stellantisu. Platforma, silnik, napęd, czy wnętrze są wszystkim dobrze znane.
Zresztą, twarda i plastikowa deska rozdzielcza jest w dużej mierze wspólna z Fiatem 600. Włącznie ze schowkiem z magnetyczną pokrywą, przyciskami zmiany przełożeń, czy fizycznymi przełącznikami układu klimatyzacji i mediów. To akurat dobre wiadomości, bo dzięki temu auto jest ergonomiczne. W Jeepie pojawiły się też wygodne półeczki pod ekranem multimediów i przed pasażerem.
Same multimedia, podobnie jak i zegary, pozostały bez zmian, otrzymały tylko uaktualnione grafiki. Nie pracują za szybko, miejscami bywają skomplikowane (podgrzewanie siedzeń jest bardzo nieporęczne), ale nie są złe.
Oczywiście, Jeep Avenger 4xe korzysta też z "mechanicznych" klocków koncernu. W bardzo dziwny sposób.
To jedyny Avenger z napędem na cztery koła. Przy czym samochód korzysta z dokładnie takiej samej jednostki jak auta przednionapędowe. To trzycylindrowe 1.2 o bardzo przeciętnej kulturze pracy, połączone z układem miękkiej hybrydy. Tutaj za to... dołożono drugi silniczek elektryczny. Nie stworzyło to z auta prawdziwej hybrydy, nie zwiększyło też mocy.
Nadal mamy 145 KM i 230 Nm, ale w określonych przypadkach auto potrafi wspomagać się napędem AWD. Przyznam, że brzmi to przedziwnie.
Ale jakoś działa. I, powiem szczerze, nawet jakoś jedzie. W Avengerze zupełnie inaczej zestrojono ustawienia trybów jazdy. Nawet w ustawieniu Auto samochód jest żwawszy i lepiej reaguje na wciśnięcie pedału gazu. W trybie Sport jest naprawdę żwawy. Sześciobiegowy automat robi co może i czasem się gubi, ale Jeepem jedzie się znacznie dynamiczniej i "chętniej" niż np. Oplem Grandlandem, z którego przesiadłem się do szarego crossovera.
I znacznie głośniej. Jeep jest fatalnie wygłuszony, zarówno jeśli chodzi o silnik, jak i pozostałe dźwięki. Przy wyższych prędkościach robi się nieprzyjemnie.
Przy niskich też potrafi być. Avenger lubi sobie szarpnąć przy przełączaniu między rodzajami napędów. Trzycylindrowy silnik wibruje i warczy, i w momencie włączania się nie należy do najbardziej eleganckich. Szkoda.
Lepiej mu w mieście, ale dramatu nie ma
Szkoda, bo Jeep z "podwójnie miękką" (?) hybrydą potrafi być oszczędny. Jazda po mieście to ok 6,5 l/100 km, jeśli nie trafimy na korki i nie będziemy kompulsywnie wciskać pedału gazu. Ale i tak trudno nim 8 l/100 km przekroczyć.
W trasie jest gorzej (np. niż we wspomnianym Oplu), bo auto potrzebuje od 5,5 do blisko 9 l/100 km. Sporo! Zbiornik ma tylko 44 litry pojemności, ale w sumie pozwala to na ok. 600 km zasięgu w trybie mieszanym.
| Zużycie paliwa | Jeep Avenger 4xe |
| przy 100 km/h: | |
| przy 120 km/h: | |
| przy 140 km/h: | |
| w mieście | 6,4 - 8,0 l/100 km |
Ale to fajnie jeździ!
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się wiele po tym 4xe. Ale jestem zaskoczony. 9,5 sekundy do 100 km/h to nie jest wynik powalający, ale świadczący o sensownych osiągach. Ale Jeep Avenger zaskakuje najbardziej zawieszeniem oraz napędem.
Co prawda w trybie Auto wyraźnie czuć opóźnienie w dołączaniu się tylnej osi, ale w Sport, czy trybach terenowych ono nie występuje. Samochód jest neutralny, zawieszenie nieźle wybiera nierówności, ale jest bardzo pewne, a auto chętnie skręca i wyraźnie to lubi.
Nawet układ kierowniczy jest tu nieco bardziej naturalny i mniej wspomagany niż w innych, bardziej "rodzinnych" autach koncernu.
Do tego, subiektywnie, to JEST Jeep. Ma 21 centymetrów prześwitu i krótkie zwisy. Wiadomo, to nie czyni z niego poważnej terenówki, ale poza drogami utwardzonymi radzi sobie naprawdę nieźle. Wspomniany napęd nawet w błocie pomaga przejechać, a auto zaskakująco nieźle radzi sobie z podjazdami, zjazdami i wertepami.
Nie topiłbym go w błocie, bo się do tego nie nadaje. Ale nie bałbym się nim pojechać gdzieś znacznie dalej niż miasto i asfaltowe szlaki. W sumie jeździ lepiej po łące i szutrach, niż po autostradzie. Choć na tej ostatniej też jest stabilny.
Szkoda tylko, że na dalszą wyprawę trudno będzie się spakować. Bagażnik ma 325 litrów pojemności. No chyba, że zmierzymy go "realnie", to sporo poniżej 300.
Wcale nie taka tania propozycja
Jeep się ceni. Co prawda najtańszy Avenger kosztuje 111 tysięcy złotych, ale do 4xe to jeszcze daleka droga. Tutaj cena startuje od 144 600 zł. Samochód skonfigurowany tak jak egzemplarz testowy to wydatek 170 500 zł (wersja Overland + opcje). Przy czym w takim aucie szklany dach za 4700 zł nie jest potrzebny. Wolałbym relingi dachowe, które kłócą się z otwieraną "dziurą w dachu".
Ale, ta cena to nie jest do końca nasz samochód.
The North Face dał tu sporo fajnych rzeczy
Nasz testowy samochód to jeden z 4806 limitowanych egzemplarzy Avengera The North Face. Takie auto kosztuje jeszcze więcej, bo startuje od 169 000 zł, a z dodatkami 175 650 zł.
I z jednej strony nie oferuje wiele więcej. Bo w wyposażeniu tak naprawdę mamy żółtą skrzynkę na graty, butelkę termiczną oraz dwuosobowy namiot, raczej nie z tych, które chcielibyście zabrać w podróż dookoła świata.
Z drugiej strony, limitowany Jeep przekonuje wykończeniem. Od tyłów siedzeń, gdzie pojawiły się "gumki" i uchwyty niczym w plecakach, przez łatwą w czyszczeniu tapicerkę z metkami The North Face, aż po panel przed pasażerem z wzorem poziomic i oznaczeniem wersji. Zresztą, poziomice pojawiają się też na grafice zegarów, czy multimediów. Są też dedykowane, gumowe dywaniki. Inne jest też logo "Avenger" na drzwiach, a i atrapa z przodu zyskała wzór poziomic. Uzupełnieniem jest duża naklejka z logiem marki. Kontrastowe kolory i duża ilość detali powoduje, że samochód, moim zdaniem, wygląda po prostu świetnie.
Jeep Avenger 4xe The North Face - podsumowanie i opinia
Czy Jeep Avenger jest wart swojej ceny? Nie wiem. Zwłaszcza w limitowanej serii wydaje się naprawdę drogi. Do tego jest bardzo głośny i ma malutki bagażnik.
Ale czy Jeep Avenger 4xe jest wart zainteresowania?
Zdecydowanie. Całkiem wygodny, z dobrym zawieszeniem, nieźle jeżdżący poza asfaltem i dość dynamicznym silnikiem jest czymś oryginalnym w segmencie miejskich crossoverów. Wyróżnia się i broni w paru aspektach.
| SILNIK | t. benz, R3, 12 zaw. + układ miękkiej hybrydy (dwa silniki elektryczne) |
|---|---|
| TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
| POJEMNOŚĆ | 1199 cm3 |
| MOC MAKSYMALNA | syst. 106 kW (145 KM) b. 100 kW (136 KM), el. 2x 21 kW (28 KM) |
| MAKS. MOMENT OBROTOWY | 230 Nm |
| SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, sześciostopniowa, dwusprzęgłowa |
| NAPĘD | AWD (dwa silniki elektryczne) |
| ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
| ZAWIESZENIE TYŁ | belka skrętna |
| HAMULCE | tarczowe went./tarczowe went. |
| OPONY | 215/60R17 |
| BAGAŻNIK | 325/1218 l |
| ZBIORNIK PALIWA | 44 l |
| TYP NADWOZIA | crossover |
| LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
| WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4088/1776/1541 mm |
| ROZSTAW OSI | 2563 mm |
| MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1475/501 kg |
| MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/920 kg |
| ZUŻYCIE PALIWA | 5,4 l/100 km |
| EMISJA CO2 | 124 g/km |
| PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 9,5 s |
| PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 194 km/h |
| GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
| GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | |
| CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (1.2 100KM Longitude) 111 850 zł |
| CENA WERSJI TESTOWEJ | 169 000 zł |
| CENA EGZ. TESTOWANEGO | 175 650 zł |


