Potencjalnie najważniejszy model, który przegrywa z konkurencją. Dlaczego Lexus IS nie sprzedaje się dobrze?
Lexus IS po liftingu ma wszystko, czego potrzeba do sukcesu. Są ciekawe silniki, fantastyczny design i doskonałe właściwości jezdne. Co więc sprawia, że samochód ten nie jest w stanie dogonić niemieckiej konkurencji?
Przyznam szczerze, że Lexus IS po liftingu mocno mnie zaskoczył. Zawsze byłem fanem tego modelu. Pierwsza generacja wciąż budzi wiele pozytywnych emocji, a aktualnym wcieleniem pokonałem wiele przyjemnym kilometrów. Z punktu widzenia kierowcy, który ceni sobie dobre właściwości jezdne, IS-owi nigdy niczego nie brakowało. Precyzyjny i angażujący układ kierowniczy i dobrze zestrojone zawieszenie zawsze były jego wyróżnikiem. Wygląd? Lexus nie ma się czego wstydzić w tej kwestii. Odważne linie już wiele lat temu stały się symbolem tej marki. Co więc idzie nie tak i dlaczego nowy Lexus IS nie powróci (najprawdopodobniej) do Europy?
Po pierwsze - Lexus IS ma złą ofertę jednostek napędowych
Pozwólcie, że skupię się najpierw na Europie. Tutaj samochód ten miał naprawdę spore szanse na sukces. Mercedes, Audi i BMW sprzedają coraz więcej wersji benzynowych, tak więc brak diesla nie był przeszkodą.
Na drodze stały jednak możliwości oferowanych silników. Dwulitrowa doładowana benzyna zapewniała w miarę dobre osiągi, ale konsumowała przy tym gigantyczne ilości paliwa. Pamiętam, że jazda tym autem autostradą szokowała mnie przesuwająca się w ekspresowym tempie wskazówka poziomu paliwa. Mały zbiornik osuszał się w trybie ekspresowym, a częste wizyty na stacji nie poprawiały humoru.
Drugą opcją była hybryda. Oszczędna, wystarczająco dynamiczna, ale nie rzucająca na kolana. Model 300h zdawał się być najsensowniejszą opcją w gamie marki, choć jak widać i to nie wystarczyło do przekonania klientów na starym kontynencie.
Co by się tutaj przydało? Przede wszystkim znacznie oszczędniejsza dwulitrowa benzyna oraz nowsza generacyjnie hybryda. Lepiej zoptymalizowany napęd wraz z przekładnią CVT może tworzyć zgrany duet. Gdyby tak choć cześć rozwiązań przeniesiono tutaj z nowego UX-a czy z ES-a to z pewnością byłoby znacznie sympatyczniej.
Po drugie - Lexus zbyt długo zwlekał z wdrożeniem nowych technologii
Nawet topowy LS nie ma niektórych rozwiązań dostępnych u konkurentów. A IS? Cóż, tutaj multimedia wołały o pomstę do nieba. Systemy wspomagające kierowcę działały w swój własny sposób, czasami bardzo nielogiczny. Dopiero teraz model po liftingu będzie sensownie obsługiwać smartfony (Android Auto i Apple CarPlay). Wciąż jednak trzeba bawić się nieszczęsnym gładzikiem, którego Lexus nie chce się pozbyć. I na co to komu?
Po trzecie - Lexus IS F powinien trafić na rynek
Spójrzcie na to zdjęcie.
Widzicie? Ten samochód aż prosi się o bojowe wydanie F z V6 lub V8 pod maską. Nawet 3,5-litrowa widlasta szóstka z doładowaniem byłaby świetnym generatorem mocy w takim aucie. Ponad 450 KM przy przebudowanej konstrukcji, która według producenta ma wpływać na znacznie lepsze właściwości jezdne, byłoby idealnym zestawem. No i modele AMG, M oraz RS mogłyby wreszcie zyskać godnego konkurenta, który namieszałby nieco na ich podwórku.
Przypominamy - nowy Lexus IS raczej nie trafi do Europy
Raczej - gdyż Lexus podczas premiery potwierdził, że auto oferowane będzie w USA oraz na 39 wybranych rynkach. Diabli wiedzą co to znaczy. Jak widać Toyota konsekwentnie wdraża modele z Ameryki w Europie. Czy Lexus ma szanse na debiut na Starym Kontynencie? My bardzo byśmy tego chcieli, ale niestety z finansowego punktu widzenia inwestowanie w ten model w Europie jest nieopłacalne. Choć niezbadane są wyroki tej marki.