Jeep Compass 4XE po liftingu. Na co wydać niemal ćwierć miliona? - TEST, OPINIA
Zmodernizowany Jeep Compass 4XE jest znacznie bardziej atrakcyjny dla klienta. Ale zastanawiam się, czy na tyle ciekawy, żeby go kupić?
Kompaktowy SUV z USA dostał ostatnio odświeżone wydanie. Zadebiutował układ hybrydowy, pojawiła się nowa deska rozdzielcza i materiały wykończeniowe oraz multimedia. Jeep Compass 4XE wpisuje się w trend zastępowania mocnych diesli hybrydami podłączanymi do gniazdka. Jaki to daje efekt?
Zaleta hybrydy? Zużycie paliwa. Jeep Compass 4XE o tym nie słyszał
Zanim przejdę do analizy zmienionego wnętrza, muszę zajrzeć "pod maskę". Mamy tutaj bowiem modny ostatnio układ napędowy z jednostką 1.3 serii Firefly oraz napędem elektrycznym, które łącznie oddają kierowcy 240 KM, napędzające cztery koła. Bateria o pojemności 11,4 kWh pozwala na pokonanie ponad 40 km na prądzie, a samochód w optymalnych warunkach przyspiesza do 100 km/h w 7,3 sekundy. Teoria jest bardzo dobra. Jak dla mnie "wszystko się spina".
I póki bateria jest naładowana, jest całkiem nieźle. Samochód faktycznie jest dynamiczny, a dodatkowe 270 Nm momentu obrotowego (z silnika elektrycznego) zapewnia w mieście i okolicach solidnego "kopa". Udaje się też utrzymać w miarę sensowne zużycie energii oraz paliwa. Przy trybie hybrydowym Jeep Compass 4XE zużywa średnio ok. 4 l/100 km, co jak na SUV-a nie jest złym wynikiem.
Problemem staje się trasa oraz zapotrzebowanie na paliwo po rozładowaniu baterii. I bak. Ten ostatni ma 36 litrów, a samochód w mieście potrzebuje minimum 8 - 9 l/100 km, a zazwyczaj ponad "dyszkę". W trasie, na autostradzie też nie schodzi poniżej 9 l/100 km. W efekcie nie nadaje się na "zwykłą" hybrydę, ładowaną tylko od czasu do czasu, a podczas wakacyjnych wypadów szykujcie się na częste tankowanie.
Zużycie paliwa | Jeep Compass 4XE |
przy 100 km/h: | 6,5 l/100 km |
przy 120 km/h: | 7,4 l/100 km |
przy 140 km/h | 9,6 l/100 km |
w mieście (naładowany) | 3,5 - 4,5 l/100 km |
w mieście (rozładowany) | 8,5 - 12,0 l/100 km |
Co z tą skrzynią?!
Układ napędowy ma sześciobiegową skrzynię automatyczną, której praca jest niemal niezauważalna. To dobrze, bo płynna jazda w hybrydzie to ważna rzecz. Do tego Jeepa wyciszono naprawdę nieźle, więc podniesione nadwozie nie generuje nawet przy szybszej jeździe nieprzyjemnych odgłosów.
Gorzej, że choć skrzynia pracuje płynnie, to pracuje idiotycznie wręcz źle. Elastyczność w standardowych trybach jest niemal pasjonująco wręcz zła. Dlaczego? Wciśnięcie gazu np. "do połowy" na początku nie powoduje nic. Potem "automat" uznaje że warto zredukować. Dynamika rośnie. I w tym momencie skrzynia potrafi "przypomnieć sobie" że to samochód ekologiczny i nie można go trzymać na wyższych obrotach. I wrzuca wyższy bieg, co zabija przyspieszanie. Przyspieszenie od 100 do 140 km/h potrafi czasem wygenerować 3 takie niepotrzebne zmiany. Albo przełączajcie przy każdym przyspieszaniu na "Sport", albo pedał w podłodze i nie patrzcie na zużycie paliwa. A, właśnie dlatego kupiliście hybrydę? No cóż.
Komfortowy i przyjazny
Dobrze, że samochód sprawdza się zarówno w mieście, jak i w trasie, jeśli chodzi o komfort. Oczywiście, ma kilka bardziej terenowych opcji, asystenta zjazdu i tryby pracy elektroniki, ale... kto kupi Compassa w teren? Natomiast na szutrowych i polnych drogach oraz w Łodzi sprawdzi się świetnie. Zawieszenie jest przyjemnie komfortowe, bez nadmiernego bujania, za to z niezłym wybieraniem nierówności.
Do takiego zawieszenia zdecydowanie pasuje wnętrze. Jest dość przestronne i ma całkiem niezłe siedzenia. Zarówno fotele, jak i kanapa są wystarczająco wygodne, żeby nawet po dłuższej jeździe nic w nich nie bolało. Miejsca też jest wystarczająco, choć głównie z przodu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Jeep Compass 4XE nie jest bardzo duży. Jest mniej więcej wielkości Seata Ateca, tylko ma znacznie mniejszy bagażnik. 413 litrów nie zachęca do traktowania samochodu jako pełnoprawnego rodzinnego auta. Do tego realnie wygląda, jakby było go nie więcej jak 370 - 380 litrów.
Z wygodnym wnętrzem dobrze koresponduje odświeżona deska rozdzielcza. Jest nieźle rozplanowana i, przede wszystkim, znacznie lepszej jakości niż przed liftingiem. Pojawiły się cyfrowe zegary oraz nowy system multimedialny. Jest znacznie wygodniejszy w użyciu i bardziej naturalny w obsłudze niż dotychczasowy uConnect. Nie znaczy to jednak, że jest idealny. W ikonkę otwierającą panel sterowania "grzaniem" (kierownica, fotele, wentylacja) czasem musiałem stuknąć kilka razy, zanim się otworzył. Zwłaszcza po nocy na zewnątrz. Wtedy układ zachowywał się jak redaktor wyrwany za wcześnie ze snu. "Jeszcze minutkę, i wstanę".
Z góry też przepraszam wszystkich czytelników, którzy na początku października dostali od szaroniebieskiego Compassa "po oczach" długimi światłami. FCA (tzn. ta część Stellantisu) nie ogarnęło jeszcze jak zrobić przełącznik zespolony, w którym kierunek "góra-dół" (kierunkowskazy) działa lekko i płynniej niż kierunek "przód-tył", czyli światła drogowe. W efekcie przy skręcie zdarzyło mi się przesuwać dźwignię nie w tę stronę. Drobiazg, ale irytujący.
Nawet bardziej niż totalnie nijaki i bardzo mocno wspomagany układ kierowniczy, który nie daje kierowcy wielu informacji o tym, co dzieje się z przednimi kołami.
Czy to jest drogo?
Niestety, coraz bardziej przyzwyczajamy się do wysokich cen samochodów. Nie tylko benzyna drożeje z dnia na dzień, ale i ceny u dealerów rosną lawinowo. To zła informacja, ale niestety, trzeba się z tym pogodzić. Nie zmienia to faktu, ze Jeep Compass 4XE, moim zdaniem jest dość drogą propozycją. Oczywiście, odpowiada za to dopłata za układ hybrydowy oraz wyposażenie "pod korek", łącznie ze szklanym dachem. Zupełnie bazowy Jeep będzie kosztował poniżej "stówki". A ten sięga równej kwoty 245 000 zł. I choć sprawia na pierwszy rzut oka dobre wrażenie, nie bardzo wiem "za co". W salonie Hyundaia czeka Tucson Plug-In Hybrid. Jest większy, mocniejszy, bardzo oszczędny i równie dobrze wyposażony. A, i kosztuje 209 100 zł z "zaklikniętymi" wszystkimi opcjami. Można też pokusić się o słabo wyposażoną, ale dużą i 300-konną Toyotę RAV4 PHEV (od 231 900 zł).
Podsumowanie
Jeep Compass 4XE jest cichy, wygodny i całkiem przyjazny. Tyle, że to nie wystarcza. Skrzynia biegów robi wszystko, żebyśmy nie zaznali dynamiki, a samochód i tak sporo zużywa i ma malutki zasięg. Do tego ma wysoką cenę w porównaniu do konkurencji, a nie widzę nic aż tak przekonującego, żeby dopłacić do Jeepa.
SILNIK | t. benz, R4, 16 zaw. + elektryczny |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni + bateria 11,4 kWh |
POJEMNOŚĆ | 1332 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | benz, 132 kW (180 KM) przy 5750 obr/min, el. 60 KM, łączna 240 KM |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | benz: 270 Nm przy 1850 obr/min, el: 250 Nm |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, sześciobiegowa |
NAPĘD | 4x4 eAWD |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went/tarczowe |
OPONY | |
BAGAŻNIK | 413/1230 l |
ZBIORNIK PALIWA | 36,5 l |
TYP NADWOZIA | suv |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4394/1819/1649 mm |
ROZSTAW OSI | 2636 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1935/540 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 600/1000 kg |
ZUŻYCIE PALIWA | 2,1 l/100 km |
EMISJA CO2 | 47 - 48 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 7,3 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 200 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (1.3 Longitude) 112 800 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 219 700 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 245 000 zł |