Kliknąłem "wodór" w ogłoszeniach i wypadły mi oczy. Prawie nowe auta są do wzięcia za grosze
Za niewielkie pieniądze możesz kupić kilkuletni samochód. Problemem jest to, że tankowanie będzie bardzo drogie. Sprawdziłem ile kosztują używane samochody na wodór.
Jeszcze nieco ponad rok temu samochody na wodór mogły co najwyżej zdobić salony i garaże. Były ciekawostką dla wybranych, gdyż w Polsce nie istniała sieć tankowania tego "paliwa". Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Mamy już obiekty w większości dużych miast. Co prawda tankowanie jest drogie, ale za to auta, niektóre niemal nowe, można kupić za... śmieszne pieniądze. Tylko czy to ma sens? Postanowiłem to sprawdzić.
Samochód na wodór może być bardzo tani. 3-4 letnie auta kosztują ułamek początkowej ceny
Przykładów nie trzeba szukać daleko. Toyota Mirai z rocznika 2021, mająca 30 000 km przebiegu, wymaga wydania 99 000 złotych. Na jednym z portali ogłoszeniowych znajdziemy też samochód o rok młodszy, z przebiegiem 25 000 km, za raptem 84 900 złotych. Obydwa auta pochodzą z USA, więc mogą być powypadkowe.
Nie zmienia to jednak fakty, że 3-4 letnie auta, bazujące na platformie Lexusa LS, można mieć za praktycznie 1/3 ceny nowego egzemplarza. W Polsce można też kupić Hyundaia Nexo z 2021 roku, z przebiegiem 10 000 km, za raptem 82 000 złotych.
Poniżej granicy 80 000 złotych także nie brakuje propozycji. Jest tu chociażby Mirai z 2021 roku, a także starsze wcielenia tego modelu - odpowiednio z roczników 2019 i 2017, wyceniane na 72 900 zł i 65 000 złotych.
Czy te samochody są więc idealnymi "okazjami"? Niekoniecznie - taki zakup może być dużym wyzwaniem
Przede wszystkim mamy raptem kilka stacji, które oferują wodór. Sieć Neso ma obiekty w Warszawie, Lublinie, Rybniku, Gdańsku i Gdyni. Orlen także otwiera swoje obiekty, ale raczej nie spieszy się z rozwojem sieci tankowania wodoru.
Tym samym ogranicza nam to użyteczność takiego auta - można nim jeździć po tych miastach lub na krótkich trasach, kończących się jednak w punkcie wyjścia.
Do tego sam wodór jest drogi. Kilogram kosztuje obecnie 69 złotych, a przy jednym tankowaniu, w zależności od auta, do zbiornika wchodzi od 4 do 6 kilogramów. Koszty, jak sami widzicie, mogą być wysokie.
Dodajmy tutaj jeszcze jedną kwestię: potencjalne problemy z serwisowaniem i koszty części. Na przykład zbiorniki do pojazdów na wodór mogą kosztować nawet ponad 100 000 złotych, a powinno się je wymieniać co około 15 lat. Tyle z reguły trwa gwarancja na ten element, zapewniając jego bezpieczeństwo i szczelność.
Warto też dodać, że raptem kilka serwisów (autoryzowanych) zajmuje się naprawami samochodów na wodór. Dostępność części jest skromna, a na wybrane elementy trzeba czekać.
Używany samochód na wodór wygląda dobrze na papierze, ale w praktyce nie jest to dobry pomysł
Może i samo auto kupicie "za grosze", ale później możecie zostać z problematycznym pojazdem, trudnym w odsprzedaży. Poza tym tylko trzy marki cały czas stawiają na wodór w klasycznym wydaniu - Toyota, Hyundai i BMW.
Japończycy eksperymentują jednak z zastosowaniem wodoru jako paliwa w silnikach spalinowych. To ciekawa koncepcja, gdyż pozwala uniknąć korzystania z drogich w produkcji ogniw paliwowych. Hyundai pracuje zaś nad kolejną generacją Nexo, która niebawem ujrzy światło dzienne.
BMW zacieśniło zaś współpracę z Toyotą i zamierza wprowadzić kolejną generację modelu iX5. Ta będzie oferowała dwa warianty: klasyczny elektryczny, z dużym akumulatorem (ładowany z gniazdka), a także właśnie wodorowy.


