KIA Sportage ma nowy wizerunek. Sprawdziłem, czy stała się lepszym samochodem
Najważniejszy model koreańskiej marki ma nową twarz i poprawione wnętrze. Czy to wystarczy, aby pasmo sukcesów nie ustało? Sprawdziłem co potrafi odświeżona KIA Sportage.
Obstawiam, że według Was to KIA Ceed jest najpopularniejszym modelem tej koreańskiej marki. Cóż, wcale nie. Otóż prym wiedzie KIA Sportage, która jest obecnie czwartym najpopularniejszym samochodem w Polsce, według danych za okres styczeń-lipiec 2025. Co więcej, ten SUV jest również najpopularniejszym nowym samochodem wśród klientów indywidualnych. Na tym polu przebija nieznacznie Toyotę, co było dla mnie sporym zaskoczeniem.
Utrzymanie koszulki lidera jest oczywiście trudnym zadaniem. To nie tylko wyzwanie dla samego importera, ale także dla marki, która musi dostarczyć możliwie najlepszy produkt. Koreańczycy wysłuchali głosu klientów i poprawili najbardziej krytykowane elementy. Czy jest lepiej? Dostałem kluczyki do tego samochodu na kilka dni, aby sprawdzić go w trasie. Wielkich niespodzianek nie ma, ale niektóre poprawione elementy robią bardzo dobre wrażenie.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć test nowego Sportage'a - YouTube
Przede wszystkim KIA Sportage wygląda dużo lepiej. Nowy pas przedni prezentuje się bardzo dobrze
Wzorem innych nowości, Sportage dostał charakterystyczne "pionowe" lampy z nową sygnaturą świetlną. Pozwoliły one na wpasowanie szerszego grilla z czarną maskownicą. To optycznie poszerzyło samochód i nadało mu nieco atrakcyjniejszy, przynajmniej moim zdaniem, wizerunek.
Jedyne zastrzeżenie mam do samej długości kloszy - sięgają one dolnej części zderzaka, co sprawia, że są bardziej narażone na miejskie obcierki, a to może być kosztowną naprawą.
W linii bocznej uwagę zwracają charakterystyczne "geometryczne" felgi, zaś z tyłu debiutuje przeprojektowany zderzak i nowa sygnatura świetlna lamp. Samochód, którym jeździłem, jest w kolorze Wolf Grey. To odcień wprowadzony w wersji Anniversary. Według Kii bardzo go docenili, dlatego trafił do regularnej oferty.
Najważniejsze jest to, co zmieniono we wnętrzu
A tutaj poprawiono dwa kluczowe elementy. Po pierwsze - zrezygnowano ze wszystkich elementów wykończonych plastikiem piano black. Po drugie - poprawiono wygląd ekranów, eliminując grube ramki ekranów.
Ta pierwsza zmiana sprawiła, że konsola centralna wreszcie wygląda elegancko i przyjemnie. Szary plastik nie zbiera odcisków i nie widać na nim kurzu. Ekrany zaś, za sprawą nowego oprogramowania ccNC, mają ładniejszą i bardziej minimalistyczną grafikę. Obsługa wciąż jest jednak prosta i intuicyjna.
Nie każdemu pasuje za to nowa dwuramienna kierownica. Mi ona przywodzi na myśl kierownicę z Forda Crown Victora z początku lat dziewięćdziesiątych. Nawet przesunięcie logotypu na prawą część (asymetrycznie) jest bardzo podobne.
Jakość tworzyw nie uległa zmianie, foteli też nie przeprojektowano
Sportage wciąż cierpi więc na minimalnie zbyt krótkie siedzisko i na ograniczony zakres regulacji lędźwiowej. W drugim rzędzie jest za to dużo przestrzeni i wygodnie usiądą tam dwie osoby.
Pod maską testowanego egzemplarza był silnik 1.6 T-GDI o mocy 150 KM. O dziwo nie ma tutaj żadnej formy elektryfikacji
Jeszcze przed liftingiem KIA wycofała z tego modelu system miękkiej hybrydy. Dlaczego? Tego nie wiem, ale obstawiam, że wiele osób nie będzie za nim płakało.
150-konna benzyna, jak na silnik "otwierający" ofertę, jest przyzwoitym wyborem. Nie oczekujcie od niej dobrej dynamiki - do mniej więcej 2000 obrotów nic się tutaj nie dzieje, a auto leniwie nabiera prędkości. Zaletą jest za to przyzwoite, choć nie rzucające na kolana zużycie paliwa. Przy prędkościach do 120 km/h mowa o mniej więcej 7,8 litra na setkę, zaś przy 140 km/h jest to już bliżej 9 litrów. W mieście średnia z testu wyniosła 10,3 l/100 km.
KIA Sportage prowadzi się dobrze - ma przyjemnie zestrojone zawieszenie, które zapewnia odpowiednią dozę komfortu, ale nie sprawia, że prowadzimy bujający się na falach okręt. Układ kierowniczy ma dobrze dopasowaną siłę wspomagania i daje pewność prowadzenia. Tym, co można byłoby doszlifować, jest za to wyciszenie kabiny. Tutaj KIA wciąż ma jeszcze małe pole do popisu.
Odświeżona KIA Sportage jest droższa - ale oferuje więcej
Tu akurat nie jestem w pełni przekonany do decyzji koreańskiej marki. Ceny Sportage'a poszły w górę, w zależności od wersji od 2 do 8,5%. Bazowy wariant, 150-konna benzyna z manualną skrzynią w wersji M, kosztuje 135 500 złotych (o 2600 złotych więcej niż dotychczas). W Business Line, taki jak w testowanym, kosztuje zaś wyjściowo 175 500 złotych w wersji z automatem. Egzemplarz ze zdjęć wyceniono na 185 350 złotych.
KIA twierdzi, że podwyżki cen idą w parze z dużo lepszym wyposażeniem. Zasadniczo wersja M jest teraz niczym wersja L sprzed liftingu, L zbliżyło się do Business Line, Business Line do GT-Line, a GT dostało garść dodatków. Już w bazowym Sportage'u znajdziemy bezkluczykowy dostęp do samochodu, adaptacyjny tempomat i asystent jazdy po autostradzie.
Wersja L dostała zaś elektrykę foteli z przodu i materiałowo-skórzaną tapicerkę. Bez dopłaty jest tutaj także system monitorowania martwej strefy. W Business Line debiutuje wentylacja foteli i 10-calowy wyświetlacz head-up.
Czy KIA utrzyma swoją pozycję?
Myślę, że nie będzie miała z tym problemu. Co więcej, choć w gamie jest teraz bardzo dużo elektryków, to spalinowe modele, ze Sportagem na czele, wciąż będą tutaj rozdawać karty. A niebawem do oferty dołączy kluczowy model - K4, czyli następca Ceeda.


