Mamy wszystkich w dupie. Dlatego po Polsce jeździ się źle
To nie jest tylko kwestia łamania przepisów, albo jakości dróg. Po Polsce jeździ się źle, bo większość kierowców myśli wyłącznie o sobie.
Jeździliśmy ostatnio sporo po Europie, a także po Polsce. Sukcesywnie poprawiająca się infrastruktura drogowa oraz remonty powodują, że naprawdę w kategorii jakości dróg nie mamy się czego wstydzić. Autostrady mamy nowe, sporo obwodnic (ale wciąż za mało). Więc czemu po kilku tygodniach jazdy w innym kraju wjazd do Polski powoduje frustrację?
Przecież naprawdę trudno jest przyjąć do wiadomości, że jeździmy bardziej niebezpieczne niż Włosi, Bośniacy, Rumuni, czy Czarnogórcy. A jednak po Polsce jeździ się bardzo źle. Mało płynnie, nerwowo i z dużą dozą niepewności.
Jeździsz po Polsce? Myśl o sobie! Tylko!
To chyba naczelny zarzut względem naszych rodaków. Wszyscy podczas kursu na prawo jazdy uczymy się o zasadzie ograniczonego zaufania. Część z nas o tym zapomina, ale jakieś tam mgliste pojęcie jest, że trzeba uważać na innych.
Nie ma natomiast szkolenia, że trzeba też myśleć o innych. Dotyczy to wielu sytuacji. Od momentu, kiedy ktoś na nas trąbi, bo ośmielamy się skręcać zgodnie z przepisami, i czekamy na wolny przejazd. Można by objechać drugim pasem, ale przecież "ja jadę! i nie mam zamiaru zmieniać pasa". Taki brak myślenia to jazda w korkach.
Po co ruszać ze wszystkimi? Przecież i tak zaraz się zatrzymają.
No właśnie po to, żeby za nami ten korek się nadmiernie nie wydłużał. Chcemy zmienić pas, a nie chcą nas wpuścić? Zatrzymamy się na środku i będziemy czekać. Przez to dwa pasy stoją. A można by powoli jechać i czekać na lukę.
Radosław Drożdżewski, CC BY-SA 3.0 via Wikimedia Commons
Nagłe zmiany pasa bez patrzenia w lusterka, jazda środkowym pasem ekspresówki 80 - 90 km/h przy wolnym prawym (albo nawet szybszym). Gapienie się na wypadki zatrzymując się na jezdni. Kolejny z moich "ulubionych" sposobów jazdy, czyli nie korzystanie z pasa rozbiegowego, albo nie rozpędzanie się na nim do poziomu reszty ruchu.
Naszym zdaniem to nie jest kwestia edukacji na poziomie kursu, mandatów, czy innych elementów, na które zwraca się uwagę omawiając bezpieczeństwo jazdy po Polsce.
To jest kwestia jazdy na zasadzie "na drodze jestem ja, a reszta niech sobie radzi".
Proszę Was. Jeśli jeździcie, to wyluzujcie, nie traktujcie drogi jako miejsca do udowadniania innym swojej "nadrzędności", a przede wszystkim myślcie nie tylko o sobie, ale również o tych, którym Wasze zachowanie utrudni życie, zablokuje przejazd, czy po prostu spowolni drogę do celu. Wszyscy damy radę, ale na luzie i nie mając innych w dupie.