Tak wygląda nowe Lamborghini Countach. Wyciekły pierwsze zdjęcia

No i wyciekły zdjęcia nowego Lamborghini Countach. To limitowany hołd dla obchodzącego pięćdziesięciolecie kultowego modelu włoskiej marki.

To, że jakiś bardzo limitowany model "wycieknie" przed premierą jest ostatnio niemal pewne. W końcu kupujący też często mają instagram i telefony z aparatami. Nowe Lamborghini Countach pojawiło się jednak w formie niskiej jakości zdjęć prasowych.

Autor zarzeka się, że to oryginalne zdjęcia, które dostali klienci już miesiąc temu. Zakładamy, że tak może być.

Lamborghini Countach LPI 800-4

Patrząc na zdjęcia, które dostaliście rano, możemy założyć, że wszystko się zgadza. Skrzela za boczną szybą, logo na wąskiej atrapie nad zderzakiem, kształt auta.

Nowy Countach wyraźnie nawiązuje do poprzednika, choć mam wrażenie lekkiego "bałaganu". Czarny wlot powietrza na boku nawiązuje do późniejszych modeli, które miały wlot i klamkę w takim kształcie. Z drugiej strony, front z wąskimi lampami i skrzela za drzwiami bardziej przypominają historyczne, wczesne serie. Na szczęście "zachowano" poprzeczne, płaskie reflektory z przodu i spłaszczony "nos", a także kanciaste nadkola, które wyróżniały pierwsze serie oryginalnego modelu.

Countach

Mam jednak wrażenie, że wizja, którą Wam pokazywaliśmy, lepiej oddaje ducha modelu. Zwłaszcza, że nowy model od Lamborghini ma tylne lampy niemal identyczne, jak Sian FKP 37. Zresztą, prawdopodobnie na nim bazuje. "I" w LPI pochodzi od słowa "Ibrido", czyli dostaniemy model hybrydowy. Może to być pożyczony ze Siana system napędowy z "miękką hybrydą". Moc na wszystkich czterech kołach wyniesie więc ok. 800 KM. Ale wciąż pochodzić będzie z 6,5-litrowego V12 bez doładowania. I dobrze.

Thesupercarblog, który ujawnił zdjęcia, informuje, że z okacji 50-lecia Countacha, powstanie 112 sztuk nowego modelu. Każdy z nich będzie dostępny w cenie około 3 milionów Euro przed opodatkowaniem.

To prawdopodobnie będzie ostatni, albo jeden z ostatnich modeli z tradycyjnym napędem w gamie z Sant'Agata Bolognese. Z drugiej strony, Włosi mają ostatnio fantastyczną tradycję w zarabianiu olbrzymich pieniędzy na mocno limitowanych "nowych modelach". Może więc hołd dla Countacha nie będzie ostatnią modyfikacją Aventadora? Póki co czekamy na oficjalne informacje i premierę. Ta powinna nastąpić za kilka dni.