Bardziej bazowy być już nie może. Maruti Suzuki Eeco to prehistoria z odrobiną nowoczesności
Tymczasem w Indiach debiutuje nowa wersja auta z 1999 roku - to odświeżone Maruti Suzuki Eeco. Oczywiście pod tym nadwoziem kryje się stare dobre Carry, doposażone w kilka zaskakujących elementów.
Krajobraz motoryzacyjny w Indiach wciąż jest mocno zaskakujący. Tanie auta znanych marek królują tam na drogach, a obok nich pojawiają się dziwne prehistoryczne wynalazki, produkowane specjalnie na potrzeby tego rynku. Marka Maruti jest nam wyjątkowo dobrze znana, gdyż w latach 90. Maruti Suzuki Alto było zaskakująco chętnie wybierane przez naszych rodaków - głównie za sprawą ceny i względnie solidnego wykonania.
Maruti żyje i ma się w Indiach świetnie. Na rynek właśnie trafił ich nowy model - Suzuki Eeco, czyli mocno odświeżona wersja Suzuki Carry 10. generacji. Ten samochód jest jeżdżącym wcieleniem świetnej grupy na Facebooku, czyli "base models only".
Pod tym nadwoziem kryje się tylko to, co jest naprawdę potrzebne. Efekty są więc zaskakujce.
Nowe Maruti Suzuki Eeco dostało wyjątkowo nowoczesny silnik
To znana chociażby ze Swifta jednostka 1.2 z Serii K, oferująca 81 KM i 104 Nm momentu obrotowego. Zastąpiła silnik z rodziny G, który pamiętał de facto lata osiemdziesiąte - choć oczywiście po drodze przeszedł setki modernizacji.
Żeby nie było - Seria K też nie należy do najnowszych, gdyż na rynek trafiła w latach dziewięćdziesiątych. Ta jednostka jest jednak konsekwentnie unowocześniania, a w wersji z miękką hybrydą wciąż występuje w oferowanych w Europie autach Suzuki.
Wróćmy jednak do naszego biednego Maruti. Nowa jednostka zapewnia o 25% niższe zużycie paliwa i o 10% lepszą dynamikę. Oznacza to same korzyści dla użytkowników takich pojazdów.
Lekko odświeżono też nadwozie, choć jego wygląd i charakterystyczna okleina wręcz proszą się o zapakowanie w paczkę i wysłanie do roku 1997.
To samo tyczy się wnętrza, w którym nie ma nic. Okej - w standardzie otrzymacie klimatyzację, a nowa kierownica kryje poduszkę powietrzną. Airbag pojawił się też po stronie pasażera.
Na tym jednak kończymy luksusy. Radia nie dostaniecie, a jego miejsce zaślepia cudowny kawałek plastiku z pięciolinią i nutami. Fotele mają zintegrowane zagłówki i wyglądają niczym wyjęte z jakiegoś taniego grata.
Tylna ławka także nie oferuje luksusów, ale przynajmniej jest. A za nią kryje się całkiem spory bagażnik. Oczywiście jak na auto z Azji przystało, grafika pokazująca możliwości kufra została pięknie zaaranżowana. Stojąca gitara elektryczna (całkiem zgrabny Les Paul, swoją drogą), walizka i piłka tworzą iście eklektyczny zestaw, który na pewno odpowiada realnie transportowanym rzeczom.
Jeśli bagażnik nie jest potrzebny, to można go zastąpić dodatkową kanapą. Do tego to Maruti oferowane jest także jako karetka. Nie wiem, czy chciałbym w nim pędzić do szpitala.
Największą zaletą Suzuki Ecco od Maruti jest cena
Ta wynosi nieco ponad 6 200 dolarów, czyli 28 000 złotych. Taka cena za dostawczaka do pracy brzmi rozsądnie, choć na bezpieczeństwo raczej nie można liczyć. Ale czy w Indiach jest to szczególnie ważne? Patrząc na auta, które wciąż są tam sprzedawane, to raczej niekoniecznie.