McLaren Artura to technologiczny przełom. Poznajcie go z nami

McLaren Artura jest lekki, choć ma napęd hybrydowy, korzysta z intrygującego silnika, jeździ na prądzie i ma osiągi godne najlepszego supersamochodu - a to tylko bazowy model w gamie marki.

Nazwa może i brzmi dla nas zabawnie, ale konkurentom brytyjskiej marki nie będzie do śmiechu. McLaren Artura pokazuje, że "chcieć to móc". Albo inaczej "mieć dobrych inżynierów, to mieć możliwości". Brytyjczycy po raz kolejny udowadniają, że fizyka i nowoczesne technologie są po ich stronie, a odpowiednio wykorzystane dają niesamowite efekty.

McLaren Artura to hybryda plug-in

Tak, dobrze przeczytaliście. To auto można ładować z gniazdka w garażu. Możecie też jeździć nim w trybie bezemisyjnym, na samym prądzie. Bateria ma 7,4 kWh pojemności i waży 87 kilogramów. Ulokowano ją mniej więcej pod fotelami, dzięki czemu zachowano perfekcyjny rozkład masy. Teoretycznie na jednym ładowaniu można przejechać do 30 kilometrów z prędkością do 130 km/h. Do miasta wystarczy, zgadzacie się?

McLaren Artura profil

Do tego jeżdżąc w trybie Comfort (tak, jest tutaj takowy), silnik spalinowy wyłącza się poniżej 40 km/h. Dzięki temu można uzyskać niskie zużycie paliwa podczas typowo miejskiej jazdy. W ten oto magiczny sposób McLaren uzyskał średnią emisję dwutlenku węgla na poziomie 129 g/km. Tak, w aucie sportowym. Tak, zgodną z WLTP. Ja zbieram szczękę z podłogi.

McLaren Artura tak przy okazji ma 671 KM i 3-litrowe V6

Tutaj robi się ciekawie, gdyż wszystko w tym aucie jest nowe. Na start - silnik. Jednostka 3.0 V6 Twin Turbo została zaprojektowana od podstaw z myślą o tym modelu i jego pochodnych.

McLaren Artura silnik

Co ją wyróżnia? Na przykład rozwarcie cylindrów pod kątem 120 stopni. Pozwoliło to na trzy trzeczy. Po pierwsze - wał korbowy jest krótszy i sztywniejszy. Przy okazji silnik można osadzić niżej, dzięki czemu poprawia się środek ciężkości. Zachowano też bardzo kompaktowe wymiary jednostki (jest znacznie krótsza i węższa), tak więc zachowano potencjał na jej rozbudowę. Sam silnik, bez wsparcia ze strony jednostki elektrycznej, generuje 577 KM i kręci się do 8 500 obrotów. Utrata dwóch cylindrów nie będzie więc tutaj bolesna. Cały silnik (blok, głowicę i tłoki wykonano ze specjalnego stopu aluminium. Oznacza to niską masę i wysoką wytrzymałość.

Do tego wszystkiego podpięto oferujący 94 KM silnik elektryczny. Współpracuje on ze wspomnianą już baterią 7,4 kWh. Łączna moc? 671 KM i 720 Nm momentu obrotowego. Nie ma na co narzekać.

McLaren Artura nie ma też biegu wstecznego

Ale jak to? Otóż Brytyjczycy "cięli" kilogramy wszędzie. Ktoś któregoś dnia wpadł na ambitny pomysł - "ej, może przytniemy kilogramy ze skrzyni biegów"?

Teoretycznie ciężko jest to zrobić. W praktyce jednak wszystkie puzzle idealnie do siebie pasowały. Z przekładni wyrzucono po prostu bieg wsteczny i zastąpiono go silnikiem elektrycznym. Wybierając przełożenie "R", skrzynia przełącza się na pozycję "N", a jednostka elektryczna za pomocą przekładni kierunkowej po prostu zaczyna powoli "turlać się" do tyłu.

McLaren Artura wnętrze

Nadprogramowy tłuszczyk zgubił też tylny dyferencjał. Nowy "E-Diff" działa jak na dyferencjał w supersamochodzie przystało, spinając koła i pozwalając na zabawy w poślizgach. Jest on też szybszy, bardziej kompaktowy i lżejszy od swojego poprzednika.

No dobrze, to ile waży McLaren Artura?

1496 kilogramów. Tak, hybryda PHEV, która waży mniej niż 1500 kilogramów. Ba, to mniej niż Lamborghini Huracan czy wiele innych supersamochodów.

Oczywiście pomaga w tym także nowy monokok, który spokojnie podniesie przeciętnie zbudowany człowiek. Niska masa jest kluczem do zachowania odpowiednich właściwości jezdnych, co dla McLarena było absolutnie kluczową kwestią.

Za kierownicą jest bardzo wygodnie

W środku mamy "typowego McLarena". Brytyjska marka ma swój charakterystyczny styl, który rozwija od lat. Zyskujemy tutaj duży ekran na konsoli centralnej, który obsługuje multimedia i ustawienia auta. To nowe rozwiązanie, które pozwala na aktualizacje "over-the-air", czyli online i bezprzewodowo. Odpalimy tutaj Apple CarPlay, Android Auto lub przegląd telemetrii po wypadzie na tor wyścigowy. Cyfrowe wskaźniki zachowały charakterystyczny wygląd, a prosta trójramienna kierownica nadal idealnie leży w dłoniach.

Oczywiście w kabinie też można znaleźć kilogramy do wyrzucenia. Artura posiada standardowo lekkie fotele kubełkowe, a sam kokpit jest dość ascetyczny i bogato zdobiony włóknem węglowym.

Sprzedaż już ruszyła

Pierwsze auta trafią do klientów latem bieżącego roku. Cena? Startujemy z poziomu 200 000 euro, ale górna granica jest uzależniona od wyobraźni kupującego. To pierwszy model z gamy McLaren High Performance Hybrid. W drodze są kolejne tego typu konstrukcje, które jak widać zupełnie nas nie zawiodą.