Mansory robi z BMW Serii 7 budżetowego Rolls-Royce'a. Wszystko podano na talerzu

Mansory tym razem nie stawia na kontrowersję, ale podgląda pomysły z innych marek. I jak się okazuje BMW Serii 7 zaskakująco dobrze wygląda z "talerzami w nadkolach". Zgadzacie się z nami?

Nie wiem, czy kiedykolwiek pochwaliliśmy Mansory. Nie jest to łatwe, gdyż ten kontrowersyjny tuner z Niemiec zawsze zaskakuje naprawdę szokującymi modyfikacjami. Tym razem jednak ta firma pochwaliła się czymś z zupełnie innej bajki - i nawet nie wygląda to źle.

Mowa tutaj o BMW Serii 7 i felgach, które do niego przygotowano. Te zaskakująco dobrze prezentują się w zestawieniu z masywną stylistyką nowej "siódemki".

Mansory stawia na talerze w stylu Rolls-Royce'a. W sumie to pasuje

Jakby nie patrzeć, to Rolls-Royce należy do BMW, a więc mówimy o rodzinnych powiązaniach. Poza tym platforma, na której bazuje Seria 7, jest też wykorzystywana przez model Spectre. Wszystko zostaje więc w jednym domu.

Mansory BMW Serii 7

A co jak co, ale wielkie talerze w rozmiarze 22 cali pasują do stylistyki Serii 7. Szczerze mówiąc czekam na jakiś egzemplarz, który je wykorzysta, choć najchętniej pozbawiony dodatkowych modyfikacji.

Nowe koła można już kupić - kosztują dużo, a do tego wymagają dołożenia dystansów. Czego się jednak nie robi dla stylu.

Aby jednak nie było zbyt kolorowo, to mamy dla Was coś dla równowagi, czyli bardzo niebieskiego Maybacha

Gdyby Eiffel65 nagrywał na nowo swój przebój "Blue", to ten egzemplarz mógłby wystąpić w teledysku. Dlaczego? Otóż powód jest prosty - nie dość, że postawiono tutaj na szereg modyfikacji wizualnych, to jeszcze absolutnie wszystko wykończono kolorem China Blue.

To genialny odcień, ale tutaj całkowicie zdominował samochód. Logotypy, grill, dokładki zderzaków, a nawet końcówki wydechu są polakierowane w ten odcień. Myślę, że niemiecki tuner mógłby się uprzeć i pójść o krok dalej, oferując też niebieskie opony. W końcu wyglądałoby to dość odlotowo.

Mansory Mercedes Maybach

Pewne jest jedno - chętnych na taki samochód nie zabraknie. "Demo" sprzeda się ekspresowo, a kolejne egzemplarze ekspresowo znajdą chętnych. W końcu w Chinach, na Bliskim Wschodzie lub w europejskich metropoliach trzeba pokazać się w czymś, co rzuca się w oczy. Oczywiście kwestią gustu jest ocena tego projektu, ale do najbardziej wysmakowanych on nie należy.