Król segmentu kabrioletów zniknie z rynku. T-Roc Cabrio jest hitem, ale drugiej generacji nie będzie
Wydawać by się mogło, że coś, co sprzedaje się nieźle zasługuje na kontynuację w gamie. Tymczasem Volkswagen T-Roc Cabrio, który rządzi w swoim segmencie, zniknie niebawem z rynku - na dobre.
Tęsknię za tym słodkim romantyzmem w świecie motoryzacji, gdy producenci robili głupie samochody dla wąskiego grona klientów. To było piękne - fajne samochody z pomysłem, które może i nie były "mainstreamowe", ale przynajmniej cieszyły. A teraz? Wszystko musi zgadzać się w Excelu, być zunifikowane do granic możliwości i nudne jak 6782 odcinek Mody na Sukces. Przykłady? Volkswagen T-Roc Cabrio. Jest hitem w swoim segmencie (kabrioletów) i w tym roku sprzedał się w liczbie przekraczającej 10 000 egzemplarzy.
Brzmi to nieźle jak na niszowy produkt, nieprawdaż? Owszem, ale Volkswagen twierdzi, że to się nie opłaca. Zapewne w którejś tabelce w Excelu pojawił się czerwony kolor, który skreśla ten produkt z listy nadchodzących modeli.
Volkswagen T-Roc Cabrio stał się hitem, choć nie powinien. Mnie to nie dziwi
Teoretycznie powielono tutaj koncepcję, która zawiodła w Nissanie Murano (był paskudny) i w Range Roverze Evoque (tu wizualnie było całkiem nieźle). Volkswagen trafił jednak w "jackpota" z prostego powodu - był stosunkowo tani.
A więc za względnie rozsądne pieniądze można było kupić praktycznego crossovera, z kawałkiem bagażnika i dużą tylną kanapą, którym da się jeździć bez dachu. Tym samym zrzucacie miękki top, zjeżdżacie z asfaltu na szutrówkę i cieszycie się latem. Brzmi to wspaniale.
Niestety, Volkswagen ma problem. Jest nim słabnąca sprzedać popularnych modeli, droga elektryfikacja i zawirowania gospodarcze. Pieniądze postawiono na potencjalnie najważniejszego gracza, czyli na samochody na prąd. Tylko te w tej chwili sprzedają się poniżej oczekiwań, a portfel marki szczupleje w ekspresowym tempie.
Niemcy stawiają więc grubą kreskę i skupiają się tylko na rentownych projektach
Zapomnijcie więc o tak wspaniałym wynalazku, jakbym był T-Roc Cabrio. Druga generacja tego modelu trafi na rynek, ale będzie już zwyczajna. Pewnie nie zobaczymy w niej też wersji R, która również stanowi "wisienkę" na torcie w tym modelu.
Prawda jest taka, że w ogóle nie ma co liczyć na "fajne" samochody. Nieliczne marki, takie jak Toyota, dają nam względnie przystępne maszyny z charakterem. Inni je wyrzucają z rozkładu jazdy, gdyż po prostu nie ma na nie pieniędzy i miejsca w nowym świecie motoryzacji. Szkoda.