"Takich już nie robią!" Lexus LC500 jest GT, na które bez wahania wydałbym swoje pieniądze
Mówcie co chcecie, ale Japończycy potrafią budować samochody, które chwytają za serce nie tylko miłośników sushi. Lexus LC500, na przykład, jest dla mnie jednym z najlepszych samochodów ostatnich lat.
Owszem, kilka tygodni temu zachwycałem się Porsche 911 Carrera GTS Cabrio. Samochodem ze wszech miar uniwersalnym i dopracowanym. I też bez dachu, jak testowy Lexus LC500 Convertible. I w obu przypadkach, jako fan kabrioletów, wybrałbym odmiany coupe. A takiego Lexusa, na przykład, przygarnąłbym chętnie, bo to samochód zbudowany "od A do Z" jako genialne wcielenie idei "wielkiej turystyki". Jest bardzo europejski i na wskroś japoński. Czego chcieć więcej?
Może, żeby nie był to kolejny dinozaur, którego produkcja już się zakończyła.
Bo przecież trudno wymagać, żeby wyglądał lepiej. No dobra, możecie się nie zgodzić, ale serio to jeden z ciekawszych projektów ostatnich lat. W wersji bez dachu traci nieco polotu, ale wciąż wygląda spektakularnie. Długa maska, muskularnie zarysowane nadkola, świetne proporcje i w końcu nowoczesne, ale i eleganckie detale. To wszystko składa się na projekt, który ma już 10 lat, ale wciąż każe odwrócić głowę, gdy mijam go na ulicy.
Podobne wrażenia estetyczne mam też, kiedy wsiadam do wnętrza. Zwłaszcza w beżowej tonacji, jest po prostu fenomenalne. I "w punkt". Wciąż robi wrażenie detalami, przetłoczeniami oraz perfekcyjnym wykonaniem i materiałami. Owszem, wersja po liftingu ma nieco brzydszy ekran środkowy, którego nie udało się zgrabnie wpasować w linię kokpitu. Ale za to ma wszystkie nowoczesne funkcje, których brakowało poprzednikowi.
No i te zegary. No dobra, do pełni szczęścia brakowałoby tu jakiegoś "analoga", ale centralnie umieszczony obrotomierz oraz przesuwany zegar odkrywający kolejny ekran są proste, minimalistyczne, a jednocześnie efektowne.
Zwłaszcza, że patrzę na nie ze świetnego fotela, bardzo wygodnego, ze wszystkimi udogodnieniami. A jednocześnie takiego, który przytrzyma mnie w zakręcie. Nie na sposób "sportowy", ale podczas dynamicznej jazdy. Dawno nie siedziałem w aucie, które tak bardzo by mi "siadło" w środku.
Lexus LC500 - TEST. To nie jest auto sportowe. I co z tego?!
Lexus LC500 nie pretenduje do miana auta sportowego. A ma czym. Pod maską spoczywa bowiem jeden z najciekawszych silników, jakie wypuścili Japończycy. Totalny dinozaur w dzisiejszych czasach. Ma dużo cylindrów, dużo litrów i żadnego doładowania.
5.0 V8 o mocy 464 KM kręci się do ponad 7 tys. obr/min, a powiedzmy sobie szczerze - wysokoobrotowe, widlaste ósemki mają magię, której nic nie jest w stanie podrobić.
I brzmią tak, że nie chce się wysiadać z auta. Pod względem akustyki, równie dobrze brzmi tylko... również już wycofana pięciolitrowa V8-ka Jaguara. To inny dźwięk, ale równie uzależniający.
Lexus brzmi jak burza w górach. Najpierw przetacza się z chrapliwym "grzmotem" gdzieś w oddali, a wraz z naciskiem prawej stopy na gaz przechodzi w coraz wyższe tony, jak zbliżające się wyładowania.
Blisko czerwonego pola jest już absurdalnie głośny (zwłaszcza przy zdjętym dachu), a tony uderzają w całkiem wysokie nuty. Do tego po odpuszczeniu gazu burczy przyjemnie, i bez zbędnego efekciarstwa. Jest przegenialny.
I mimo to potrafi być mrucząco cichy, gdy potrzebujemy codziennie przetaczać się z miejsca na miejsce. Imponuje ciągiem, łatwością i lekkością, ale i siłą.
Japończycy stworzyli potwora, i to długowiecznego. Ta jednostka zadebiutowała w modelu IS F w 2007 roku, po drodze łobuzowała też w modelu GS F i RC F, a teraz jest szczytem gamy już tylko w IS500 na rynku amerykańskim. Tam jednak pełni rolę eleganckiego V8.
Wróćmy jednak do LC. Owszem, kabriolet jest cięższy i odczuwalnie mniej zwarty od coupe. Ale to wciąż świetne auto typu GT. Jest bardzo dynamiczne, ale jednocześnie potrafi być dystyngowane.
Zawieszenie jest, jeśli chodzi o moje wrażenia i potrzeby "w punkt". Bardzo komfortowe na co dzień, świetnie wybierające nierówności, ale wystarczająco sztywne, żeby zachęcić do dynamicznego pokonywania zakrętów. Auto nie jest sztywne, wyraźnie wyczuwalne jest przerzucanie masy na zakrętach oraz lekkie uginanie się zawieszenia przy szybszych próbach.
Uzupełnieniem jest tu bardzo dobry układ kierowniczy. Nie jest tak dobry jak w Porsche. Jest po prostu bardzo dobry i bardzo naturalny.
Wielka Turystyka
To jest ten samochód, który zabierzecie na podróż przez Alpy, czy inną piękną, krętą trasę. Dostarczy Wam mnóstwa przyjemności z szybkiej jazdy, a jednocześnie nie zamęczy, nie wytrzęsie i nie pozbawi frajdy z pokonanych kilometrów.
Potrafi być bardzo kulturalny, a skrzynia biegów w standardowych ustawieniach będzie aż nieprzyzwoicie leniwa. Ma dużo przełożeń i będzie działać bardzo płynnie, choć czasem aż się w nich gubi, gdy nagle będziemy chcieli zmienić dynamikę podróży.
To jednak niewielka wada. Zresztą, samochód ma ich kilka, nie jest idealny. Niewielki bagażnik, zwłaszcza po dynamicznej jeździe, staje się podgrzewaczem. Z kolei czteromiejscowość auta jest bardzo umowna. Znacznie lepiej przeznaczyć tylne fotele na torby podróżne i udawać, że tak zaplanował to producent.
Zużycie paliwa tego pięciolitrowego cuda pod wielką maską? Od 7 do ponad 30 l/100 km. Wszystko zależy od tego, jak się spieszycie, i jak bardzo lubicie go słuchać. Ale potrafi być bardzo dobrze.
Zamknięty dach i spokojna jazda pozwoli też na docenienie systemu audio Mark Levinson. W sam raz do puszczenia czegoś na chillout podczas ciepłego wieczoru, kiedy toczymy się bez dachu w pięknych okolicznościach przyrody.
Tylko po to, żeby przejść do solidnych "boków" na pustych, krętych drogach - Lexus lubi być dwoisty. Na szczęście raczej nigdy nie zaskakuje.
I tak go nie kupicie
Niestety, samochód w tym roku odszedł do krainy wiecznych autostrad. Na sam koniec kosztował blisko 800 000 zł, co może być powodem, dla którego nie był zbyt częstym widokiem. Specyficzny charakter napędu mógł spowodować, że nie był tak chętnie wybierany jak np. BMW M850i. Sądzę jednak, że odmiana 500 (oprócz dostępnej też w coupe hybrydy) szybko stanie się poszukiwana. "Takich już nie robią", może mieć kluczowe znaczenie.
Lexus LC500 Convertible - moja opinia i podsumowanie
Jeden z najlepszych samochodów, jakimi jeździłem. Idealne GT, przynajmniej dopóki nie wejdziemy w segment Aston Martina, czy Bentleya. Charakter podobny jak w cudownym Jaguarze F-Type P450, ale z większą dawką luksusu i komfortu. Auto, po które spokojnie, za swoje pieniądze, poszedłbym do salonu. I to w wersji coupe, z ładniejszym nadwoziem.