Mazda zaczyna testować "zatkany wydech". Będzie zbierał CO2 ze spalin, żebyście nie musieli jeździć elektrykami
To brzmi jak żart, albo pieśń przyszłości, ale Mazda naprawdę zaczyna testować system odbioru CO2 ze spalin. Na razie tylko na torach wyścigowych. Ale plany są ambitne
Szanuję firmy, które w dobie obecnych zmian i zawirowań starają się "ciągnąć kilka srok za ogon", czyli rozwijać technologię w kilku kierunkach. Mazda, która pracuje nad swoim autorskim autem elektrycznym, tworzy jednocześnie technologię która brzmi jak coś absurdalnego, a na pewno nie do zastosowania w najbliższym czasie.
Ale właśnie tak będzie. Japończycy już w tym roku chcą testować możliwość pochłaniania CO2 ze spalin w zwykłych samochodach spalinowych.
Mazda będzie zbierać swoje CO2, a Wy je będziecie... wyrzucać?
Brzmi to trochę jak sprzątanie nieczystości po swoim psie. Przynajmniej w skrócie.
A dokładniej?
Mazda rozważa montaż urządzeń wychwytujących CO2 bezpośrednio z silnika, podczas jazdy. Taki wyłapany dwutlenek węgla można będzie potem wykorzystać, np. podczas uprawy roślin, albo przetworzyć na materiały korzystające z węgla jako budulca.
To nie jest technologia nieznana. Wychwytywanie dwutlenku węgla z atmosfery jednak było o tyle problematyczne, że w niej jego stężenie jest zbyt niskie, aby skutecznie je "wyłapać". Spaliny to co innego. Tutaj aż 14% składu to dwutlenek węgla. Czyli 350 razy więcej niż w powietrzu.
Mazda nie wyjaśnia niestety dokładnie swojej technologii. Wiadome jest jednak, że w strumieniu spalin ulokowany jest stały adsorbent.
A-D-sorbent, czyli materiał, który jest w stanie wiązać cząsteczki do swojej powierzchni. Czyli nie wchłania jak gąbka, tylko zbiera ten dwutlenek węgla na siebie.
Oczywiście, stawia to pytania. Jeśli włożymy coś w układ wydechowy, to znaczy, że zaburzymy przepływ gazów wylotowych. A to nie jest dobre dla silnika i dla osiągów. Po drugie. Co dalej. Będziemy, niczym w firmowym ekspresie do kawy, dwa razy dziennie opróżniać "tackę" z nieczystości? Bo tego węgla będzie bardzo dużo. Na każdy litr spalonego paliwa to ok. 2,4 kg dwutlenku węgla, albo 0,6 kg czystego węgla. I gdzie to pomieścić?
Firma z Hiroszimy odważnie twierdzi, że rozwiązała te problemy. I właśnie dzięki wyścigom samochodowym zamierza to udowodnić. Nowy pochłaniacz trafi więc do samochodu startującego w japońskiej serii Super Taikyu. Wysokie temperatury, dużo spalin i jednocześnie konieczność zapewnienia osiągów i pełnego przepływu gazów brzmi jak wyzwanie dla tej oryginalnej technologii.


