McLaren Sabre to supersamochód o wyglądzie statku kosmicznego, stworzony tylko dla Ameryki

McLaren Sabre ujrzał oficjalnie światło dzienne. Wbrew pozorom nie będzie to model powszechnie dostępny - stworzono go z myślą o jednym rynku.

Jak pewnie wiecie amerykańskie przepisy są dość specyficzne. Dla wielu producentów oznacza to solidną ekwilibrystykę w postaci dopasowywania samochodu do wielu rynków. Tymczasem Brytyjczycy poszli zupełnie inną drogą - McLaren Sabre powstał z myślą o USA. Otworzyło to marce drzwi do szeregu unikalnych możliwości.

McLaren Sabre wygląda jak statek kosmiczny

Jeśli myśleliście, że model Senna ma odważną stylistykę, to Sabre będzie dla Was przybyszem z innej galaktyki. Wyjątkowo odważna linia pełna agresywnych detali sprawia, że auto prezentuje się unikalnie i nietypowo. Widać, że "punktem wyjścia" był właśnie McLaren Senna, choć wiele elementów rozwiązano tutaj zupełnie inaczej.

McLaren Sabre McLaren Sabre

Najefektowniej prezentuje się tutaj tylna część, z wielkim skrzydłem. Łączy się ono za pomocą "płetwy" z linią dachu. Osłona silnika ma z kolei unikalne ożebrowanie, które pomaga w odprowadzeniu ciepła z komory silnika.

McLaren Sabre to najmocniejszy model marki, który nie jest hybrydą

Brytyjczycy wchodzą w erę elektryfikacji. W USA przepisy są jednak nieco bardziej liberalne, co otwiera furtkę do wyciśnięcia maksymalnego potencjału z jednostki V8, bez używania hybrydowego wsparcia. Dzięki temu uzyskano aż 835 KM i 800 Nm momentu obrotowego. Efekt? 351 km/h prędkości maksymalnej i sprint do setki w mniej niż 2,8 sekundy.

Każdy samochód jest szyty na miarę

Amerykańscy klienci marki będą mogli dopasować auto do swoich potrzeb. Dział MSO zrobił wszystko, aby każdy samochód wyróżniał się z tłumu. Nabywcy zapraszani byli do Wielkiej Brytanii, gdzie mogli spersonalizować wszystkie detale, zaś przed zakupem udostępniono im prototyp do jazd na torze Thermal Club w Kalifornii.

McLaren Sabre

McLaren Sabre stał się więc popisem inżynierów, którzy wycisnęli ze swoich konstrukcji sto procent możliwości. To także "kropka nad i" w temacie potencjału aut bez wsparcia napędu hybrydowego. Kolejne modele będą posiadały już "wtyczkę" do ładowania baterii. Mowa oczywiście o modelu Artura, czyli nowym "bazowym" McLarenie, którego poznamy już wiosną. W drodze są też kolejne auta - dzięki nim marka ma umocnić swoją rynkową pozycję i trafić w gusta nowych klientów.