Land Rover Series I Tickford trafił do Polski jako nowość, tuż po II Wojnie Światowej. Historia tej wersji jest zaskakująca

Miał być wygodniejszą alternatywą dla Brytyjczyków, stał się pakietem pomocy dla wielu krajów. Land Rover Series I z nadwoziem typu Station Wagon przygotowanym przez firmę Tickford trafił do wielu krajów, w tym do Polski, po II Wojnie Światowej. Dlaczego tak się stało? Winny jest tutaj podatek, którego zupełnie nie przewidział producent tego pojazdu.

II Wojna Światowa przyniosła ogromne straty nawet największym krajom. Brytyjska gospodarka była wykończona i wymagała ekspresowego restartu. Każdy wziął się do pracy, aby dołożyć swoją cegiełkę do odbudowy ekonomii. Jedną z nich był właśnie Land Rover Series I, czyli prosty pojazd, który miał zmotoryzować wsie i miasta.

W pierwotnym założeniu była to w zasadzie maszyna rolnicza, z kierownicą na środku, bazująca na konstrukcji wojskowego Jeepa. Ze względu na wzdłużnie ulokowany silnik ograniczyło to jednak miejsce na nogi, więc finalnie powrócono do układu z kierownicą po lewej lub prawej stronie, zależnie od rynku docelowego.

Finalnie Land Rover Series I stał się prostym pojazdem, bazującym na większej liczbie własnych podzespołów. Ten pojazd miał zapewnić marce zastrzyk gotówki, aby mogła powrócić do produkcji samochodów osobowych. Nikt jednak nie spodziewał się wówczas, że ten samochód sam stanie się legendą.

Tym razem skupimy się jednak na jednej ciekawej wersji, która powstała z myślą o Wielkiej Brytanii. Tam jednak z powodów podatkowych zupełnie się nie przyjęła, przez co wysłano ją w świat - w tym do Polski.

Land Rover Series I z nadwoziem Tickford Station Wagon miał być komfortowym wydaniem tego pojazdu. Pojawił się jednak pewien problem

Standardowy Series I posiadał silnik, koła i napęd 4x4. Tutaj kończyła się lista jakichkolwiek luksusów. Brak dachu, nagrzewnicy czy innych udogodnień nie przeszkadzał wielu osobom, ale dla niektórych był pewną niedogodnością.

Land Rover Series I Tickford Station Wagon Unicef Polska

Tutaj więc z pomocą przyszła firma Tickford, która przed wojną słynęła z karosowania i przebudowywania aut Lagondy i wielu innych topowych producentów z Wielkiej Brytanii. Nowe zabudowane nadwozie typu Station Wagon zwiększało komfort podróżowania, a wnętrze wykończone tapicerką prezentowało się bardziej elegancko. Dodano też nagrzewnicę na chłodne dni.

Tu pojawił się jednak problem. Otóż uznano, że nie jest to już pojazd rolniczy, a samochód osobowy

Od 1940 do 1973 roku w Wielkiej Brytanii obowiązywał podatek od zakupu dla dóbr luksusowych, który miał być wsparciem dla ekonomii w czasach wojny i powojennych. Początkowo wynosił on 33,33%, ale już w 1947 roku podniesiono go do 66% dla samochodów kosztujących ponad 1000 funtów. W 1951 roku objął wszystkie auta na rynku, zaś w latach 1953-1973 obniżono do 50%.

Mówimy więc o ogromnej dopłacie, która niemal całkowicie skreślała ten samochód. Standardowy "goły" Land Rover Series I, nie obłożony podatek (jako maszyna rolnicza) kosztował 550 funtów. Wersja Tickford Station Wagon wymagała wydania 961 funtów. Różnica jest więc ogromna.

Co więcej, w tej kwocie można było nabyć aż... trzy domy. Tym samym wersja Tickford zupełnie nie przyjęła się na rynku brytyjskim. Z fabryki tej marki wyjechało 651 egzemplarzy tego wariantu, przy czym tylko 50 pozostało w kraju.

Większość samochodów kupił ONZ i UNICEF

ONZ wdrożyło je do swojej floty, jako auta do pracy w ciężkich warunkach. Tym samym można powiedzieć, że był to przodek obecnie wykorzystywanych modeli Toyoty, sprzedawanych przez jeden punkt dealerski na Gibraltarze.

UNICEF z kolei swoje samochody rozdysponował do krajów, gdzie mogły przydać się po wojnie. Część pojazdów trafiła do Finlandii i do krajów skandynawskich, inne zaś powędrowały na południe Europy. Równo dwadzieścia takich pojazdów pojawiło się też w Polsce.

Oczywiście do naszego kraju trafiły auta z kierownicą po lewej stronie. Rozdysponowano je do wykonywania różnych zadań, w czym sprawdzały się przez kilka lat. Niestety, jak łatwo się domyślić, bardzo szybko pojawiły się problemy z utrzymaniem tych aut.

Land Rover Series I Tickford Station Wagon Unicef Polska

Land Rover Series I jest prostym pojazdem, ale wymaga odrobiny wiedzy i właściwych części. A tych nie było. Import z Wielkiej Brytanii nie wchodził w grę. Niektóre auta naprawiano więc chałupniczymi metodami, a inne po prostu porzucono.

Samochód, który widzicie na zdjęciach, to jeden z ocalałych egzemplarzy z Polski

Nie dość, że mówimy tutaj o pierwszej sztuce, która dotarła do naszego kraju, to jeszcze jest to egzemplarz w fenomenalnym stanie. Odnaleziono go w latach dziewięćdziesiątych w naszym kraju, po czym wysłano do Wielkiej Brytanii na gruntowny remont.

Pod maskę ponownie trafił oryginalny silnik i napęd, a nadwozie przywrócono do stanu fabrycznego. Dla fanów Land Rovera Series I jest to więc prawdziwy rarytas, gdyż według ekspertów tylko 20 sztuk Tickfordów przetrwało po dziś dzień. Jeden z oryginalnych egzemplarzy można podziwiać w National Motor Museum w Beaulieu, a drugi stoi w Heritage Motor Museum at Gaydon.

Zdjęcia wykorzystane na mocy prawa cytatu z aukcji Bonhams