Już nie elektryk, a zaawansowana hybryda. Lamborghini Urus zachowa to, co lubimy
Druga generacja tego samochodu jest pewniakiem. Jedno już się jednak zmieniło - zachowa napęd plug-in hybrid. Lamborghini Urus będzie niezmiennie cieszyło ludzi z grubymi portfelami.
- Kolejna generacja tego auta pozostanie hybrydą plug-in
- Lamborghini Urus zyska drugą generację z silnikiem spalinowym
- Plany dotyczące stworzenia elektrycznego SUV-a skończyły na śmietniku
Ten samochód to żyła złota dla marki z Sant'Agata Bolognese. Kontrowersyjny projekt okazał się być strzałem w dziesiątkę, nawet pomimo znacznie większego pokrewieństwa z Audi, niż w przypadku supersamochodów tej firmy. Rynek potrzebował dużego SUV-a z mocnym silnikiem i ze stylowym nadwoziem. Odświeżona wersja Lamborghini Urus, uzbrojona w hybrydę plug-in, jest jeszcze mocniejsza, a dodatkowo może jeździć na prądzie.
To miał być przedsmak zmian, które zajdą w najbliższych latach. Lamborghini było przekonane, że kolejna generacja Urusa stanie się już elektrykiem. Do tego jednak nie dojdzie - a dotychczasowy plan wyrzucono do śmietnika.
Kolejne Lamborghini Urus będzie hybrydą plug-in. To jedyny sensowny wybór
Zmiana koncepcji była w zasadzie pewniakiem. Włosi już od pewnego czasu podkreślają, że elektryfikacja w segmencie samochodów luksusowych żyje własnym życiem. O ile Rolls-Royce Spectre paradoksalnie był strzałem w dziesiątkę (w końcu w tej marce liczy się luksus i dyskrecja), o tyle klienci marek budujących superauta oczekują czegoś więcej.
Chodzi tutaj przede wszystkim o emocje, brzmienie i charakterystykę, której nie dają auta elektryczne. Zresztą zwrócił na to uwagę Mate Rimac. Choć tworzy elektryczne hiperauto, to przyznał wprost, że klienci z bardzo grubymi portfelami absolutnie nie chcą takich maszyn.
Najpierw mocno opóźniono projekt Lamborghini Lanzador. To czteroosobowe GT, dwudrzwiowe, z podniesionym nadwoziem. Ten model miał być przełomem dla marki. Później w jego ślady miał pójść właśnie Urus.
Teraz koncepcja wygląda zupełnie inaczej. Lanzador pojawi się później, bliżej 2030 roku. Z kolei Lamborghini Urus drugiej generacji będzie hybrydą plug-in. Tutaj do akcji wkracza "Project Nova", który ma odpowiadać za stworzenie silników i oprogramowania dla najbardziej zaawansowanych modeli w najwyższej półki.
Z pewnością Włosi chcą tutaj wykorzystać rozwój techniki, czyli lżejsze i wydajniejsze akumulatory i oszczędniejszy silnik. Rezygnacji z V8 raczej się nie spodziewajcie - to może być raczej silnik przystosowany także do stosowania paliw syntetycznych.
Ferrari też ma problem ze swoim elektrykiem
Jak się okazuje zainteresowanie takim modelem jest nikłe. Trudno więc powiedzieć jak bardzo "limitowany" będzie pierwszy samochód na prąd z Maranello. Bez wątpienia nie będzie to jednak produkt masowy, a raczej pokaz możliwości skierowany do "geeków" z zapasem gotówki.


