Lotus chce rywalizować z Ferrari - i bardzo nas to martwi
Geely ma wielkie plany wobec Lotusa - chce, aby marka ta mogła rywalizować z Ferrari. My jednak sceptycznie podchodzimy do takich wieści.
Jedno trzeba przyznać - Geely od razu po zakupie zabrało się do roboty. Lotus przez lata był traktowany po macoszemu i wymaga teraz sporych restrukturyzacji, dzięki którym znów stanie się dochodowy. Odświeżenia wymaga przede wszystkim oferta - aktualne modele, choć wciąż szokują właściwościami jezdnymi oraz radością z prowadzenia, są już jednak dość stare. Nic więc dziwnego, że Geely planuje duże zmiany - niebawem w ofercie ma pojawi się pierwszy SUV tej marki. Najprawdopodobniej wykorzysta on technologię zapożyczoną z Volvo i Lynk&Co, czyli płytę podłogową CMA (gruntownie “przestrojoną” w celu uzyskania możliwie najlepszych właściwości jezdnych).
Nie jesteśmy jednak fanami dążenia do rywalizacji z Ferrari czy Porsche. Z ekonomicznego punktu widzenia byłoby to bardzo korzystne dla marki. Niestety, Lotus mógłby wówczas stracić swój unikalny, niezwykle surowy charakter.
Warto zwrócić uwagę na fakt, iż Geely w tej chwili nie ma zaplecza w postaci silników V6 czy V8 z najwyższej półki. Jest to jednak potężny koncern, który generuje coraz większy dochód. Oznacza to, że przygotowanie czegoś od podstaw nie będzie dla nich wielkim problemem.
Lotus dołączył do rodziny Geely kilka miesięcy temu, stając w jednym szeregu z Volvo czy też oddzielonym Polestarem. Geely zapewne będzie zamiennie wykorzystywało część elementów i silników w Lotusach, Polestarach i Volvo. Jakie będą tego efekty? Pozostaje nam czekać na pierwszy nowy model. Oby jednak ta brytyjska marka nie poszła w “efekciarstwo” na poziomie Ferrari - tutaj liczy się manualna skrzynia biegów oraz możliwie największa frajda z jazdy.