Kategoria M1E ma być przyszłością europejskiej motoryzacji. Takie samochody zaleją nasze drogi

Unia Europejska, pod naciskiem ze strony wielu koncernów motoryzacyjnych, pracuje nad przepisami dotyczącymi stworzenia nowej grupy samochodów. Kategoria M1E ma obejmować proste miejskie samochody, możliwie tanie, ale nie spartańskie. Oto wszystko, co musisz o tym wiedzieć.

  • Kategoria M1E ma wprowadzić na rynek tanie i przystępne samochody elektryczne
  • Nowe regulacje umożliwią oferowanie skromniejszego wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa
  • Wytyczne tyczą się miejsca produkcji i wymiarów samochodu

Unia Europejska od dłuższego czasu jest mocno naciskana przez producentów samochodów, którzy oczekują lepszych warunków do produkowania tanich małych pojazdów. Obecnie muszą one spełniać wyśrubowane normy, zwłaszcza w kwestii oferowanych systemów wsparcia. Ich obecność winduje ceny samochodów, a to zmniejsza atrakcyjność takich pojazdów. UE przedstawiła propozycję nowej podkategorii pojazdów elektrycznych. Kategoria M1E ma być odpowiedzią na potrzeby rynku.

Obejmie ona niewielkie samochody z napędem elektrycznym (tylko i wyłącznie), produkowane na terenie państw członkowskich. Propozycja wchodzi w skład szerokiego pakietu Automotive Package i wpisuje się w rewizję celów emisyjnych na 2035 rok.

Kategoria M1E. Co to za samochody, jakie wymagania muszą spełniać?

Aby zakwalifikować się do grupy M1E, pojazd musi mieć maksymalną długość nieprzekraczającą 4,2 metra, a napęd ma być w pełni elektryczny. Kluczowe znaczenie ma także miejsce produkcji.

Samochód musi powstawać w jednym z 27 państw członkowskich. Unia Europejska chce w ten sposób wzmocnić podwykonawców i lokalne łańcuchy dostaw. Celem jest także eliminacja możliwości kwalifikowania aut importowanych z rynków pozaunijnych.

Klasa M1E funkcjonuje jako część kategorii M1 i obowiązują ją takie same zasady homologacji i wymogi bezpieczeństwa jak w przypadku standardowych samochodów osobowych. Tutaj jednak trwają rozmowy w sprawie ograniczenia liczby systemów wspierających kierowcę - zwłaszcza tych najdroższych. Dzięki temu ceny mogłyby wyraźnie spaść.

Kategoria M1E samochody

Dla producentów kluczowe będą tak zwane "superkredyty"

Komisja Europejska proponuje wprowadzenie mechanizmu superkredytów. Każdy samochód M1E będzie liczony jako 1,3 pojazdu przy wyliczaniu emisji flotowych. To daje producentom możliwość zwiększenia udziału aut zeroemisyjnych w statystykach i łatwiejszego spełnienia norm. Mechanizm ma obowiązywać do 2035 roku.

Krótko mówiąc: 3 sprzedane auta z kategorii M1E będą liczyć się jak niemal 4. Jeśli więc sprzedaż będzie wysoka (na poziomie 100 000 pojazdów rocznie), to każdy koncern będzie o 30 000 pojazdów obniżających flotową emisję CO2 do przodu.

Wymogi dla klasy M1E mają być ustalone na 10 lat. Zasady trzeba "zamrozić", aby zapewnić stabilność na rynku. Dzięki temu producenci łatwiej przygotują strategię na kolejne lata, bez konieczności robienia nagłych zmian i korekt.

Unia Europejska chce też, aby system zachęt działał w podobny sposób w każdym państwie członkowskim

Nowe regulacje mają ułatwić krajom UE tworzenie jednolitych systemów zachęt do zakupu takich pojazdów (i innych elektryków, rzecz jasna). Państwa członkowskie będą mogły wprowadzać ulgi podatkowe, dopłaty do zakupu, obniżone opłaty drogowe oraz preferencje w zakresie parkowania i dostępu do wybranych stref. Standaryzowane kryteria mają uprościć budowę systemów, które dotąd różniły się pomiędzy rynkami.

Nowe regulacje dotyczące emisji CO2 nie oznaczają końca elektryfikacji. To raczej kroplówka na trudne czasy

Komisja Europejska zaproponowała także zmianę celu emisyjnego na 2035 rok. Zamiast pełnej redukcji o 100 procent, celem ma być redukcja o 90 procent względem 2021 roku. Pozostałe 10 procent producenci będą kompensować niskoemisyjną stalą oraz paliwami syntetycznymi i biopaliwami nieżywnościowymi.

Kategoria M1E ma więc tutaj ogromny wpływ na cały system liczenia emisji. Superkredyty poprawią średnie emisje flotowe, co zmniejszy presję na natychmiastowe ograniczanie sprzedaży modeli spalinowych. Równolegle producenci zyskają możliwość dalszego bilansowania emisji w systemie banking and borrowing, który pozwala przenosić nadwyżki redukcji między latami.

W grę niezmiennie wchodzi także tak zwany CO2 Pooling, czyli rozliczanie emisji przez kilka marek. Tutaj wielu producentów korzysta z "kredytów CO2" Tesli, która jak wiemy nie produkuje ani jednego spalinowego samochodu.

Jakie samochody zakwalifikują się do kategorii M1E?

Do kategorii M1E mogą kwalifikować się między innymi produkty Renault (Twingo, 4 i 5 E-TECH), nowe małe auta grupy Volkswagena na platformie MEB Entry (ID. Polo, Epiq, Raval), część aut Stellantisu (e-C3, Corsa Electric, 500e), a także KIA EV2.

Do kategorii M1E nie wliczą się natomiast małe samochody, które docierają do Europy z innych rynków. Z nowej kategorii nie skorzysta Hyundai (Inster przyjeżdża z Korei), Dacia (Spring powstaje w Chinach), czy MINI (Aceman i Cooper E/SE powstają w Chinach).

Samochody elektryczne mają już blisko 20% udziału w rynku. Liczby idą w górę, ale tempo nie jest aż tak szybkie

Według zrzeszenia producentów ACEA, od stycznia do października 2025 roku samochody elektryczne zdobyły 16,4 procent udziału w rejestracjach nowych aut w Unii. Po doliczeniu Islandii, Liechtensteinu, Norwegii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii wynik rośnie do 18,3 procent.