Mazda CX-60 2023 z silnikiem diesla - TEST. Paliwo nie znika ze zbiornika!
Myśleliście, że diesle umarły? Nic bardziej mylnego! W dobie elektromobilności są jeszcze marki, które eksplorują wszystkie dostępne ścieżki rozwoju. Mazda CX-60 zyskała całkowicie nowy silnik wysokoprężny - i to sześciocylindrowy. Jak ta jednostka sprawdza się w dużym SUV-ie? Miałem okazję sprawdzić to na drogach Hiszpanii.
Wydawać by się mogło, że najbliższe lata przyniosą nam wyłącznie premiery aut elektrycznych. Większość producentów widzi w takich samochodach jedyną ścieżkę rozwoju. Są jednak wyjątki od tej reguły - i jednym z nich jest Mazda. Japończycy twierdzą, że trzeba konsekwentnie rozwijać wszystkie dostępne opcje. A to oznacza, że potencjał jednostek spalinowych jest wciąż eksplorowany. Nowy sześciocylindrowy diesel, który dostała Mazda CX-60 2023 pokazuje, że nie jest to zły pomysł.
W końcu do teoretycznego wprowadzenia zakazu sprzedaży aut spalinowych zostało jeszcze dwanaście lat. Dlaczego więc nie skorzystać z możliwości oferowania oszczędnego i mocnego silnika, który doceni szerokie grono osób?
Mazda CX-60 2023 korzysta z nowej sześciocylindrowej jednostki 3.3. Na rynek trafi w dwóch wersjach
Wybór jest tutaj bardzo prosty. Bazowa wersja łączy się włącznie z napędem na tylną oś i oferuje 200 KM. Decydując się na wariant 4x4 domyślnie dostajemy dodatkowe 54 KM, co jest bardzo przyjemnym bonusem. Większy jest także moment obrotowy - wzrasta z 450 Nm w słabszej wersji, do 550 Nm.
Nowa jednostka Mazdy wyposażona jest w system miękkiej hybrydy, który nie tylko zwiększa jej efektywność, ale także pozwala na obniżenie emisji dwutlenku węgla. W obliczu nowych norm jest to kluczowa informacja, gdyż gwarantuje wyniki na poziomie emisji 128-139 gram na kilometr.
Olejmy jednak informacje dotyczące ekologii i skupmy się na kluczowych kwestiach. Jakie wrażenie robi ten silnik i czy jest oszczędny?
Rzędowa sześciocylindrówka, do tego zasilana olejem napędowym, to prawdziwy rarytas w dzisiejszych czasach. Obecnie takie silniki znajdziemy jedynie w gamie BMW, Mercedesa i Land Rovera/Jaguara. Mazda gwarantuje sobie miejsce przy stole premium - i nie jest to określenie na wyrost.
Japończycy naprawdę przyłożyli się do projektu modelu CX-60. To nie jest samochód, który na siłę aspiruje do klasy wyższej. Wręcz przeciwnie - opracowanie wszystkiego od podstaw pozwoliło Maździe na stworzenie własnej ciekawej koncepcji, która zdaje egzamin. W tej chwili można śmiało powiedzieć, że poziom oferowany przez Volvo został już osiągnięty, a półka zajęta przez BMW, Mercedesa i Audi zdaje się być stosunkowo blisko.
Potwierdza to także nowa jednostka napędowa, która doskonale pasuje swoim charakterem do dużego SUV-a. Wiele marek postawiłoby w tym przypadku na podkręconą czterocylindrową konstrukcję, utrzymaną w duchu downsizingu.
Tymczasem Mazda wybrała kierunek rightsizingu. 3,3-litrowy diesel nie jest w praktyce mocno wysilony, co otwiera szereg możliwości. Do tego pracuje w zaskakująco aksamitny sposób, a dźwięk, który generuje, jest zaskakująco przyjemny. Póki co więc mamy rosnącą listę zalet.
Jazda tym samochodem nie rozczarowuje. Mazda CX-60 z silnikiem diesla zużywa znikome ilości paliwa i oferuje dobre osiągi
Moja trasa testowa wiodła mieszanką hiszpańskich autostrad, bocznych dróg i krętych górskich zawijasów. Są to więc dobre okoliczności do sprawdzenia możliwości nowej jednostki napędowej.
Już samo uruchomienie auta miło zaskakuje. Silnik Mazdy, jak na "rzędową szóstkę" przystało, pracuje dość aksamitnie i brzmi dość przyjemnie. Gdybym wylądował w tym aucie z zamkniętymi oczami, to po samym dźwięku powiedziałbym, że jest to BMW lub Mercedes.
Pierwsze kilometry trasy wiodły autostradą, w tym odcinkiem biegnącym przez Barcelonę. Oznacza to raczej niższe prędkości, sięgające maksymalnie 90 km/h. Na odcinku 30 kilometrów zużycie paliwa utrzymywało się na poziomie 4,5 litra na setkę.
To imponujący wynik, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że jest to auto ważące 1900 kilogramów, do tego wyposażone w napęd na cztery koła.
Przy wyższych prędkościach, wahających się w granicach 120-140 km/h, CX-60 z 254-konnym dieslem zużywa około 6,2-7,2 litra oleju napędowego. Powiedzmy więc sobie szczerze - Mazda wysoko podniosła poprzeczkę, a konkurencja nie będzie miała z tym autem lekkiego życia.
550 Nm i 8-biegowy automat to świetne połączenie
W przeciwieństwie do hybrydowej wersji, diesel cieszy dużo łagodniejszą i płynniejszą pracą skrzyni biegów. Świetnie dopracowano też tutaj oprogramowanie sterujące doborem przełożeń. Dzięki temu skrzynia nie redukuje bezsensownie przełożeń, a raczej pozwala wykorzystać potencjał momentu obrotowego.
Warto tutaj zaznaczyć, że CX-60 z dieslem może ciągnąć przyczepę z dopuszczalną masą całkowitą sięgającą 2500 kilogramów. Dla wielu osób będzie to duża zaleta.
Mazda CX-60 2023 zdecydowanie należy do atrakcyjnych aut
Japoński SUV z jednej strony nawiązuje do dotychczas oferowanych modeli, z CX-5 na czele, ale z drugiej wprowadza nowy, nieco masywniejszy design. Trudno jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić. Linia boczna z długą maską prezentują się bardzo dobrze, a wnętrze to klasa sama w sobie.
Przede wszystkim zastosowano tutaj naprawdę dobre materiały wykończeniowe. Miękkie plastiki znajdują się dokładnie tam, gdzie powinny być w takim samochodzie. To wszystko uzupełnia bardzo ładne drewno oraz ciekawa tapicerka z przeszyciami, które nawiązują do japońskiego rękodzielnictwa. Całość tworzy przyjemny klimat, który umila czas spędzony za kierownicą.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to byłyby to fotele. Te są wygodne, ale mają zbyt krótkie siedziska. Zdecydowanie brakuje tutaj regulacji odcinka podpierającego uda. Jak widać nie można dostać wszystkiego od ręki w aucie, które aspiruje do klasy wyższej.
Wyposażenie nie rozczarowuje
Tutaj możemy odhaczyć wszystkie kluczowe pozycje. Mazda stworzyła naprawdę dobre i szybko działające multimedia. BOSE dostarczyło świetnie grające nagłośnienie, a japońscy inżynierowie przygotowali skuteczne systemy wspierające kierowcę. Pod tym kątem CX-60 zdecydowanie nie odstaje od konkurencji, także tej, która od lat nosi metkę „premium”.
Mazda CX-60 3.3 Skyactiv-D - TEST. Ile kosztuje taki samochód?
Otóż, co ciekawe, wcale nie jest droga - jak na ten segment. Bazowa wersja, która oferuje napęd na tylną oś i 200 KM pod prawą nogą, wyceniona została na 211 900 złotych. Za najtańszy wariant AWD, oferujący 254 KM, zapłacimy 241 900 złotych. Tak duża różnica nie jest jednak kwestią obecności lepszego napędu, a różnicy w wyposażeniu.
Bazowego diesla dostaniemy już w bazowej odmianie Prime-Line, która oferuje dość podstawowe, ale i zadowalające wyposażenie. Wariant AWD występuje zaś wyjściowo w wariancie Exclusive-Line, oferującym znacznie więcej w standardzie.
Wyposażona „pod korek” Mazda CX-60 z dieslem kosztuje 268 900 złotych w wersji Takumi. Jeśli przykładowo do porównania podstawimy tutaj Mercedesa GLC, to zauważymy, że w Maździe w znacznie lepszej cenie dostaniemy nie tylko większy i mocniejszy silnik, ale także zdecydowanie lepsze wyposażenie. To samo tyczy się Audi, BMW i nawet Volvo.
To jest ten as w rękawie Japończyków. Na rynek wprowadzają samochód, który ma ogromne możliwości i nie odstaje od droższych aut - a jest jednak bardziej przystępny. Można więc śmiało powiedzieć, że ich strategia jest naprawdę dobra. A warto pamiętać, że obecnie w gamie CX-60 mamy jeszcze do wyboru hybrydę plug-in, zaś docelowo gamę uzupełni 3-litrowy silnik benzynowy, także sześciocylindrowy.
Plany marki są bardzo ambitne
Mazda w Polsce chce nie tylko zdecydowanie poprawić wyniki sprzedaży, ale także uczynić z CX-60 lidera w swojej ofercie. Do 2025 roku rocznie do klientów ma trafiać 4000 takich aut. Patrząc na to, że już teraz hybryda sprzedaje się świetnie, a chętnych na wersję z dieslem pod maską nie brakuje, to ten wynik jest realnie wykonalny.